Quantcast
Channel: Kalejdoskop Renaty
Viewing all 583 articles
Browse latest View live

Tarta Tatin z karmelizowaną marchewką i tymiankiem

$
0
0
Dziś chciałabym Wam zaproponować tartę tatin z karmelizowaną marchewką i tymiankiem.
Tarta zaskakuje doskonałym smakiem, a przy tym jest banalnie prosta w wykonaniu. Może być podawana jako przystawka lub jako drugie danie.
Cała tajemnica tarty tatin nazwanej tak na cześć swojej twórczyni polega na pieczeniu jej odwrotnie - z ciastem na wierzchu, które pozostaje niesamowicie kruche.
Zapraszam;-)
Składniki na patalnię o średnicy 28 cm:
  • 10 średnich marchewek
  • 60g masła
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • 2 duże łyżki miodu
  • sól, pieprz
  • gałązki świeżego tymianku
  • 1 opakowanie ciasta francuskiego
  • 1 żółtko
Przygotowanie:

Marchewki dokładnie myjemy i obieramy. Przecinamy wzdłuż na pół.
Warto wybrać marchewki różnej wielkości, by zmieściły się na patelni, w razie czego należy odkroić kawałek od grubszego końca, by dopasować je do średnicy patelni.
Na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy pokrojone marchewki.
Smażymy, ruszając co jakiś czas patelnią, by marchewki obracały się i pokrywały masłem.

Marchewki powinny zmięknąć, smażymy je 15 minut. W połowie smażenia dodajemy miód, ocet balsamiczny, sól i pieprz. Układamy marchewki na patelni. Posypujemy listkami tymianku.
Przykrywamy marchewki ciastem francuskim. Dociskamy, zawijając ciasto na brzegach do wewnątrz, zabezpieczamy przestrzenie przy brzegu formy. 

Na środku ciasta robimy nacięcie nożem - krzyżyk.
Wierzch smarujemy żółtkiem.
Pieczemyw temperaturze 180°C przez około 30 minut, aż wierzch był złocisty.
Ciasto powinno urosnąć i nabrać złocistej barwy.
Wyjmujemy formę z piekarnika i na wierzchu formy kładziemy talerz i jednym, zdecydowanym ruchem obracamy formę.
Odwróciłam formę tak, żeby marchewki były na wierzchu ciasta.


Smacznego! 

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)
 

Jezioro Braies - perła Dolomitów

$
0
0
Czy kiedykolwiek słyszałaś -eś o jeziorze Braies (niem. Pragser Wildsee, wł. Lago di Braies) ?
Prawdopodobnie widziałaś -eś je pierwszy raz w włoskim serialu Un passo dal cielo, który kręcono właśnie nad brzegiem jeziora.
Powiem szczerze, że serialu nigdy nie widziałam, ale zdjęcie jeziora przewinęło mi się wiele razy na Facebooku.
Wiele razy zachwycałam się zdjęciami na instagramie.
Czytałam nawet gdzieś, że jest to najbardziej fotografowane jezioro na świecie.
Zresztą nie dziwię się, kolor jeziora jest po prostu niesamowity.



Przekonałam się o tym widząc je na własne oczy w ostatni weekend września.
Gdy pierwszy raz zobaczyłam połyskującą taflę jeziora, zostałam oszołomiona jego pięknem. Nie mogłam uwierzyć, że istnieją tak piękne miejsca.

Jezioro Braies znajduje się na północnym wschodzie Włoch w regionie Trentino Alto Adige, w dolinie Pusteria, niecałe 11 km od Villabassa. Leży u stóp skalnej ściany Croda del Becco.
Jest jednym z najpiękniejszych jezior w Południowym Tyrolu.

Spośród wielu pięknych włoskich jezior, niebiańskie piękno tego praktycznie nieznanego jeziora zapiera dech w piersiach. 
Urzeka niezwykłym pięknem i dziewiczą przyrodą.
Mieszanka gór, wody, błękitnego nieba i zielonego lasu tworzy istny raj na ziemi.


Trafnie nazywany "perłą Dolomitów", Jezioro Braies zachwyca każdego, kto podziwia jego kolory, które mogą być różne, w zależności od sezonu.
Prezentuje oczom szereg wspaniałych odcieni, mieniąc się w jasnym świetle słonecznym.
W lecie ma typowy szmaragdowy zielony kolor, a zimą jest całkowicie zamrożone.


Jezioro Braies jest największym ze wszystkich naturalnych jezior Dolomitów.
Jest długie około 1200 metrów i szerokie 400 metrów. Wysokie ściany Dolomitów sprawiają wrażenie, że jezioro jest dużo mniejsze.
Znajduje się w Parku Fanes-Senes-Braies, na wysokości prawie 1500 metrów nad poziomem morza.
Można by pomyśleć, że nie ma nic szczególnego w jeziorach znajdujących się górach, ale Jezioro Braies jest dla mnie jedyne w swoim rodzaju, ponieważ łączy w sobie unikalną mieszankę przepięknych widoków jak i fascynujące możliwości turystyczne.
Jest wspaniałym punktem wypadowym do zwiedzania innych pięknych jezior w Dolomitach.
Kąpiel jest zalecany natomiast tylko tym, którzy nie boją się zimna.
W lecie temperatura wody osiąga co najwyżej 14 stopni.
Mimo, że woda w jeziorze jest lodowata i dość głęboka, są śmiałkowie, którzy mają odwagę i nurkują.
Dla przeciętnego podróżnika, który preferuje mniej ekstremalne przygody, są łódki, które mogą być wynajmowane do zwiedzania jezioro z innego punktu widzenia.
Łódki można wynająć od połowy czerwca do końca września. Koszt wypożyczenia łódki to 10€/30min, 15€/60min.

Każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie.
Jezioro można obejść bez problemu dookoła.
Rundka wokół jeziora to klasyka, z której uważam nie można zrezygnować. 

Każdy miłośnik fotografii będzie zachwycony panoramiczną trasą dookoła jeziora.

I kto wie, może uda Ci się znaleźć magiczną bramę do podziemnego królestwa. Legendy mówią, że wejście do niego znajduje się na południowym krańcu jeziora, u stóp skalnej ściany Croda del Becco (2810 m npm).
Spacer dookoła jeziora zajmuje około dwie i pół godziny, zatrzymując się co jakiś czas, na robienie zdjęć.
Jak wyglądał mój spacer, możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach.




Gdzie nocować ?
My nocowaliśmy z przyjaciółmi tutaj 
Widok z apartamentu

Koło jeziora Braies nie brakuje zarówno apartamentów, hoteli, agroturystyk. Wystarczy kliknąć TUTAJ, aby wyświetlić listę dostępnych noclegów. 
Jest w czym wybierać.

Gdzie parkować ?
Jezioro jest bardzo łatwo dostępne, można łatwo dojechać samochodem, zaledwie kilkadziesiąt metrów od jego brzegu (przy drodze znajdują się trzy bardzo duże parkingi, koszt postoju 6€/dzień).

Warto wiedzieć!
Jezioro Braies ma silny związek z historią.
Tuż przy brzegu jeziora znajduje się słynny hotel Pragser Wildsee, w którym oprócz noclegów znajduje się również bar, restauracja i sklep z pamiątkami.
Hotel został otwarty w 1899 roku przez Eduarda Hellesteiner, syna słynnego pioniera branży hotelarskiej Frau Emma Hellensteiner.
Hotel już od samego początku jego powstania cieszył się wielkim sukcesem ze względu na lokalizacje.
Spędził tu nawet swoje wakacjesłynny arcyksiąże Franciszek Ferdynand. Mowa o Franciszku, który zginął w Sarajewie, ten, który był jedną z przyczyn I wojny światowej.
W czasie drugiej wojny światowej w hotelu byli trzymani w niewoli zakładnicy.
Po zawieszeniu broni w 1943 roku, ta część Włoch znalazła się pod kontrolą III Rzeszy.
W związku ze zbliżającym się końcem wojny i klęską Niemiec, SS przeniosło z Pragsertal 139 więźniów do pobliskiej miejscowości Villabassa, w celu użycia ich jako wymiana w negocjacjach z aliantami.
Wśród zakładników znalazło się kilka krewnych słynnego pułkownika von Stauffenberga (jeden z konspiratorów, który próbował dokonać zamachu na Hitlera w lipcu 1944), wnuk ministra radzieckiego Mołotowa, wnuk Winstona Churchilla oraz byłego niemieckiego ministra Schacht, krewni byłych premierów francuskich i węgierskich.
Wehrmacht więził zakładników w pobliskiej miejscowości Villabassa do 30 kwietnia 1945, pózniej przeniesiono ich do hotelu Pragser Wildsee.
W 2006 roku w hotelu zostało otwarte Archiwum Historycznym jeziora Braies.
Dla wszystkich miłośników historii II wojny światowej, w holu hotelu znajduje się prawdziwa niespodzianka.
Wraz z kilkoma panelami, które wyjaśniają wydarzenia, jest eksponowane oryginalne biurko generała Henning von Tresckow, szefa spiskowców, do którego należał von Stauffenberg. Dla tych, którzy widzieli film Valkyrie, postać ta była grana przez Kennetha Branagha. 

Kolejny budynek, który warto odwiedzić nad jeziorem,  jest mały kościół zbudowany tuż obok hotelu. Oficjalnie dedykowany Matce Boskiej Bolesnej (Zur Schmerzhaften Muttergottes)
Został tez zbudowany przez rodzinę Hellensteiner.

Co jeszcze?
Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, aby uświadomić sobie piękno tego miejsca.
Następnym razem ma zamiar je zobaczyć pod warstwą śniegu.


Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)


Najpiękniejsze górskie miejsca we Włoszech - polskie blogerki polecają

$
0
0
Włochy są pełne urokliwych miejsc. Jest tu tyle do zobaczenia i do zrobienia, że jednego życia za mało.
Włoskie wybrzeże dostarcza niesamowitych widoków w wielu miejscach. Jednak Italia to nie tylko piękne miejsca nad morzem.
Pełno tutaj przepięknych górskich zakątków, które czekają na Wasze odkrycie.
Każdy mógłby zrobić taką listę i pewnie każda byłaby inna, bo dla każdego inne miejsce jest piękne czy mało znane. Możliwości jest wiele.
Postanowiłam przygotować dla Was listę włoskich miejsc górskich, o których mało w polskich przewodnikach. Poprosiłam o pomoc kilka polskich blogerek.

