Quantcast
Channel: Kalejdoskop Renaty
Viewing all 584 articles
Browse latest View live

Monte Baldo - must see nad jeziorem Garda

$
0
0
Jezioro Garda, największe jezioro Włoch, bo o tym miejscu mówię – to mnóstwo rzeczy do zrobienia i do zobaczenia. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami jednym z najpiękniejszych widoków, jaki można tam zobaczyć – widok z Monte Baldo.


Być nad Gardą a nie podziwiać jeziora z góry Baldo, to tak jak być w Rzymie i nie zobaczyć Koloseum! 
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na facebboku: Włochy po mojemu.
Z uroczego Malcesine kursuje kolejka linowa (Funivia Malcesine - Monte Baldo) na szczyt najwyższej góry — Monte Baldo która wyłania się z tafli jeziora niczym majestatyczna zjawa. Przy ładnej pogodzie (warunek, że pogoda umożliwia czystą przejrzystość powietrza) to miejsce oferuje fantastyczne widoki na prawie całe jezioro. 
Baldo miejsce zachwyci swoim pięknem nawet przeciwników przyrody i spacerowania. Z tarasów widokowych można podziwiać przepiękną panoramę na Malcesine, które jest położone na dole. 

Istnieją trzy przystanki: Malcesine Via Navene Vecchia 12, San Michele i Monte Baldo. 
San Michele znajduje się na wysokości 580 metrów, Monte Baldo na 1780 metrów.
Wjazd składa się z dwóch etapów, przy czym ten pierwszy można pokonać także samochodem, rowerem lub pieszo. 

Podróż na samą górę zajmuje trochę czasu, ale widoki są naprawdę wspaniałe. Atrakcją kolejki jest fakt, że gondola, którą podróżuje się na szczyt, kręci się wokół własnej osi, dzięki czemu bez odwracania się możemy zobaczyć zarówno to, co jest przed nami, jak i to, co zostawiamy na dole.


Nie tylko widok jest motywacją, by wjechać do góry, ale również różnorodność zajęć sportowych.
Na szczycie można podziwiać startujących paralotniarzy lub wybrać się na wędrówkę po górach. 


Trekking i nordic walking są wspaniałe w tej niesfornej i zarośniętej przyrodzie. 
Monte Baldo jest interesujące przez cały rok. Zimą oferuje wszystko, czego pragnie miłośnik sportów zimowych: śnieżne stoki i mnóstwo możliwości uprawiania sportów zimowych, w tym: jazdy na nartach, na snowboardzie lub wędrówki po śniegu.





Warto wiedzieć !
Można wjechać i zjechać kolejką. 
Wyjazd jest podzielony na dwa etapy z przesiadką lub wejściem na nogach (czas przejścia 3 godziny, trasa wymagająca, trudna, ale rewelacyjna). 
Odwiedziłam to miejsce dwa razy: we wrześniu tłok był umiarkowany, w sierpniu było dużo gorzej — ponad 2 h oczekiwania, aby dostać się na szczyt.
Wjazd kolejką to koszt 22 euro (góra — dół). Cennik oraz informacje o kolejce znajdziesz na stronie: http://www.funiviedelbaldo.it/

Bilety lepiej kupić online na stronie internetowej, unika się ogromnej kolejki w sezonie. Nie zapomnij wydrukować strony z kodem kreskowym, który będzie niezbędny do wejścia na kolejkę. 
Bilety są ważne do 1 listopada danego roku, więc można zrobić to wcześniej i czekać na pogodę. 
Warto kupić Ticket Fast - w tym wypadku trzeba zrobić to dzień wcześniej (najlepiej zaraz po północy, żeby były miejsca), bilet jest droższy o 13 euro.
Trzeba przyjść 30 minut przed wyznaczoną godziną i wjeżdża się bez kolejki. 
Parking: nie jeźdź na podziemny zaraz przy kolejce, bo stracisz tylko czas na szukanie miejsca. 500 m dalej na tej samej ulicy można znaleźć miejsce na drugim parkingu. Gastronomia: na górze są 3 punkty gastronomiczne, w tym 1 z tarasem widokowym. Ceny umiarkowane. 
Osoby lubiące wycieczki rowerowe mogą zabrać ze sobą rowery na górę, dzięki specjalnie wyznaczonym przejazdom.
Masz ochotę zabrać ze sobą psa? 
Nie ma problemu! Musi być na smyczy i mieć kaganiec. Koszt psa to 6 euro w obie strony.
Na Monte Baldo temperatura jest znacznie niższa, polecam zabranie bluzy. Koniecznie weź ze sobą wygodne buty.
Jeśli zdecydujesz się na dłuższą wycieczkę, spakuj wodę, coś do jedzenia, a także coś na głowę. Nie zapomnij o kremie z wysokim filtrem!
Na Monte Baldo można spędzić cały dzień, spacerując, leżąc na leżakach, których jest tam mnóstwo, albo podziwiając widoki przy espresso.
Jeśli macie zamiar chodzić po górach, spokojnie na taką wycieczkę możecie zaplanować cały dzień.

Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o jeziorze. Już teraz możecie poczytać o:
- 6 miasteczek nad jeziorem Garda, które trzeba zobaczyć
- Jezioro Garda #1 - region Wenecja Euganejska
- Szlak Busatte - Tempesta nad jeziorem Garda

Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
  • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
Pozdrawiam

Renata



Tellaro - zapomniana perła Ligurii

$
0
0
Liguria nie pozostawia podróżnika obojętnym. 
Jeszcze całej nie zwiedziłam, zaledwie jej ułamek, ale to co do tej pory widziałam, spodobało mi się bardzo. 
Na pewno do liguryjskich pereł należy Tellaro.
Kiedy po raz pierwszy dotrzesz do tego miasteczka, okaże się dla Ciebie, że nie tylko Cinque Terre jest piękne.

Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na facebboku: Włochy po mojemu.
Tellaro usytuowane jest w pobliżu słynnego Cinque Terre, tuż na krańcu Ligurii, przy granicy z Toskanią. 
Ujmuje nie tylko pięknym położeniem, ale również kameralną atmosferą.
Miasteczko to prawdziwy raj, wszystko, czym było Cinque Terre, zanim świat je odkrył. 
Dzięki temu, że jest malutkie, nie zgubisz się, a nawet prędzej czy później znajdziesz się z powrotem na głównym placu lub przy małym porcie. 
Maleńkie uliczki (zwane tu carrugi) i klatki schodowe kończą się właśnie wszystkie w porcie, z kolorowymi łodziami rybackimi i kotami odpoczywającymi w słońcu. 
Czas płynie tu inaczej, zwalnia. I ty też zwalniasz. Można tutaj zaznać odrobinę spokoju i oderwać się od codzienności. 
Wakacje spędzają tutaj głównie Włosi. Miasteczko nie jest tak oblegane przez tłumy turystów, jak pobliskie miasteczka Cinque Terre.

Tellaro zdecydowanie ma swój urok, który ma niewiele innych miejscowości. Możesz tego doświadczyć, przechodząc przez strome kręte uliczki, zwiedzając i rozmawiając z mieszkańcami.
Mnóstwo tutaj wyblakłych i kolorowych budynków delikatnie opierających się o siebie nawzajem, zawieszonych nad wodą.
To wszystko właśnie sprawia, że ​​to liguryjskie miasteczko jest tak urocze.
Nie potrzebuje świeżej warstwy farby, by emanować urokiem. 


Szczególną uwagę przykuwa w Tellaro malownicza starówka, wysunięta w głąb morza.
Gdy zbliżasz się do centrum, pierwszą rzeczą, jaką zauważysz, będzie kościół św. Jerzego, wzniesiony na cyplu dominującym cały krajobraz.
Polecam wejść do kościoła i posłuchać fal — słyszy się fale uderzające o skały (wrażenia będą murowane).
Nie jest to jedyny kościół w miasteczku.
Trochę wyżej, wewnątrz miasta znajduje się Oratorium Santa Maria in Sela, zbudowane na placu z widokiem na morze.
Początkowo była to fortyfikacja, ale w 1660 stała się siedzibą firmy Battuti di Santa Maria. Oratorium zostało skonsakrowane w 1940 roku, kiedy to Królewska Marynarka zażądała jego przekształcenia w obiekt wojskowy.
Dziś całkowicie odrestaurowane, gości wydarzenia kulturalne, wystawy fotograficzne i wystawy artystów. Obecnie stało się urzędem stanu cywilnego.