Każda zaproponowała swoje miejsce w górach.
W tym wpisie znajdziecie nie tylko miejscowości, pojawia się te
ż szlak, góra, wąwóz, dolina a nawet jezioro.
Przed Wami zestawienie aż 11 mało znanych górskich miejsc we Włoszech
Opublikowane wypowiedzi i opinie należą do blogerek.
Mam nadzieję, że miłośnicy gór z całą pewnością znajdą coś dla siebie.
Zapraszam ;-)

Marzena - pasjonatka gotowania i fotografowania, mieszkająca w okolicach Rzymu, prowadzi blog "Fotografia i kuchnia".
Marzena poleca Campo Tures
Campo Tures to mała, piękna, turystyczna miejscowość w dolinie Aurina, w Dolomitach.
Oferuje pełną gamę noclegów od kilku gwiazdkowych hoteli po apartamenty i pokoje, kilkanaście restauracji, sklepy, informację turystyczną w samym sercu centrum miasteczka i wiele pięknych szlaków.
Jeden z najpiękniejszych szlaków, jakie dotychczas zwiedziłam, to szlak prowadzący do wodospadów "cascate di riva".
Zaczyna się on na parkingu Bad Winkel, do którego można dotrzeć zarówno na piechotę z miasteczka Campo Tures, jak i korzystając z komunikacji miejskiej "citybus" lub samochodem.
Obok parkingu znajduje się początek szlaku oznaczonego numerem 2, prowadzi on przez cudowny górski las. Szlak jest bardzo łagodny i świetnie oznaczony, dlatego nadaje się również dla rodzin z dziećmi, nie spiesząc się można go przejść w te i z powrotem w ok. 3h.
Na jego trasie co jakiś odcinek spotyka z się wodospad, jest ich razem trzy i wierzcie mi, co jeden to piękniejszy - prawdziwy spektakl natury!!!
Po trzecim wodospadzie można kontynuować spacer szlakiem św. Franciszka, równie pięknym, lecz w pewnym momencie dosyć stromym, co może być utrudnieniem dla dzieci i osób starszych.
Na tym szlaku pełno jest miejsc medytacyjnych, cytujących św.Franciszka.
Szlak możemy skończyć na szczycie zwiedzając piękną kapliczkę.
Campo Tures znajduje się kilkanaście kilometrow od miejscowości Riscone kolo Brunico, gdzie można wyciągiem wjechać na Plan de Corones, jedna z najbardziej panoramicznych gór Dolomitów, dlatego polecam jako bardziej ekonomiczną bazę noclegową dla wielu niezapomnianych górskich wycieczek w obrębie doliny Aurina i Pusteria.
Co do restauracji w Campo Tures, miałam przyjemność jeść w dwóch: Rosmarino dość komercyjne jedzenie dla niewybrednych, mimo rekomendacji Tripadvisora wyszłam rozczarowana, za to z czystym sumieniem mogę polecić Drumlerhof, gdzie jest kilka euro drożej, ale za to obsługa i dania o wysokim poziomie.
Zdjęcia nie oddają widoku na żywo, który naprawdę zapiera dech w piersiach.
Zwiedziłam wiele słynnych miejsc w Dolomitach, ale szlak wodospadów di Riva wywarł na mnie niesamowite wrażenie.


Ania, pasjonatka języków romańskich, podróży i krajów śródziemnomorskich - prowadzi bloga www.cafezpoliglotka.pl
Ania poleca Bolzano 

Co prawda jeszcze jesień, ale warto już pomyśleć o zimowej wyprawie do Italii.
Zwiedzanie regionu Trentino Alto Adige w grudniu stanowi iście magiczne doświadczenie i nie mam tu na myśli jedynie stoków narciarskich czy zimowego pejzażu. 
W Trento i Bolzano czekają na Was cudowne stragany bożonarodzeniowe, które wnoszą iście świąteczny i bajkowy klimat.
Na tych jakże popularnych ryneczkach możecie dostać zarówno produkty związane ze świętami jak i wyroby rzemieślnicze czy lokalne smakołyki.
Kocham krzątać się między straganami w Bolzano, największym mieście regionu, w którym harmonijnie łączą się kultury śródziemnomorskie i środkowoeuropejskie.
Pomiędzy kamieniczkami w stylu austriackim, podążając wraz z płynącym tłumem traficie do bajecznego miejsca, w którym ozdobione drzewa przeniosą Was w jednej chwili do czasów błogiego dzieciństwa i oczekiwania na Mikołaja.
Na Piazza Walther goszczą w tym czasie drewniane domki z wyrobami wszelakimi a całe miasteczko tonie w dźwiękach i kolorach Bożego Narodzenia: tysiące lampek choinkowych oświetla ulice a wokół rozbrzmiewają świąteczne melodie.

Justyna artystka i blogerka zakochana w Italii i jej mieszkańcach - prowadzi blog http://sketchesoftravel.blogspot.it/. Szczególnie upodobała sobie małe włoskie miasteczka z dala od turystycznych szlaków. Na co dzień mieszka i pracuje w Poznaniu. Jest współtwórczynią magazynu dla kobiet Poznanianka, którego pierwszy numer ukaże się na początku grudnia 2016.
Justyna poleca Farindola
Farindola to niewielka miejscowość w Abruzji, regionie Włoch słynącym z Parku Narodowego Gran Sasso, malowniczych górzystych obszarów, owiec, sera Pecorino (z owczego mleka) i miodu. 
To co mnie jednak urzekło w tej miejscowości to nie lokalne produkty ani wspaniałe krajobrazy, choć pobliski płaskowyż zwany Campo Imperatore rzeczywiście zwala z nóg, ale przede wszystkim mieszkający tam ludzie. 
To ich życzliwość i serdeczność wspominam i to z ich powodu chcę tam wrócić. 
Mam nadzieję, że w przyszłym roku się to uda. 
A jeśli Wy (czytelnicy tego fantastycznego bloga) rozważacie podróż do miejsc nieodkrytych i niedocenionych, to Farindola będzie w sam raz. 
Dookoła góry idealne na piesze wędrówki, a po odbyciu godzinnej wycieczki autobusem, można poleżeć nad Adriatykiem, na jednej z licznych plaż Pescary. Dodatkowo jeżeli będziecie mieli szczęście, może poznacie znakomitego angielskiego artystę Paula Critchleya, który mieszka i tworzy właśnie w Farindoli. 
Na zdjęciu widać doskonale jego dom. To ten z namalowanymi oknami. Powodzenia! 
Więcej informacji o Farindoli i innych miejscach, których nie ma w przewodnikach znajdziecie na moim blogu www.sketchesoftravel.com

Małgosia spędziła lato w Ascoli Piceno i została zauroczona włoskim krajobrazem, sztuką, słońcem, potrawami, mentalnością i ludźmi...postanowiła spędzić tu więcej czasu. Dziś to już prawie pół wieku. Uwielbia morze, gdzie spędza całe miesiące letnie. Jej pasją jest informatyka, stare przedmioty i wyposażenie wnętrz w stylu schabby chic.Na codzień jestem tłumaczem technicznym - - autorka strony Tłumacz włoski_Traduttore polacco
Małgosia poleca Wąwóz Piekielny czyli Gole dell’Infernaccio i Kościółek św. Leonarda
źródło zdjęcia tutaj
Imponujący, naturalny wąwóz przecinający pasmo górskie Apeninów - uformowany w skałach w ciągu milionów lat przez rzekę Tenna, znajduje się na obszarze Parku Narodowego Monti Sibillini w środkowych Włoszech, na pograniczu dwóch regionów - Marche i Umbria.
To sugestywne miejsce wycieczkowe, gdzie warto wybrać się w okresie letnim, stąd biegną najważniejsze i najbardziej znane w całym łańcuchu Monti Sibillini szlaki turystyczne.
Pierwsza część trasy jest dosyć trudna, ale też i bardziej urokliwa i bogata w różne niezwykle piękne zakątki. Dalej szlak jest już łatwiejszy i wiedzie przez zacieniony drzewami szeroki wąwóz, wspinający się aż do polany, na której znajduje się kościółek pracowicie odbudowany przez ojca Pietro. 

Wspaniale nadaje się na rodzinną wycieczkę w letni upalny ranek – kilkakrotnie sprawdzony przez autorkę.
Podczas wędrówki można zobaczyć ukryty wodospad, źródło rzeki Tenna i dotrzeć do pustelni św.Leonarda - malutkiego starego kościółka na stromym zboczu gór, odkrytego przypadkowo przez pasterzy i odbudowanego przez ojca kapucyna Pietro Lavini’ego, który swoją odwagą, wytrwałością i ogromną wiarą poświęcił swoje życie postaci św. Leonardo.
To piękne i godne szacunku miejsce, odwiedzane jest w okresie letnim przez wielu turystów, nie tylko wierzących. Można je znaleźć tylko na niewielu, bardzo starych mapach topograficznych.



Kamila - pilot wycieczek i miłośniczka włoskiej kawy, bez pamięci zakochana w słonecznej Italii. Prowadzi bloga Travel Love It, na którym pisze o podróżach oraz życiu w rytmie slow a także o rozwoju osobistym. Chce zarażać innych nie tylko chęcią do powolnego podróżowania, ale także do uważnego życia i ciągłego rozwoju. Jej motto to: "Życie jest podróżą a miłość tym co czyni tę podróż wartościową."
Kamila poleca dolinę Brembana

Kto z nas nie słyszał o miejscowości Bergamo? 
Miasto, które często jest postrzegane jedynie przez pryzmat lotniska Orio al Serio, na którym lądują tanie linie lotnicze zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi.
Jedną z wielu zalet Bergamo jest jego położenie geograficzne. I nie chodzi mi tu jedynie o to, że znajduje się ono blisko Mediolanu lecz także niedaleko malowniczego górskiego obszaru. Jeżeli marzycie o wypoczynku na łonie natury i lubicie podróżowanie w wolnym rytmie to Bergamo i okolice są idealnym rozwiązaniem.
Foppolo, San Simone, Piazza Brembana, Olmo al Brembo czy Lenna to niektóre z uroczych miejscowości, które warto odwiedzić zarówno latem jak i zimą. Wymienione miejscowości znajdują się w rejonie nazywanym Val Brembana czyli Dolinie Brembana.
Bogate w faunę i florę lasy, górskie szlaki i bliskość natury sprawiają, że możemy zapomnieć na chwile o troskach dnia codziennego. Wybierając się w te okolice warto skorzystać z szerokiej gamy aktywności takich jak wędrówki piesze lub rowerowe, jazda konna, narciarstwo czy relaks w termach. Oczywiście warto także spróbować doskonalej kuchni regionalnej. W gospodarstwach agroturystycznych istnieje również wiele ciekawych ofert dydaktycznych dla rodzin z dziećmi.
Jestem przekonana, że raz zobaczywszy dolinę Brembana zauroczy ona Was i nie będziecie chcieli stamtąd wyjeżdżać.

Agnieszka prowadzi bloga podróżniczego Zależna w podróży, autorka przewodników po Sycylii i Bolonii. Jej marzeniem jest przejście całych Apeninów i napisanie powieści o Sycylii.
Agnieszka poleca Monte Subasio
Któż z nas nie słyszał o Asyżu? 
Nie dość, że jest jednym z głównych religijnych miejsc we Włoszech, to jeszcze jest prześlicznym miasteczkiem usytuowanym na zboczu góry. 
I choć sam w sobie odwiedzany jest przez miliony turystów, to sama „góra” pozostaje w cieniu opowieści. A szkoda. Postaram się to zmienić.
Na Monte Subasio (1290 m n.p.m.) możemy wejść jednym z rozpoczynających się w Asyżu szlaków, ale możemy też dojechać na jej szczyt samochodem. 
Po drodze mijamy drogę do eremu Carceri, wspaniałego miejsca, do którego św. Franciszek przychodził na wielodniowe modlitwy w grocie. 
Dziś erem jest częścią pieszego szlaku św. Franciszka (link: http://pozornie-zalezna.blog.pl/2016/10/25/szlak-sw-franciszka-asyz/)
Już erem jest wspaniałym miejscem pół-dniowej wycieczki z Asyżu. My jednak chodźmy dalej, bo kilkaset metrów wyżej kończą się drzewa i krzewy. Znaleźliśmy się w innym świecie, który można porównywać trochę do naszych polskich połonin w Bieszczadach, a trochę do tureckich stepów. Stąd rozpościera się wspaniały widok na wysokie szczyty Apeninów Umbrii i Marche.
Przewodnik zwraca moją uwagę na nietypowe wgłębienia na szczycie. Po włosku nazywają je „dolinami”, ale przypominają raczej ogromne misy po spodkach kosmicznych. W jednej z dolin czekają na nas muzycy. Przygotowują się do festiwalu muzycznego, który będzie miał tu miejsce w czerwcu 2017 roku. Wyobrażacie sobie koncert muzyki dawnej na szczycie góry? Na Monte Subasio będzie to nowa tradycja.
Więc jeśli zmęczycie się tłumami w Asyżu i będziecie chcieli odetchnąć przestrzenią, mam dla was tylko jedną radę: Monte Subasio!

Magda prowadzi stronę na facebooku Moje Livigno. Po pierwszych wakacjach w Toskanii w 2008 roku zakochała się w tym kraju. Ale jak to w życiu bywa marzenia się nie spełniają. Nie zamieszkała w Toskanii ale los znalazł jej miejsce w Livigno.
Magda poleca Livigno

Livigno to miejscowość położona w dolinie na wysokości 1816 m.n.p.m. w samym sercu Alp
Retyckich.
Już pod koniec listopada zaczyna się sezon narciarski i trwa aż do końca kwietnia. Do dyspozycji narciarzy jest 31 wyciągów narciarskich sięgających nawet do 3000 m.n.p.m. Łączna długość tras narciarskich to 120 km, które zawsze są doskonale przygotowane. Oprócz tras zjazdowych jest trasa dla narciarzy biegowych o długości 25 km. Jeżeli nie dysponujecie sprzętem narciarski to z łatwością wypożyczycie go w jednej z wielu wypożyczalni. Na mniej zaawansowanych narciarzy czekają instruktorzy zrzeszeni w kilku szkołach narciarstwa i snowboardu.
Po dniu pełnym wrażeń na stoku możemy skosztować regionalnej kuchni w malowniczych
knajpkach rozrzuconych po całej miejscowości. Znajdziecie tutaj również kompleks basenów Aquagranda , lodowisko, tor ze skuterami śnieżnymi, tor samochodowy do nauki jazdy po lodzie.
Wiele kilometrów ścieżek spacerowych i placów zabaw dla dzieci.
Livigno jest centrum zakupowym. Teren całego miasteczka jest strefą bezcłową w związku z
tym sprzedawane tu towary się nie są obciążone podatkiem VAT ani akcyzą, co przekłada się na atrakcyjne ceny elektroniki, perfum, markowej odzieży, sprzętu sportowego, benzyny, oraz papierosów i alkoholi. Ciekawostką jest też sprawnie działająca komunikacja miejska, która jest całkowicie darmowa i obejmuje cztery linie autobusowe.
Livigno jest również ciekawą propozycją dla osób kochających góry latem. Oferuje wiele tras pieszych o różnych stopniach trudności. Jest również centrum kolarstwa górskiego.
Można na ulicach spotkać wiele gwiazd sportu. Po więcej aktualności zapraszamy na naszą stronę.


Kasia w 2007 roku przyjechała pierwszy raz na wakacje do Toskanii. Dwa tygodnie wywróciły jej życie do góry nogami. Okazało się, że w małym, toskańskim miasteczku odnalazła swój dom. Potrzeba było kilku lat, by ten sen się zrealizował. Zaczęła pisać z tęsknoty do kamiennego domu, a dziś w końcu jest tu... Jej blog Dom z kamienia opowiada o zakochaniu się we własnych marzeniach, o ich realizacji i codziennym życiu w Toskanii.
Kasia poleca Appennino Tosco Romagnolo
Appennino Tosco Romagnolo, to fragment Appenninów znajdujący na granicy Toskanii i Romanii. Tereny dzikie i niepopularne. 
Absolutny raj dla trekkingowców, wielbicieli ciszy, natury, ale też sztuki, to właśnie tymi samymi ścieżkami kilkaset lat temu wędrował Dante. 
Jako punkt wypadowy możemy potraktować jedno z przygranicznych miasteczek: Marradi, Palazzuolo sul Senio albo San Benedetto in Alpe. Szlaki górskie biorą początek już w centrum, na placach i ciągną się długimi kilometrami. Tak naprawdę można całe Mugello, Appennino Tosco Romagnolo i Tosco Emiliano przewędrować na piechotę z plecakiem. 
W górach znajdują się maleńkie szałasy, wyposażone w prycze i kominek, każdy kto chce może w nich zatrzymać się na nocleg. Nie brakuje też kamiennych opactw, w których też każdy zostanie przyjęty pod dach. 
Najwyższe szczyty mają tu nie więcej niż 1400 m wysokości, a zatem wyprawy nie są wymagające. Tutejszy krajobraz i natura są zdumiewające, zachwycił się nimi sam Alighieri i w poetyckich wersach dawał temu upust. 
Do najbardziej widowiskowych miejsc należą: Cascata dell’ Acquacheta, która najpiękniej wygląda wiosną, przełęcz Sambuca, skąd przy dobrej pogodzie widać morze i Alpy Apuańskie, przełęcz Giogo, łąki Casaglia, kamienne kościoły: Lozzole, Trebbana i Gamogna oraz Monte Romano ze swoim obserwatorium. 
Jednym z najwyższych szczytów jest Monte Lavane z szałasem partyzanta i widokiem tak nieprawdopodobnym, że człowiek nie ma już ochoty iść dalej… 


Dominika Friedrich, mieszkająca od 25 lat w południowych Włoszech, z zawodu inżynier, z zamilowania od zawsze gotuje, autorka dwóch portali informacyjnych, narazie "work in progress"www.kalabriabocznymidrogami.pl i www.sycyliabocznymidrogami.pl , której pasją jest enogastronomia i Południowe Włochy, czyli Mezzogiorno, ale szczególnie zakochała się i straciła głowę dla Sycylii i jej mieszkańców, kuchni, wina - uważa Nero d'Avola za najlepsze wino na świecie - i słodkich sycylijskich wcieleń ricotty, jak sama określa wpadła w uzależnienie od nich.

Dominika poleca aż dwa miejsca: Etnę na Sycylii

Etna - pulsujące, bijące serce Sycylii, wznosząca się na wysokość ponad 3.300 m n.p.m., widoczna zarówno z pobliskiej Kalabrii, jak i z prawie całej Sycylii. Etna i jej siła, bogactwo i niepowtarzalne na świecie piękno. 
Sycylia to wyspa kontrastów - nie ma większego kontrastu jak kontrast pomiędzy ogniem, lejącą się czerwona lawą i bielą śniegu. 
Niewiele jest miejsc na świecie gdzie można jeździć na nartach i mieć wrażenie, że jedzie się do morza. 
Etna dostojna, majestatyczna, czasem w eleganckim kapeluszu z chmur, czasem z czarną woalką. I te „sztuczne ognie”, widoczne z daleka. 
Powiedziano mi, że aby zrozumieć tą Wyspę trzeba wejść na szczyt, wspiąć się po twardej skale, poczuć zapach śródziemnomorskiej roślinności, która zmienia się wraz z pokonywaną wysokością. 
Na górze odsłoni się przed Wami księżycowy krajobraz, głębokie kratery, wąwozy i zastygłe języki lawy. 
Zatrzymajcie się i oddychajcie głęboko ciszą. 
Wulkan jest nad Wami, ze swoją pajęczyną szlaków. Musicie dojść do Valle del Bove, zabraknie wam z wrażenia tchu w piersiach, to naturalny amfiteatr, który przedstawia geologiczną historię Etny, tego nie da się opisać to trzeba przeżyć i zobaczyć. 
Natura zarezerwowała nam spektakl pod gołym niebem w którym możemy uczestniczyć, jeżeli nie osobiście, to dzięki zdjęciom udostępnionym przez pasjonatów Etny.
Więcej znajdziecie tutaj.
i Camigliatello w Kalabrii
Camigliatello Quatro Stagioni to miejsce szczególne o każdej porze roku, to nasze kalabryjskie trentino. Camigliatello położone jest w masywie Sila Grande, przy dobrej widoczności widać Wyspy Liparyjskie i Etnę na Sycylii. Zacznijmy od zimy, mamy miejsca w Kalabrii, gdzie jeździmy na nartach na naturalnym śniegu do maja. Ulubiona moja majówka to rano narty, potem lunch nad morzem - żyć nie umierać!
Ale Camiglitello to również Giganti della Sila, stare sosny korsykańskie. Dostojny las, gdzie zachowały się drzewa wysokie 45m, z pniem o średnicy 2m, mające ponad 350 lat. Pnie drzew to idealnie proste kolumny, robią wrażenie pobytu w starożytnej świątyni, przykrytej zielonym dachem... Mamy tutaj jezioro Ciecita, które w połączeniu z otaczającym go lasem tworzy miejsce sprzyjające letniemu wypoczynkowi. Tu właśnie Kalabryjczycy uciekają w upalne, letnie dni, zmęczeni upałem...
Camigliatello wiosną, to kwitnące krokusy, przypominające mi ukochane Tatry... potem fiołki, ginestra i tysiąc innych. Wiosna w Camigliatello i okolicach budzi do życia wszystkie zmysły, spod ostatniego śniegu wychylają się nieśmiało spugnarole, po polsku chyba smardze...Ale Camigliatetto to Quatro Stagioni, kulminacyjnym punktem jest jesień i Sagra del Fungo Porcino czyli Prawdziwka. Tysiące kolorów liści, grzybów: prawdziwki, rydze i kasztany, do tego jesienna fantastyczna temperatura, bo kalabryjskie słońce jeszcze mocno grzeje....
Więcej znajdziecie tutaj.

A co polecam ja ?  
Polecam Wam włoskie jezioro, w którym łatwo się zakochać - jezioro Braies



Nie jest tak popularne jak jezioro Garda, ale to jest częścią jego uroku.
Już od pierwszych chwili miejsce wydaje się magiczne, jedyne w swoim rodzaju ze względu na kolor wody.
Jezioro Braies leży w samym sercu Dolomitów, niecałe dwie godziny drogi od Wenecji!
Od północy otaczają go góry, przez co możemy podziwiać niesamowite widoki. Chętni przygody mogą pokusić się na zwiedzanie jeziora łódką, którą można popłynąć w dowolnie wybrane miejsce na jeziorze.
Wielbicielom wędrówek zdecydowanie polecam rundkę wokół jeziora jeziora. Już sam spacer pokazuje nam piękno jeziora, rozpościerają się niepowtarzalne widoki, które wynagradzają wszelkie trudy.
Ci, którzy preferują spokojny odpoczynek, znajdą piękną plażę.
Kąpiel jest zalecana tylko tym, którzy nie boją się zimna.
W lecie temperatura wody osiąga co najwyżej 14 stopni.