Z miasteczkiem wiąże się ciekawa legenda o gigantycznej ośmiornicy.
Mówi się, że wieki temu miasteczko był paszą dla piratów. Aby chronić wioskę i ostrzegać miejscowych, w kościelnej wieży umieszczono strażnika, który miał dzwonić na alarm, gdy nadciągali piraci.
Pewnej lipcowej nocy w 1660 r. pirat o nazwisku Gallo D'Arenzano z Biserty przybył z sześcioma statkami ukrytymi we mgle. Próbował zaatakować wioskę, ale stało się coś niezwykłego: strażnik dzwonnicy, Marco Arzellino, zaczął bić na alarm i zaalarmować na czas śpiących wieśniaków, którzy zdołali odeprzeć piratów.
Historia mówi, że strażnik przywiązał sznur od dzwonka do swojej stopy, który miał go chronić przed zaśnięciem, dzwon zaczął dzwonić właśnie wtedy, gdy on zasypiał. Niespodziewany alarm uratował Tellaro, ale wydarzenie to zainspirowało popularną legendę, że alarm został wydany przez ogromną ośmiornicę, która wyskoczył z morza i wspięła się na wieżę kościoła, przyczepiając się do sznura dzwonu kościoła!
Od tego czasu, ośmiornica jest symbolem Tellaro.
W odniesieniu do lokalnej legendy odbywa się co roku w drugą niedzielę sierpnia „Festiwal ośmiornicy". 


Tellaro jest równie czarujący, jak jego legenda.
Nie znajdziesz dużych hoteli w Tellaro, ale małe hotele typu B & B i apartamenty do wynajęcia.
W miasteczku nie ma stacji kolejowej, co można uznać za aspekt negatywny. Moim zdaniem jest to chyba najlepszy aspekt tego miejsca, ponieważ zrywa z utartym szlakiem turystycznym, co czyni go miejscem podobnym do Vernazzy i innych miasteczek Cinque Terre sprzed kilkunastu lat.
Bez żartów, w lipcu było naprawdę bardzo mało ludzi.
Jestem pewna, że w sierpniu jest nieco bardziej zatłoczone, ale nawet wtedy tłumy nie przypominają tego, co jest w Cinque Terre.
Tellaro jest jedną z najpiękniejszych wiosek we Włoszech i należy do siódemki najpiękniejszych miasteczek w Europie, według amerykańskiej stacji telewizyjnej CNN.


















JAK DOJECHAĆ DO TELLARO ?

Do Tellaro najlepiej dojechać samochodem. 
Miasteczko znajduje się zaledwie 5 km od miasteczka Lerici, a La Spezia - stolica prowincji znajduje się około 14 km od Lerici. 
Aby dostać się samochodem, autostrada A12 Genova - Livorno – zjazd w miejscowości Sarzana i potem za znakami na Lerici drogą SP331. 
Na skrzyżowaniu w miejscowości Lerici zauważysz znaki na Tellaro – na miejsce dojeżdża się w ciagu 10 minut. 
Jeśli jedziesz autostradą A15 Parma — La Spezia zjazd w miejscowości S. Stefano Magra. Stąd drogi prowadzące do miasta są dobrze oznakowane, dzięki czemu Tellaro jest łatwe do znalezienia. 
Najbliższe międzynarodowe lotnisko to Piza. 
Jeśli planujesz podróż pociągiem, dojedź do La Spezia lub Sarzana. 
Stamtąd można dojechać do Tellaro bezpośrednim autobusem lub zorganizować transfer. 
Z centrum miasta La Spezia jedzie autobus – linii L, który dowozi do Lerici . 
Z Lerici należy wziąć kolejny autobus do Tellaro. 
Do miasteczka nie można wjechać i tak samo, jak w Cinque Terre, należy poszukać parkingu poza starym miastem. Można zaparkować za darmo na ulicy przed dotarciem do Tellaro.

Jeśli jesteś w Cinque Terre lub w Toskanii i masz wolny dzień to zdecydowanie warto wybrać się do Tellaro. Chyba nie potrzebujesz festiwalu ośmiornic jako pretekst do odwiedzenia miasteczka.

Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o Ligurii.
Już teraz możecie poczytać o:


Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
  • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
Pozdrawiam

Renata

    Dlaczego kocham Wenecję ? Jak pokochać Wenecję ?

    $
    0
    0
    Dziś będzie o Wenecji. Ja napiszę ci o moim ukochanym mieście. 
    Kocham to miejsce. Mieszkam koło Wenecji ponad 22 lata. 
    Nie byłam tam raz czy dwa, nie wiem dokładnie ile, nie potrafię odpowiedzieć. Może setkę już przekroczyłam? (wiem, wiem, mam to szczęście).
    Sylwetka gondoli unoszącej się na wodzie, kamienne łuki mostu Rialto, bizantyjskie kopuły bazyliki z widokiem na Plac Świetego Marka: piękne i romantyczne, bez wątpienia, ale magiczny urok Wenecji wykracza daleko poza te ikoniczne obrazy.

    Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na facebboku: Włochy po mojemu.
    Możecie marzyć o niej, obejrzeć miliardy zdjęć i dużo o niej przeczytać, ale od momentu, gdy postawicie stopę w Wenecji, nigdy nie przestanie was zadziwiać wyjątkową atmosferą. 
    Z większością tak jest.
    Dużo osób doświadcza natomiast wielu sprzecznych emocji: zachwytu zniewalającym pięknem architektury i bliskością sztuki, zmęczenia wilgocią i tłumem turystów.

    Kiedyś „królowa Adriatyku”, dom Marco Polo i Giacomo Casanovy, których nazwiska przywołują na myśl przygody i romanse, miasto zbudowane na wodzie, z cudowną lśniącą przeszłością i ogromnym dziedzictwem artystycznym.
    Ale dla mnie atrakcyjność miasta i autentyczne piękno to nie tyle w jego największych zabytkach, ile w labiryncie zaułków, kanałów i mostów.
    Zaskakujące miasto, które nigdy nie jest takie samo w zależności od chwili lub osobistego nastroju.
    Miejsce, w którym naprawdę poczujesz się jak w innym świecie. 

    Wystarczy wiedzieć gdzie i kiedy patrzeć, wystarczy nauczyć się go słuchać. Z wyrozumiałością i czułością.
    Moja miłość nie była od pierwszego wejrzenia. Oj nie.
    Wcześniej bywałam w tym mieście wiele razy. Zaczęło się od pojedynczych wyjazdów, a z czasem bywałam nawet kilka razy w miesiącu.
    Nie była to zdecydowanie miłość od pierwszego wejrzenia. Poznawałyśmy się powoli i powoli się do siebie przekonywałyśmy. Wszystko też za sprawą bloga.
    Kocham, Wenecję wiesz?
    Biorę to miasto z jego wszystkimi zaletami i wadami.
    Za co?
    Za energię, której nie doświadczam nigdzie indziej, jak tutaj, która inspiruje mnie do działania.
    Za różnorodność i za to, że wciąż jest w niej tak dużo do odkrycia.
    Za dźwięki, smaki i zapachy.
    Za swój klimat i styl życia.
    Za maleńkie, przytulne bacari.
    Za cicchetti.
    Za rozmaite zakamarki z widokiem na ciągnące się wodne kanały między kolorowymi kamienicami i płynące przez nie powolutku stare gondole. 