Jeśli chcecie więcej wiadomości zapraszam tutaj.
I co skorzystacie z jakiejś propozycji? Koniecznie dajcie znać, czy dzięki dziewczynom udało się Wam coś wybrać !
Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

 
Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

Jarmarki świąteczne w San Marino i szopki z piasku w Rimini

$
0
0
Jarmarki świąteczne pozwalają poczuć magiczną atmosferę świąt.
Początek grudnia to czas, kiedy zaczynają pojawiać się pierwsze jarmarki i targi świąteczne.
W zeszłym roku odwiedziłam, aż dwa.
Jeden podczas naszej ostatniej wizyty w Belgii, drugi w San Marino.
Jarmarki w Brukseli były przepiękne - są to najładniejsze jarmarki świąteczne na jakich do tej pory byłam(o Belgii już niedługo).



Muszę przyznać, że generalnie jarmarki w San Marino nie należą do najlepszych, nie podobały mi się aż tak bardzo jak te np. w Tyrolu.
Jarmark w San Marino nie należy do najciekawszych jakich do tej pory widziałam, ale powiem szczerze, nie po to tam pojechałam.
Wycieczka była do San Marino, gdzie zawsze z chęcią wracam, a do tego wizyta w Rimini gdzie widziałam po raz pierwszy szopki z piasku, o których pierwszy raz w życiu słyszałam.
Wycieczka była dosyć interesująca.
Zanim zaczęłam podziwiać tutejsze jarmarki, zatrzymałam się wcześniej na moment by podziwiać okoliczne wzgórza, które w niesamowity sposób pokryte były oparami mgły, tworząc prawie morze.




San Marino przywitał nas szarym i chłodnym porankiem. Było strasznie mroźno.
No właśnie, było mroźno, najlepszym sposobem na rozgrzanie było grzane wino, które jest absolutnym hitem jarmarków. Do kupienia prawie na każdym kroku.
Grzańca sobie nigdy nie żałujemy na jarmarkach.

Tak jak i na innych pozostałych jarmarkach świątecznych, i w San Marino nie mogło zabraknąć tradycyjnych budek ze słodyczami i świątecznymi ozdobami rozstawionych wzdłuż głównych ulic miasta.
Spacer urokliwymi uliczkami San Marino w świątecznej atmosferze to istny dar dla oczu.
Od razu poczułam klimat światełek, girland i stoisk z różnymi cudami!
Tutejsze stragany oferują lokalne produkty, ręcznie robione przedmioty, choinki, ubrania, szaliki, czapki itp.

Następnym naszym przystankiem były szopki z piasku w Rimini.
Co roku kilkanaście artystów pracuje nad stworzeniem szopki bożonarodzeniowej z piasku na plaży w Rimini.
Charakterystyczne scenerie Bożego Narodzenia, można podziwiać przez cały okres przedświąteczny, okres świąt i po. A dokładnie od 6 grudnia do 10 stycznia.
Szopki bożonarodzeniowe wystawiane są na piasku. Znajdują się one wewnątrz w zabezpieczonej konstrukcji.
Nigdy nie widziałam takich arcydzieł wykonanych z piasku odkąd żyje. Trzeba przyznać, że są naprawdę imponujące.
Było zbyt ciemno by robić zdjęcia. Mimo to chcę podzielić się z Wami ujęciami.
Musicie się zadowalić takimi jakimi są.


Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, aby uświadomić sobie piękno tych szopek.

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

Kalendarz Blogerek 2017

$
0
0
W końcu się udało i po wielu miesiącach, dzielę się z Wami kalendarzem.
Jego zapowiedź pojawiła się na Facebooku dosyć niedawno i spotkała się z pozytywną oceną.


Wspólnie z kilkoma blogerkami mieszkającymi we Włoszech, które piszą o Włoszech, udało nam się przygotować dla Was kalendarz na 2017 rok.
Jest to kalendarz kolorowy, pełen interesujących tekstów. Motywem przewodnim są nasze ulubione miejsca we Włoszech.
Kalendarz został zrealizowany przez Anetę Ozonek z Hello Calabria .
Każdego miesiąca macie szansę podziwiania pięknego miejsc, przeczytania inspirującego tekstu.
Ze mną możecie podziwiać w styczniu jezioro Braies i Pellestrinę w lipcu.
Kalendarz wygląda fantastycznie i jest miłą alternatywą dla kalendarzy, które możemy znaleźć w księgarniach.
Mamy nadzieję, że nasza propozycja Wam się spodoba.
Poniżej wklejam Wam linka do dokumentu, które zapisany jest w formacie pdf.

Dokument trzeba pobrać na dysk komputera, następnie wydrukować.
Kalendarz jest całkowicie bezpłatny. 
Jest naszym darmowym prezentem pod choinkę dla naszych wspaniałych czytelników.
Jeśli są jakieś problemy z linkiem, napisz do mnie bezpośrednio.


Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)





Zupa z kapustą włoską i fasolą

$
0
0
Dziś chciałabym Wam zaproponować pyszną zupkę z kapustą włoską i fasolą.
Sycąca i rozgrzewająca zupa, a jednocześnie pełna smaku. Doskonała na ciemne, zimowe wieczory.
Włoska kapusta z fasolą tworzy wspaniałą kompozycję.
Chyba nie ma nic pyszniejszego!
Zapraszam:-)


Składniki dla 6 osób:
  • 1 kurze skrzydełko(możemy zrobić bez)
  • 1 cebula
  • 1 łodygi selera naciowego
  • 4 marchewki
  • 4 średnie ziemniaki
  • 500 g kapusty włoskiej
  • 2 szklanki fasoli
  • sól morska i czarny pieprz
Przygotowanie:

Wkładamy skrzydełko do garnka. Dodajemy łodygi selera naciowego i cebulę. Zalewamy 5 litrami wody.
Gotujemy wywar, następnie zmniejszamy płomień i gotujemy około jedną godzinę.
Po godzinie wyciągamy łyżką cedzakową warzywa z wywaru.
15 minut przed wyciągnięciem warzyw z wywaru, zaczynamy gotować fasolkę wcześniej umytą w osobnym garnku.
Obieramy ziemniaki i kroimy w kostkę. Marchewkę obieramy i kroimy w grubsze talarki.
Dodajemy ziemniaki i marchewkę do wywaru. Gotujemy 30 minut.
Po 30 minutach gotowania odcedzamy fasolkę, przypłukujemy i dodajemy do wywaru.
Kapustę obieramy z brzydszych, wierzchnich liści i kroimy lub szatkujemy.
Dodajemy kapustę do zupy. Gotujemy 15 minut.
Doprawiamy solą i świeżo startym pieprzem.
Możemy dodać świeże zioła. Ja dodałam majeranek, tymianek i oregano.
Podajemy na cieplo.

Smacznego!

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

Baba petynetowa Marii Disslowej

$
0
0
Dziś chciałabym Wam zaproponować babę petynetową inaczej zwaną muślinową Marii Disslowej.
Maria Disslowa to wieloletnia szefowa Szkoły Gospodarstwa Domowego w Miejskim Liceum Żeńskim we Lwowie.
Na osobę Marii Disslowej trafiłam przez przypadek. Wszystko przez artykuł w gazecie o babce muślinowej. Tak mi się spodobał, że zaczęłam szukać staropolskiego przepisu na taką babkę. I tak trafiłam w internecie na osobę Marii Disslowej.
Zamówiłam jej książkę i pierwszym przepisem, którym wpróbowałam była właśnie babka muślinowa.
Książka "Jak gotować" Marii Disslowej została napisana w latach 30 XX wieku.
Jest nasmowitą kopalnią wiedzy. Sięgam po nią zawsze, jeśli poszukuję przepisu na tradycyjne polskie potrawy.
Może babka nie jest oczywistym wyborem na święta Bożego Narodzenia, ale ja po prostu lubię ten wypiek, który nie jest przecież ściśle powiązany z Wielkanocą.
Warto przygotować taką babkę, bo jest o wiele prostsza w przyrządzeniu i wymaga mniejszej ilości składników, niż większość tradycyjnych ciast na Boże Narodzenie.
W samych Włoszech w okresie Bożego Narodzenia serwuje się słynne Panettone a to przecież nic innego jak babka( przepis na Panettone znajdziecie tutaj).
Babka muślinowa Disslowej to istna petarda. Nie przesadzam!

Jest przepyszna, delikatna i aromatyczna, w sam raz na świąteczny stół.
Zapraszam ;-)



Składniki na 2L formę silikonową:
  • 24 żółtka
  • 125 mleka
  • 6o gr drożdży
  • 250 gr mąki
  • 200 gr cukru
  • 100 gr masła
  • 1/2 łyżki cukru waniliowego
Przygotowanie:

W małym garnuszku podgrzewamy mleko do maksymalnej temperatury 40 stopni C. Dodajemy do niego drożdże i łyżeczkę cukru.
Mieszamy do momentu aż drożdże rozpuszczą się w mleku. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy zaczyn do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 30 minut.
Rozpuszczamy masło w garnku na małym gazie i studzimy.
Żółtka oddzielamy od białek. Disslowa, każe je nawet przecedzić przez sito.
Naczynie z żółtkami, cukrem i wanilią, umieszczamy na garnku z gotującą się wodą. Za pomocą miksera ubijamy około 10 minut. Żółtka ubijamy, aż zbieleją.Teraz garnek z gotującą się wodą nie będzie już potrzebny.
Do ubitych żółtek dodajemy wyrośnięty zaczyn drożdżowy i przesianą mąkę. Ubijamy mikserem kolejne 10 min. Po tym czasie dodajemy masło i ucieramy kolejne 10 min.
Ciasto będzie dosyć płynne.
Smarujemy masłem formę i posypujemy mąką jeśli nie mamy formy silikonowej.
Przelewamy ciasto do formy i przykrywamy ściereczką. 
Odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości. Od tego momentu nie dotykamy formy, nie przeszkadzamy ciastu wyrastać.
Po wyrośnięciu do brzegów formy ciasto bardzo, bardzo delikatnie przenosimy do rozgrzanego do 160 - 175ºC piekarnika. Pieczemy około 30-40 min.
Ponieważ baba składa się praktycznie z samych żółtek, łatwo się przypala, dlatego należy uważać aby za bardzo nie zbrązowiała i w razie potrzeby zmniejszyć temperaturę bądź przykryć ją papierem do pieczenia.

Smacznego!

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

12 nietradycyjnych potraw na święta

$
0
0
Już niedługo święta, czas pomyśleć o świątecznym menu.
Jako, że dostałam kilka pytań na ten temat, postanowiłam Wam zaproponować kilka potraw, które mogą uzupełnić Wasz świąteczny stół.
Nie chodzi o 12 potraw, które serwowane są podczas Wigilii, ale inne potrawy trafiające na stół w czasie świąt.
Nie będę Wam proponować przepisy na potrawy tradycyjne, bo myślę, że znajdziecie wiele takich przepisów w internecie.
Zresztą chyba każdy ma swoje tradycyjne przepisy na święta, a ja chce Wam tylko pomóc w urozmaiceniu Waszego menu.
Zapraszam ;-)





Jeśli chodzi o słodkości, to nie może zabraknąć Panettone. Oryginalny, włoski przysmak spożywany w święta, czyli panettone, można przygotować w domu.

Za nim jednak zaczniesz przygotowywać święta przeczytaj proszę moje Vademecum jak nie oszaleć przed świętami ;-)

Spodobało się ? Podaj dalej!


Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)


Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)



Gdzie zjeść w Rzymie ?

$
0
0
Rzym uchodzi za jedno z najpiękniejszych miast świata. Jest miejscem tłumnie odwiedzanym przez turystów, spragnionych nie tylko ujrzeć najważniejsze zabytki, ale i zasmakować prawdziwej włoskiej kuchni.
Znalezienie wspaniałego włoskiego jedzenia w Rzymie nie jest tak proste, jak się wydaje.
Potrzeba lat, aby zarysować listę adresów w Rzymie, nie wspominając o niezliczonych miejscach poza Rzymem. Ale jeśli masz tylko kilka dni na wieczne miasto i chcesz dobrze zjeść, przeczytaj ten wpis i zapisz te adresy.
Specjalnie dla Was, przygotowałam listę sprawdzonych przeze mnie restauracji w Rzymie, w których z pewnością zjecie pyszne włoskie dania.
W powstaniu listy pomogli mi moi grupowicze utworzonej przez mnie grupy "Włochy po mojemu".
Oto lista lokali w Rzymie, w których można zjeść przyzwoicie!


Caccio e Pepe
Vicolo dè Cinque 15
00153 Roma 


Piatto Romano
Via Giovanni Battista Bodoni 62
00153 Roma


Roma Sparita
Piazza di Santa Cecila, 24
00153 Roma, Italia
Słynie z makaronu cacio e pepe. Sam Anthony Bourdain się nim zachwycał w jednym z odcinków No Reservations.


Mordi e Vai
Nuovo Mercato Testaccio, Box 15,
Via B. Franklin, 12 E
Fantastyczny street food.

Pizzarium
Via della Meloria 43
00136 Roma

Pizzarium jest jednym z najważniejszych miejsc do jedzenia. Vogue nazwał własciciela Michelangelo pizzy. 

Tu natomiast znajdziecie sprawdzone lokale, które polecają grupowicze mojej grupy facebookowej "Włochy po mojemu".

Dar Poeta
rekomenduje Gosia
"Jest naszą miejscówką za każdym razem. W środku prawie obskurnie ale jedzenie mmmm bajeczka"
Adres:
Vicolo del Bologna 45
00153 Roma

Dar Filettaro
rekomendują Gosia i ja
O tym lokalu tutaj pisala też Urszula
Adres:
Largo dei Librari 88
00186 Roma


Pizzeria Florida
rekomenduje Sylwia
"Pizza cięta nożycami. Wybór ogromny i kolejka non stop. Pyszności!"
Adres:
Via Florida 25
00186 Roma

Pizzeria da Baffetto
rekomenduje Aleksandra
"Najlepsza pizza w Rzymie. Informacje dostałam pocztą pantoflową, około 15 znajomych sobie ją podawało a wcześniej info otrzymali od jeszcze innych osób".
Adres:
Via del Governo Vecchio 114
00186 Roma

La Gelateria Frigidarium 
rekomenduje Sławomir
"A najlepsze lody jakie znamy są tutaj. Zawsze trzeba stać w kolejce(20min)"
Adres:

Via del Governo Vecchio 112
00186 Roma, Italia

Fassi Gelateria
rekomenduje Marcin 
"A ja polecam lody w Palazzo del Freddo - najstarszej rzymskiej lodziarni..."
Adres:
Via Principe Eugenio 65
00185 Roma

Mam nadzieję, że skorzystacie z rekomendacji. 
Za nim jednak wybierzecie się do Rzymu przyczytajecie mój przewodnik kulinarny.

Spodobało się ? Podaj dalej!

Polecam również:
10 zabytków w Rzymie, których nie można pominąć
Gianicolo czyli 180 stopni widoku na wieczne miasto
Malownicze Campo de' Fiori
Najpiękniejsze widoki z góry na Rzym
Noclegi w Rzymie
Rzym na talerzu czyli czego nie można przegapić kulinarnie w Rzymie
Rzymski wykrywacz kłamstw - z wizytą w Bocca della Verità
Termy Karakalli
Calcata - magiczna dusza włoskich artystów


Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)


12 przepisów na świąteczne wypieki

$
0
0
Boże Narodzenie już za niecały tydzień, więc czas pomyśleć o świątecznych wypiekach.
Dzisiaj chciałabym Wam zaproponować moje przepisy na przepyszne wypieki. Wszystkie przepisy są sprawdzone, a ciasta z nich pieczone zawsze się udają.
Nie będą to przepisy na klasyczne świąteczne ciasta, bo myślę, że znajdziecie mnóstwo takich przepisów w internecie.
Znajdziecie natomiat 12 innych propozycji, które idealnie pasują na świąteczny stół!
Pytanie: dasz się skusić na moje wypieki ?



Spodobało się ? Podaj dalej!

Polecam również:
12 nietradycyjnych potraw na święta 

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

Życzenia świąteczne

$
0
0
Z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia życzę Wam wesołych świąt.
Radosnego, świątecznego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół!
Niech ten czas spędzony w gronie najbliższych napełni Wasze serca spokojem i radością.
Życzę dużo miłości, wielu prezentów i samych wspaniałości - nie tylko teraz, ale zawsze.
Jedzcie pysznie, rozmawiajcie szczerze i przytulajcie się dużo.
Z całego serducha dziękuję Wam, moim Wszystkim czytelnikom,
którzy zdecydowali się w tym roku tutaj wpaść, wpadać, bądź zostać na więcej.
Kalejdoskop Renaty :-)
A tu osobiste życzenia, które nagrałam na Facebook kilka dni temu :-)

 

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)


Życzenia noworoczne

$
0
0
Kochani coś się kończy, coś się zaczyna.
Koniec roku to zawsze czas podsumowań, planów, postanowień. 


2017 za chwilę dobiegnie końca więc chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia.
Na ten Nowy Rok życzę Wam wszystkim, aby uśmiech, spokój i radość ducha towarzyszyły Wam każdego dnia.
Życzę Wam wielu pozytywnych emocji optymizmu, rodzinnego ciepła, radości, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń, zadowolenia z życia i przede wszystkim tego najcenniejszego, a więc zdrowia, bo jest ono przecież jedyne i najważniejsze oraz oczywiście, wiary we własne możliwości, odwagi i szeroko otwartych oczu.
Miłości, bo ona dodaje skrzydeł oraz życzliwych wokół siebie ludzi, takich co nie zatruwają życia, ale zawsze służą wsparciem i pomocą.
Z całego serducha dziękuję Wam, moim Wszystkim czytelnikom,
że byliście, że regularnie mnie odwiedzaliście, że poczuliście się w pewien sposób związani.
Jesteście siłą napędową bloga i nie macie pojęcia jak często Wasza obecność potrafi podnieść na duchu.
Mam nadzieję że będziecie ze mną w nowym roku.
Życzy i pozdrawia
Kalejdoskop Renaty

Felice Anno Nuovo, Happy New Year, Bonne Année, Feliz Año Nuevo, Glückliches neues Jahr



Podsumowanie 2016 roku

$
0
0
Podsumowań nadszedł czas, dotychczas czytałam zestawienia innych, tym razem kolei na moje.
To już moje czwarte podsumowanie, które publikuję na moim blogu.
To był naprawdę dobry rok!
Ostatnie 12 miesięcy przyniosło mi całą masę nowych doświadczeń, nowych znajomości, mniejszych lub większych sukcesów oraz lekcji, z których na pewno wyciągnę wnioski na przyszłość. Nie było tylko różowo – kilka rzeczy potoczyło się kompletnie nie po mojej myśli, ale dzięki nim mam nauczkę na przyszłość.
Zanim wskoczymy w 2017 pora na podsumowanie roku 2016!
Dziś zapraszam do mojego, pseudo podróżniczego podsumowania roku 2016!


Rok 2016 był pełen wrażeń.
Rok rocznic: to w 2016 roku obchodziłam moje dwudziestolecie zamieszkania we Włoszech, stuknęła mi w dowodzie 40 - stka i blog obchodził czwartą rocznicę założenia.
Rok 2016 był dla mnie pełen zmian, dobrych i złych emocji i upłynął pod znakiem wielu nowych doświadczeń. Rok pełny pod względem podroży.
Mimo, że jeszcze kilku notek z miejsc odwiedzonych nie ma, postanowiłam podsumować cały rok.
Był po prostu fantastyczny!
Zrealizowałam aż dwa moje marzenia z listy podróżniczej: meteory w Grecji i przejechałam wzdłuż wybrzeże Hiszpanii północnej.

Gdzie byliśmy?
Moja noga stanęła aż w pięciu krajach Europy.Odwiedziłam: Grecję, Hiszpanie, Francję, Węgry i Włochy. Zajrzałam aż do 5 regionów Włoch.
W 2016 wiele się wydarzyło. W zasadzie momentami nie wiedziałam w co ręce włożyć.
Rok w liczbach
W 2016 roku Kalejdoskop Renaty czytało prawie 120 tysięcy unikalnych użytkowników! Średnio miesięcznie zaglądało na blog 40 tysięcy osób, co jest dla mnie niesamowitym wynikiem. 450 tysięcy odsłon w ciągu roku to dla mnie niesamowita liczba. To w tym roku pokonałam kosmiczna liczbę 1.000.000. wizyt na blogu. W ciągu minionych 12 miesięcy przybyło Was ponad dwukrotnie w mediach społecznościowych!
Bardzo się cieszę, że mimo iż ostatnio nie piszę tak jak kiedyś, to nadal uważacie mój blog za wartościowe miejsce.
Dziękuję Wam za Wasze zaufanie i wsparcie, że byliście, że regularnie mnie odwiedzaliście, że poczuliście się w pewien sposób związani.
Oczywiście nie mogę też zapomnieć o grupie Włochy po mojemu, którą założyłam ponad 3 miesiące temu na Facebooku – jest w niej już ponad 1400 miłośników Włoch.
Jednym słowem – działo się niesamowicie dużo! A co konkretnie?

STYCZEŃ
Nie mogło zabraknąć corocznej wizyty na karnawale w Wenecji.

MARZEC
Z przyjaciółkami: Magdą i Robertą - jednodniowy wypad do Triestu
KWIECIEŃ 
Wypad jednodniowy do Treviso. Choć nie zdążyłam jeszcze opisać Wam tego miasteczka, namówiłam innych na wypad i oni już opisali Treviso - zapraszam tutaj.
Czterdzieste urodziny spędzałam z mężem w Grecji, podziwiając meteory greckie. O tym rejonie Grecji marzyliśmy już od dawna. Był to również mój osobisty prezent urodzinowy.

Urodziny w tym roku świętowałam kilka razy, czterdzieste to chyba można ? ;-)  Tu na zdjęciu akurat świętuje urodziny ze szwagrem, który zrobił mi taką niespodziankę.

MAJ
Był miesiącem pod znakiem spotkań blogerskich. 
Najpierw na początku miesiąca spotkałam się w Bolonii z Kasią autorką bloga Dom z Kamienia. Kasia o naszym spotkaniu napisała na swoim blogu.
Następnie spotkanie blogerskie w Kalabrii.

W maju znalazł się też czas na wypad z przyjaciółmi do Wenecji.

CZERWIEC
Spacerowałam po tafli jeziora Iseo ,
podziwiałam Calcio Storico we Florencji
 i objeżdżałam wybrzeże północnej Hiszpanii.
Czerwiec to teżślub najbliższych nam przyjaciół we Włoszech.
LIPIEC
Lipiec i sierpień zazwyczaj spędzam z mężem kiedy tylko mogę na wyspie Pellestrina.
SIERPIEŃ
Zwiedzałam Budapeszt 


i cieszyłam się tygodniowym pobytem w Polsce. 
Wakacje w Polsce, jak to u mnie tradycyjnie bywa, spędzałam głównie we Wrocławiu. Sierpień jest zawsze, dla mnie idealnym miesiącem na wakacje w moim rodzinnym mieście - uciekam z przepełnionych Włoch.
WRZESIEŃ
Jak zawsze udało mi się wybrać na festiwal w Wenecji.
Końcem miesiąca wyrwałam się jedynie na chwilę z przyjaciółmi nad jezioro Braies.
PAŹDZIERNIK
To Sycylia w gronie blogerskim.

GRUDZIEŃ
Jarmarki świąteczne w Trydencie.
Święta w Polsce w gronie rodziny.

Rok 2016 zakończyłam jak zawsze niezapomnianym Sylwestrem w gronie znanej mi już paczki.
Plany na 2017
Nie robię dużych planów. Nie lubię za dużo planować. Zazwyczaj gdy coś planuje, to mi się nic nie udaje.
Kilka biletów jednak już zakupiłam.
Najbardziej zadowolona jestem z biletów na koncert U2 w Rzymie, które wczoraj udało mi się kupić. Rzym i U2 jak dla mnie to wspaniałe połączenie.
Oprócz tego Rumunia w marcu i kilka dni w lutym w Warszawie.
Reszta nie wiadomo. Na chwilę obecną zapowiada się spokojnie, ale nigdy nie wiadomo. Na pewno skusimy się na jakieś szybkie, jednodniowe wyjazdy.
Jedno co na pewno wiem, to że jeden miesiąc w tym roku na blogu będzie cicho.
Muszę się w końcu położyć na stół operacyjny, od którego uciekam już prawie dwa lata. 

W końcu nabrałam odwagi i zdecydowałam się.
Co przyniesie kolejne 12 miesięcy? Zobaczymy ;-)
Jak zawsze na pewno będzie dużo Włoch ;-) 


W tym miejscu chcę Wam podziękować, Drodzy Czytelnicy za Waszą obecność na blogu i życzyć Wam wszystkiego najlepszego w 2017 roku. 


Spodobało się ? Podaj dalej!


Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)


Pustelnia San Colombano w Trambileno: perła w skale!

$
0
0
Czy to miejsce naprawdę istnieje?
To była moja pierwsza myśl, gdy rażące mnie w oczy słońce pozwoliło mi w końcu zobaczyć pustelnię.
W jaki sposób to zostało zbudowne - była to moja druga moja myśl gdy patrzyłam na budowlę.
San Colombano jest jedną z najdziwniejszych budowli w Europie.




Pustelnia San Colombano była naszą ostatnią niespodzianką wspaniałego weekendu w Trydencie, który do tej pory obdarzył nas już dużymi emocjami. Odkryłam kawałek Trentino o którym nie wiedziałam wcześniej.
San Colombano znajduje się w regionie Trydent-Górna Adyga w Trambileno.
Pustelnia leży w środku malowniczego klifu, na pionowej ścianie skalnej, na wysokości 120 m n.p.m.
Pomimo ekstremalnej topografii, miejsce można zwiedzić.

Trochę histori
Eremo San Colombano to nazwa po włosku owej pustelni.
Początki powstania pustelni, nie do końca są jasne, ze względu na niedostatek informacji.
Pierwsza osada, zgodnie z napisem wyrytym na kamieniu obok dzwonnicy miała miejsce w 753 roku, kiedy to "pobożny człowiek" z Bobbio chcąc uprawiać ascetyczne życie, odkrywa Coveli (naturalne jaskinie)wykute w skale prawdopodobnie w skutek erozji rzeki Leno. 

Historia i legenda o pustelni San Colombano tworzą aurę tajemniczości wokół tego miejsca.
Najbardziej popularna legenda opowiada o straszliwym smoku, który żył w najwyższej górskiej jaskini. Smok swoim oddechem zatruwał wody rzeki Leno, powodując śmierć ochrzczonych tutaj dzieci.
San Colombano, pustelnik holenderskiego pochodzenia, żyjący tutaj w latach 543 i 615, trafił w dolinę Leno podczas swoich pielgrzymek, zabił smoka odcinając mu głowę, następnie osiedlił się w jaskini.
Bardziej prawdopodobne niż legenda o smoku, jest to, że miejsce stało się pustelnią pierwszych mnichów pustelników z pobliskiego klasztoru w Bobbio.
Pustelnia była zamieszkiwana przez mnichów pustelników przez wieki, którzy stali się dozorcami tego miejsca. Tak było aż do roku 1782, kiedy to została zniesiona praktyka pustelnictwa. Od tego czasu miejsce kultu było pod opieką mieszkańców doliny.

Nie ma zapisu o dniu, w którym został zbudowany kościół z przylegającą pustelnią.
Hipotezą jest, że powstał prawdopodobnie powstał między końcem X wieku i początkiem XI wieku.
Pierwsze dowody dokumentujące istnienia pustelni i Kościoła są zawarte w dokumencie z 1319 roku.

San Colombano jest celem corocznych pielgrzymek i turystów przemierzających północne Włochy.

Jak dojechać i dojść ?
Pustelnia jest widoczna z drogi, jadąc droga łączącą Rovereto z Pasubio Vallarsa. Znajduje się między miejscowościami Rovereto i Vicenza. Leży 3 km od Rovereto.
Pustelnię widać drogi. 

Nie ma miejsc przy drodze, gdzie można się zatrzymać, by dojść pieszo do pustelni. Trzeba zjechać w dół i zatrzymać się na dole. Tam też nie ma dużo miejsc parkingowych.

Tak wygląda pustelnia z drogi 

Po zjechaniu z drogi asfaltowej jedziemy kilkaset metrów małą drogą. Tu zostawiamy samochód i idziemy dalej pieszo.
Droga prowadzi do bramy. Do pustelni mamy do pokonania 102 schodki wykute w skale.

Godziny otwarcia
Otwarcie dla publiczności jest zarządzane przez grupę wolontariuszy Komitetu przyjaciół San Colombano.
Pierwsze otwarcie w roku zazwyczaj w pierwszą niedzielę kwietnia, otwarte do ostatniej niedzieli września. 
Godziny otwarcia w niedziele i święta od 14.30 do 18.30.
Zwiedzanie w dni robocze, możliwe tylko w grupach. 
Najlepiej wcześniej jest skontaktować się z Giorgio (0464 424675) lub Franco (0464 433051) lub e-mail: eremosancolombano@gmail.com.

Gdzie się zatrzymać w okolicy?
Najbliższym miejscem jest Rovereto.
Jeśli spodobała Ci się San Colombano i szukasz noclegu, wystarczy kliknąć tu.

Gdzie zjeść ?
Tratoria alla Genovesa
Via Vicenza, 5, 
38068 Località Genovesa, 
Rovereto TN
 Deska serow
 Bruschetta z Lardo
Makaron
Trafiliśmy przez przypadek. Wybraliśmy restauracje ze względu na bliską odległość od pustelni San Colombano. Restauracja jest mała, ale wyjątkowa. Jakość jedzenia jest doskonała. Dania obfite i serwowane w bardzo prosty sposób.
Gorąco polecam !

Odkrycie San Colombano po raz pierwszy było dla mnie niespodzianką.
To niezwykle mistyczne miejsce.

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)




Risotto z mieszanych ziaren zbóż, dyni i kasztanów

$
0
0
Dynia to idealny składnik do risotta. Jeśli nie macie pomysłu jak ja wykorzystać, oto prosty i pyszny przepis, który przywiozłam z mojej podróży - risotto z mieszanych ziaren zbóż, dyni i kasztanów. Kolejne danie, który idealnie rozgrzewa i zapewnia energię na długie godziny.
Jest wyjątkowe z wielu powodów: między innymi dzięki dodatkowi kasztanów i różnorodności wykorzystanych zbóż.
Zapraszam ;-)


Składniki dla 2 osób:
  • 100 g ryżu do risotto (arborio albo carnaroli albo vialone nano)
  • 20 g orkiszu
  • 20 g pęczaku
  • 20 g owsa
  • 30 g brązowego ryżu
  • 400 g obranej dyni
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 szalotka 
  • 70 g ugotowanych kasztanów
  • 20 g masła
  • 20 g sera Pecorino
Przygotowanie:

Robimy wywar z bulion, przez cały czas przygotowania risotta trzymamy wywar na małym ogniu, żeby mieć gorący na podorędziu.
Obieramy szalotkę i kroimy na drobno.
Dynię oczyszczamy, myjemy, osuszamy i kroimy w jedno centymetrową kostkę(w czasie gotowania kostka dyni zmniejszy się).
Wlewamy do dużego rondla dwie łyżki oliwy z oliwek.Wrzucamy szalotkę smażymy na średnim ogniu przez 3 minut, aż szalotka będzie szklista.

Dodajemy dynię, smażymy na średnim ogniu minut. Wlewamy 50 ml wina i smażymy kolejne 3 minuty.
Następnie wsypujemy wszystkie ziarna zbóż.
Smażymy przez kilka chwil, aż zboża zbieleją, ale nie zaczną się przypiekać, wlewamy resztę wina i smażymy przez około 1 - 2 minuty aż cały płyn wyparuje. 
Teraz zaczynamy dolewać gorący wywar z bulionu, po łyżce wazowej na raz, przed każdym dolaniem czekając, aż wywar zostanie wchłonięty przez zboża.
Gotujemy na wolnym ogniu do momentu gdy ziarna wchłoną płyn, wtedy dolewamy kolejną porcję, potem następną, wchłonęło ? No to jeszcze jedną. 
W ten sposób rozklejamy zboża. I tak do dopóki zboża nie staną się miękkie.
Podczas dodawania płynów, powinniśmy cały czas mieszać i gotować na małym ogniu. Potrwa to od 25 nawet do 30 minut.
Doprawiamy do smaku solą - mało, bo ser Pecorino też jest słony. Kiedy zboża będą ugotowane, ale wciąż al dente, zaś konsystencja risotta kremowa, przestajemy dolewać wywar. 
Zdejmujemy risotto z ognia, dodajemy masło i świeżo starty ser. Mieszamy i podajemy z pokruszonymi w moździerzu kasztanami.

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)


Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

Jak zwiedzać Genuę ? Wywiad z przewodniczką licencjonowaną

$
0
0
Dzisiaj zaczynam na moim blogu nowy cykl wywiadów.
Będą to wywiady z przewodnikami, mieszkańcami lub osobami znającymi bardzo dobrze miejsca, o których mam zamiar porozmawiać.
Moim zamiarem jest pokazanie danego miejsca ich oczami. 

Dziś zabieram Was do Genui, do miasta, którego sama jeszcze nie widziałam.
Moim pierwszym gościem jest Fabrizia Scortecci, włoszka, która mówi doskonale po polsku. 

Fabrizia jest mieszkanką Genui i licencjowaną przewodniczką na terenie Genui oraz prowincji genueńskiej. Oprowadza turystów w języku włoskim, rosyjskim i polskim.
Zapraszam :-)


Witaj Fabrizia.
Witaj! Bardzo mi miło z tobą porozmawiać o pięknej Ligurii, bardzo się cieszę.

To mi jest niezmiernie miło. Zacznijmy od krótkiej prezentacji. Powiedz nam coś o sobie ?

Jestem Włoszką, urodzoną w Genui 44 lat temu. Mieszkam w pięknej dzielnicy Genova Nervi z mężem, synem i córką.

Od kiedy jesteś przewodniczką licencjonowaną ? Od jak dawna oprowadzasz turystów po Genui?

Zaraz po studiach uniwersyteckich pracowałam na uniwersytecie genueńskim i dla agencji tłumaczeń. Dziesięć lat temu zdałam egzamin na pilota wycieczek i zaczęłam pracować dla Costa Crociere i innych firm turystycznych. Przewodniczką stałam się pięć lat temu, po trudnym egzaminie z historii i sztuki genueńskiej. 
Do tej pory wspaniale wspominam czas przygotowań do egzaminu.Przez cały rok zajmowałam się tylko kulturą genueńską, zwiedzałam każdy kościół, zabytek, pałac arystokracki, muzea oraz zajadałam się przeróżnymi przysmakami kuchni genueńskiej! Fajnie było!

Sufit w kościle św. Łukasza
Jak to się stało, że znasz język polski ?

W latach licealnych uczyłam się przez 5 lat języka rosyjskiego.
Na Uniwersytecie Genueńskim wybrałam polski jak mój drugi język słowiański.
Moim profesorem był Pietro Marchesani - wielki włoski tłumacz Wisławy Szymborskiej i Czesława Miłosza. 

Dzięki uzyskanym stypendiom miałam okazję spędzić kilka lat w Rosji, Izraelu i w Polsce, gdzie pracowałam jako tłumaczka i nauczycielka języka włoskiego. Mieszkałam w Warszawie przez 4 lata.
Wróciłam do Włoch 20 lat temu. Od tamtej pory nigdy nie przestałam się interesować kulturą polską i językiem polskim.

Genua nie jest dość popularnym miejscem na włoskie podróże, przynajmniej tak było do tej pory. Polacy wolą Rzym, Wenecję, Bergamo czy Florencję. Czym zachęciłabyś do przyjazdu do Genui?
 Genua jest fascynującym miastem może właśnie dlatego, że nie ma tutaj jeszcze tłumów takich jak w innych popularnych miastach włoskich.
Można jeszcze w centrum miasta znaleźć spokojne małe targi, słoneczne place, cudowne trattorie bez turystów, nawet w pełnym sezonie turystycznym.
Genua nie jest tylko miastem bogatym z punktu historycznego, architektury czy sztuki. Bardzo blisko centrum (około15 min) znajduje się przepiękna morska dzielnica Boccadasse - cudowna wioska rybacka gdzie zatrzymał się czas.


Dzielnica Boccadasse
Co z Twojej perspektywy, osoby znającej Genuę, stanowi największy atut miasta?
Genua ma wyjątkową pozycję, znajduje się między górami i morzem. Leży blisko cudownych kurortów morskich otwartych przez cały rok.
Ile Twoim zdaniem, trzeba poświęcić czasu by dobrze poznać Genuę ?
Starówkę i najważniejsze muzea genueńskie można zwiedzić w ciągu 2 dni, potem warto jeszcze spędzić 2 dni w mieście. Jeden dzień najlepiej poświęcić na zwiedzanie akwarium (w Genui znajduje się największe włoskie oceanarium), cmentarz historyczny Staglieno, następnie wybrać się na zakupy na starówkę i główny targ - tzw. targ Wschodni. 

Angelo disperato(zdesperowany anioł) - rzeźba znajduje się na cmentarzu Staglieno

W drugi dzień najlepiej pojechać do Camogli, Santa Margherita i Portofino - cudowne miejscowości znajdujące się niedaleko od Genui.
Portofino 
Co jednak w sytuacji, gdy mamy tylko jeden dzień na pobyt w mieście?
Koniecznie trzeba zacząć zwiedzanie od starówki, żeby zrozumieć jak Genua się rozrosła i jak się zmieniła od starożytności do dziś. Polecam tak zwane „zwiedzanie klasyczne”, czyli spacer od portu antycznego do ulicy Garibaldiego żeby zwiedzić katedrę Św. Wawrzyńca,

 Katedra Św. Wawrzyńca
dom Kolumba, plac De Ferrari i Teatr Carlo Felice, mały plac Św. Mateusza z pałacami rodziny Dorii i w końcu ulicę Garibaldiego gdzie stoi 11 pałaców arystokrackich wpisanych od 11 lat na listę UNESCO, następnie siedziby muzeów, Pałac czerwony i Pałac biały. 

Pomnik Kszysztofa Kolumba
Po obiedzie w jakiejś trattorii polecam zwiedzanie akwarium i dzielnicę Portu antycznego, gdzie można zobaczyć galeon piracki z filmu "Piraci" Romana Polańskiego. 
Pod wieczór polecam pospacerować godzinkę po starówce, żeby poczuć prawdziwą atmosferę starej Genui. 
Jeśli nie cierpimy na brak czasu, polecam siąść w jakimś lokalu i zasmakować dobre białe wino z kawałkiem focaccii (smaczny placek z oliwą).
Czy jako przewodnik mogłabyś nam zdradzić kilka sekretów mniej znanego oblicza Genui?
Genua jest miastem piętrowym: windy, kolejki linowe, mnóstwo schodów, wędrówki z góry na dół, wszystko w kierunku głównej sceny - jej historycznego centrum. 
Najlepszym sposobem zwiedzania Genui, jest rozpoczęcie spaceru z tarasu widokowego Castelletto (stąd można zjechać windą do placu Portello), w ten sposób na samym początku dane nam będzie podziwiać widok na całą Genuę.

Panorama na Genuę

Jakich wskazówek udzieliłabyś osobom, które chcą zwiedzić Genuę? Masz jakieś ?
Mieć wygodne buty, trzeba dużo chodzić . Latem zawsze mieć ze sobą krem ochronny na słońce.
Jedna rzecz, która podoba ci się najbardziej w Geniu, a która nie ?

Podoba mi się bardzo zapach morza, który może pachnąć tylko nad morzem. Nie lubię kiedy pada, wtedy ruch na ulicach Genui staje się chaotyczny.

Kiedy warto przyjechać do Genui ? Może polecisz nam jakąś fajną sagrę ?
Warto przyjechać do Genui wiosną, kiedy dni są dłuższe i róże zaczynają kwitnąć w parkach.  W Genui jest prawie zawsze ciepło, nigdy nie pada śnieg.
Polecam sagrę(festiwal,targ) smażonych ryb w Camogli, która odbywa się co roku, w drugą niedzielę maja.

Czego warto spróbować kiedy jest się w Genui ? Jakie są typowe przysmaki ?

Focaccia (placek z oliwą), trofiette (świeże małe makarony) w sosie pesto, torta pasqualina (placek z warzywami), friscieu (smażone kulki z cebulek i rybek), quaresimali (ciasteczka z migdałów), typowe lody smaku panera (lody z kawy) i pandolce genovese (ciasto na Boże Narodzenie) oraz wiele innych. Trzeba po prostu przyjechać.
Focaccia
Możesz nam polecić jakieś fajne lokale w Genui?
  • Trattoria "acciughetta"(małe anchois) http://www.acciughetta.it/, gdzie można zjeść dobrze dania z ryb  - znajduje się na przeciwko muzeum Galata.
  • Osteria Vico Palla, w starym porcie, dzielnica "molo" - znajduje się niedaleko windy Bigo
Możesz nam polecić jakieś fajne lokum gdzie się przespać w Genui ?

Bed and breakfast Il ciottolo http://www.ilciottolo.com/it/ 
Mówi się, że Genueńczycy są skąpi - czy to prawda? Jacy są według Ciebie ?
Oczywiście, że to prawda! Genua jest miastem bankierów. Generalnie trudno jest rozpoznać bogaczy bo oni często prowadzą bardziej skromne życie niż inni. 
Genueńczycy mówią, że oni nie są skąpi ale oszczędni.

Dziękuję Fabrizii za ten inspirujący wywiad, który przybliżył mi Genuę, ale mam nadzieję i Wam.  
Mam nadzieje, że ten artykuł, zachęci Was wszystkich do odwiedzenie tego miasta! 
Ja wybiorę się na pewno.



Fabrizia jest otwarta na wszelkie propozycje współpracy na terenie Genui i prowincji genueńskiej.
Pracuje zarówno z grupami, jak i z klientami indywidualnymi, oferuje pomoc w organizacji pobytu i dodatkowych usług. Wycieczki dopasowuje do klientów, ich indywidualnych zainteresowań, ilości dostępnego czasu i rodzaju transportu.
Przykłady niektórych z nich znajdziecie tutaj  http://www.scoprogenova.com/pl/
Kontakt: info@scoprogenova.com
Wszystkie zdjęcia autorstwa Fabrizi.




Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)


Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

 

Pierś kaczki z miodem i pomarańczą

$
0
0
Pierś kaczki z miodem i pomarańczą to jedna z moich ulubionych wersji przygotowania kaczki.
Nie wymaga wiele pracy, ani czasu gotowania, a do tego rozpływała się w ustach.
Idealny przepis, i odkąd go robię, inaczej piersi nie przygotowuję.

Zapraszam:-)


Składniki:
  • 600 g piersi z kaczki
  • sok z jednej pomarańczy
  • 60 g miodu
  • 2 gałązki rozmarynu
  • 3 liście laurowe
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżkę masła
  • sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

Piers z kaczki opłukujemy i dokładnie osuszamy.
Rozgrzewamy patelnię z 2 łyżki oleju. Dodajemy liście laurowe i rozmaryn. 

Następnie dodajemy pierś kaczki. 
Zmniejszamy ogień, dodajemy sól i pieprz, a następnie pieczemy na wolnym ogniu przez 10 minut z każdej strony
(średnio wysmażone mięso) lub 15 minut (dobrze wysmażone mięso). 
 Ja lubię mięso kaczki różowe w środku, jeżeli ktoś lubi bardziej wypieczone, proponuję wydłużyć czas pieczenia.
Tuż przed zdjęciem z ognia, polewamy mięso miodem. 

Następnie wyjmujemy pierś na talerz i przykrywamy folią aluminiową.
Rozgrzewamy patelnię z sosem pozostałym po upieczeniu kaczki, dodajemy wyciśniety sok z pomarańczy. Gotujemy kilka minut aż stanie się gestszy, następnie dodajemy masło.
Kroimy pierś kaczki na 1 cm plastry.
Układamy na półmisku i polewamy z sosem.

Smacznego!

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-) 

 

Moje top makaronowe

$
0
0
Uwielbiam makaron.
Zresztą jest nie możliwe we Włoszech nie lubić makaronu.
Jeśli mogłabym to jadłabym makaron na okrągło, każdego dnia.
OK, może nie codziennie, ale prawie.
Tak juz po prostu jest, tak już po prostu mam. Jestem wielbicielką pasty.
Jakby to powiedział prawdziwy Włoch VIVA LA PASTA !!!
Na blogu uzbierało się trochę przepisów na makarony, postanowiłam pozbierać dla Was, w jednym miejscu wszystkie moje ulubione.
Zapraszam ;-)










Smacznego!

Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)


Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)


Ostia Antica - starożytny rzymski port

$
0
0
Niecałe 30 km od Rzymu, z dala od zgiełku miasta, między Morzem Tyrreńskim i rzeką Tybr, leżą bajecznie zachowane ruiny Ostia Antica - jeden z wielu ukrytych skarbów Rzymu.
Jeśli nigdy wcześniej nie słyszeliście o Ostia Antica, z pewnością nie jesteście sami. Większość osób nawet nie wie, że istnieje coś tak pięknego niedaleko wiecznego miasta.
Miejsce pomijane przez większość odwiedzających Rzym, o czym świadczy brak tutaj tłumów. 

Rozumiem, że Rzym ma wiele do do zobaczenia, ale Ostia znajduje się tylko 30 minut pociągiem od miasta i dlatego na pewno warto sobie zrobić jednodniową wycieczkę. 
Ostia Antica jest jednym z najciekawszych parków archeologicznych we Włoszech.
Nie są to Pompeje, ale moim zdaniem ma dużo większy urok.
Zawsze czuję się jak u siebie, za każdym razem wracam z przyjemnością. Jeśli jestem w Rzymie, staram się zawsze wpaść chociaż na krótki spacer po moich ulubionych ruinach.
Największą zaletą Ostii jest to, że jest duża i nie jest tak znana jak Pompeje. Spokojnie można sobie pospacerować i odpocząć od wiecznego miasta. To samo zresztą, robiły elity rzymskie a nawet cesarzowie starożytnego Rzymu.

Na terenie parku możemy się zapoznać z tysiącletnią historią Ostii – głównego portu starożytnego Rzymu.
Spacerując po terenie Ostii, poznajemy dzieje miasta od momentu gdy zostało założone.
Ostia Antica została założony około 620 p.n.e. i została podbita przez Rzym w 400 roku p.n.e. Ze względu na położenie przy ujściu Tybru, było początkowo bazą marynarki wojennej, chroniąc wieczne miasto przed inwazją przez rzekę Tybr.
Wielki rozwój nastąpił za czasów cesarza Klaudiusza i cesarza Trajana, w owym okresie Ostia stała się głównym portem wiecznego miasta.
Wraz z upadkiem Imperium Rzymskiego w 476 roku n.e, Ostia została opuszczona, co wpłynęło na pogorszenie się stanu budynków. Z biegiem czasu, ruiny zostały zatopione błotem i piaskiem rzeki Tybr, co ostatecznie przyczyniło się do ich utrzymania.
Na początku XIX wieku, rozpoczęto prace wykopaliskowe, odsłaniając ruiny starożytnego miasta.
To co dziś można zobaczyć w Ostii, jest owocem prowadzonych na terenie miasta badań archeologicznych, które z krótkimi przerwami trwają do dziś.
Amfiteatr, cesarskie łaźnie, publiczne termy, miejskie rezydencje, lokalna kafejka czy portowe magazyny – to budowle, które przetrwały do dzisiaj. To wszystko ukazuje nam, jak żyli i pracowali tam ludzie.

Teatr Ostii został zbudowany pod koniec pierwszego wieku p.n.e. i mógł pomieścić około 4000 mieszkańców. Podobnie jak w większości teatrów, najlepsze miejsca sceny były zarezerwowane dla najważniejszych osób. Teatr był dwukrotnie wyższy niż ten, który widzimy dzisiaj. Tylko dwie trzecie konstrukcji zostało zrekonstruowane.

Jedną z najcenniejszych pozostałości architektonicznych Ostii są publiczne łaźnie - termy Nepttuna z II wieku n.e. Możemy podziwiać imponująceczarno-białe mozaiki.Łaźnie zostały zbudowane przez cesarzy Hadriana (117-138 r.n.e) i Antonina Piusa (138-161 r.n.e).
Jako ciekawostkę mogę dodać, że mozaiki były wykorzystywane często jak forma informacji dla społeczeństwa, które w większości było analfabetyczne. 

Jeden dzień w Ostia Antica to jedynie szansa, żeby zakosztować klimatu i nabrać ochoty na więcej.
Jeśli planujecie spędzić więcej niż 3 dni w Rzymie, Ostia Antica jest zdecydowanie nie do pominięcia!
Pamiętajcie zawsze, że region Lacjum to nie tylko Rzym.

Jak dojechać ?
Z Rzymu do Ostii najłatwiej dojechać Metrem. 
Pociągi odjeżdżają co kilka minut ze stacji Piramide. Trzeba wsiąść w te, które odjeżdżają w stronę Lido. Wysiadamy na stacji Ostia Antica. Po opuszczeniu stacji, należy przejść przez kładkę nad drogą ekspresową i pokonać jeszcze około 200 metrów. Po lewej stronie znajdziemy wejście do Parku Archeologicznego Ostia.
Z lotniska do Parku można dojechać autobusem jadącym w kierunki Lido di Ostia.
Godziny otwarcia:
Wtorek – Niedziela 8:30 – 19:30
Zamknięcie kas o 18:00
Ceny biletów:
Normalny: € 6,50,-
Ulgowy: € 3,25,-
Bezpłatne wejście dla dzieci i młodzieży do 18 roku życia, seniorów powyżej 65 roku życia oraz dla studentów historii, historii sztuki i archeologii za okazaniem legitymacji.
Adres:
Via dei Romagnoli 717
Rzym
Strona internetowa: http://www.ostia-antica.org/
Przewodnik po Parku Archeologicznym Ostia: http://www.ostia-antica.org/touristguide.pdf

Gdzie zjeść ?
Allo Sbarco di Enea 
Viale dei Romagnoli 675
00100 Rzym
Telefono:06 565 0034

Warto zobaczyć!
Warto wybrać się na Sagra della Tellina czyli festiwal Telliny.
Tellina (Donax trunculus) to gatunek małży z rodziny rogowcowatych(Tellinidae), o trójkątnym kształcie muszli, lekko zaokrąglonej i wypukłej, w białym kolorze z odcieniami koloru czerwono-brązowego.
Miłośnikom włoskiego jedzenia, a szczególnie owoców morza. Festiwal, który co roku w Borghetto dei Pescatori przyciąga tysiące ludzi, którzy nie mogą się doczekać, aby spróbować tego pysznego owoca morza - Tellina Passoscuro - specjalność Ostii. 
Małża Tellina najlepiej identyfikuje kuchnię z nad wybrzeża rzymskiego, a zwłaszcza Ostii.
Festiwal zwykle odbywa się w okresie letnim(koniec sierpnia lub początek września), zazwyczaj zostaje ogłoszony kilka miesięcy wcześniej !
Tutaj możecie znalezć wpis o Tellina.

Spodobało się ? Podaj dalej!

Polecam również:
10 zabytków w Rzymie, których nie można pominąć
Gdzie zjeść w Rzymie ?
Gianicolo czyli 180 stopni widoku na wieczne miasto
Malownicze Campo de' Fiori
Najpiękniejsze widoki z góry na Rzym
Noclegi w Rzymie
Rzym na talerzu czyli czego nie można przegapić kulinarnie w Rzymie
Rzymski wykrywacz kłamstw - z wizytą w Bocca della Verità
Termy Karakalli
Calcata - magiczna dusza włoskich artystów


Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

Zapiekanka ziemniaczana z porem i boczkiem

$
0
0
Pozostając w klimatach zimowych serwuję Wam dzisiaj niezwykłą zapiekankę ziemniaczaną. O jej niezwykłości decydują dodatki: por, bekon i ser Asiago, które nadają zapiekance charakteru i wyjątkowego smaku.
Robi się ją dość szybko, a zapach w trakcie jej pieczenia i podczas podawania do stołu jest niesamowity.
Zapiekanka ziemniaczana z porami i boczkiem to typowe danie Tyrolu.
Zapraszam :-)


Składniki na formę o średincy 18 cm:
  • 900 gr ziemniaków
  • 300 gramów Asiago* 
  • 2 duże pory 
  • 150 g bekonu**
  • masło 
  • sól i pieprz do smaku
* Ser Asiago to owocowy, lekko ostry ser. Po okresie dojrzewania przez 2 lata nabiera intensywnego, specyficznego zapachu kwasu mlekowego. 
**Zamiast bekonu możemy użyć boczek lub włoską wędlinę Speck lub szynkę szwarcwaldzką.
    Przygotowanie:

    Por dokładnie myjemy i kroimy w pół plastry. Smażymy z odrobiną masła na patelni. Doprawiamy solą i pieprzem.
    Gotujemy w skorkach ziemniaki 10 minut we wrzącej i osolonej wodzie, powinny być jeszcze twarde w środku. Kroimy ziemniaki w plastry w grubości 1/2 cm.
    Wykładamy papierem do pieczenia formę o średnicy 18 cm. Układamy na dnie warstwę ziemniaków, 

    następnie por, 

    plastry cienko pokrojonego boczku;
    i plastry sera Asiago.
    Powtarzamy do skończenia składników(mi starczyło na dwa razy).Na wierzchu układamy jeszcze ser i trochę masła. 
    Wstawiamy do rozgrzanego do 180 C piekarnika. Pieczemy 40minut.

    Spodobało się ? Podaj dalej!


    Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)
    Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)
    Viewing all 583 articles
    Browse latest View live