    Za magiczną atmosferę. 
    Zaklętą, zawieszoną w czasie — atmosfera jest prawdziwym skarbem Wenecji. 
    Może to się wydawać oczywiste, ale zwiedzanie miasta, w którym nie ma samochodów i są tylko dwa sposoby poruszania się pieszo lub statkiem — robi naprawdę dużą różnicę! 
    Kiedy zagubisz się w cichych wąskich uliczkach (calli), na mostach wznoszących się i opadających, przez campi i campielli (place), wyobrazisz sobie życie z przeszłości. 
    Wkraczasz tutaj w inny świat. 
    Za Muzea. 
    W całym mieście znajduje się ponad 50 muzeów, które oferują coś dla każdego: od renesansowych arcydzieł weneckich Tycjana, Veronese, Tiepolo i Tintoretto w Pałacu Dożów, aż po statki mieszczące się w "pawilonie okrętowym" w Muzeum Historii Marynarki Wojennej. 
    Miłośnicy sztuki współczesnej, nie mogą przegapić kolekcji Peggy Guggenheim, z pracami — między innymi — Picasso, Pollock, Kandinsky, Mirò, de Chirico i Dalì. 
    Za pałace. 
    Na pałace w Wenecji mówi się "Ca" (skrót od „casa” - dom). 
    Miasto szczyci się setkami budynków o znaczeniu architektonicznym lub historycznym, niektóre są otwarte dla publiczności. 
    Na pewno zakochasz się w ich wspaniałych fasadach z widokiem na kanały. Ich architektura, jest tak inna od budynków w Rzymie lub Florencji, opowiada o wyjątkowej historii miasta. Wystawne wnętrza ujawniają fascynujące życie szlacheckich rodzin, które tu mieszkały. 
    Do najbardziej znanych zdecydowanie należą: Ca 'd'Oro - tak nazywane ze względu na pierwotnie części fasady, które były pokryte cennym złotem (oro), Ca' Foscari - siedziba prestiżowego i zabytkowego Uniwersytetu oraz Ca 'Vendramin Calergi - w którym znajduje się kasyno.
    Czy byłeś w którymś z nich ?
    Za wyspy.
    Na zewnętrznych wyspach laguny znajdują się najbardziej fascynujące miejsca w całej Wenecji.
    Oprócz Murano - słynnego centrum produkcji szkła i Burano, słynącego z kolorowych malowanych domów, warto również odwiedzić inne wyspy: Sant'Erasmo - ogród warzywny od czasów Serenissima - lub Mazzorbo, z kilkoma jaskrawo pomalowanymi budynkami wśród winnic, sadów owocowych i pól warzywnych.
    Nie można nie zajrzeć na Giudeccę,


    gdzie popijając spritza podziwiać niedaleki(daleki) Plac świętego Marka. 

    Woody Allen kiedyś powiedział „Wenecja jest najbardziej romantycznym miejscem na świecie, ale jest jeszcze lepsza, gdy nie ma nikogo wokół”
    Czy mój ukochany Woody ma rację ? Na pewno trochę prawdy w tym jest. Ale czy całą ? Oczywiście, jeśli Twoja Wenecja to tylko plac Świętego Marka i okolice, to nigdy jej nie doświadczysz.
    Może dlatego, że Wenecja jest tak popularnym przystankiem wielu trasach rejsów po Morzu Śródziemnym.
    Może dlatego, że jest to drogie miasto, w którym nie można spędzić nocy.
    Bez względu na przyczynę, liczba wycieczkowiczów, którzy każdego ranka zalewają Wenecję i każdego wieczoru się z niej wycofują, zapiera dech w piersiach.
    A ponieważ wszyscy Ci turyści mają ograniczony czas, przez centrum miasta prowadzi dobrze zorganizowany „szlak turystyczny".
    A tym szlakiem wszyscy pędzą z jednego końca miasta do drugiego i z powrotem.
    Dobrą wiadomością jest to, że jeszcze łatwiej jest zboczyć z tego toru turystycznego.
    Nie żartuję, kiedy mówię, że najlepiej zrobić coś tak prostego, jak chodzenie prostopadle do jednej z „głównych ulic”, odejdziesz od ogromnej większości tłumów. 

    A jeśli chcesz być naprawdę radykalny, przejdziesz na drugą stronę Canal Grande i tam idąc prostopadle do jakiejkolwiek „głównej ulicy”, na której się znajdujesz, skończysz w jeszcze spokojniejszym miejscu.
    Działa to zarówno zimą, jak i latem — próbowałam wiele razy.
    I ma dodatkową zaletę, że zmuszasz cię do zrobienia rzeczy, która moim zdaniem jest najważniejsza w Wenecji— do zgubienia się.
    Moja rada dla wszystkich, którzy chcą pokochać to miasto jak ja ...po prostu zgub się.
    Miasto jest jak labirynt, a gdy już uciekniesz z obszarów turystycznych, zakochasz się.
    Gubienie się w uliczkach i bezcelowe chodzenie jest prawdopodobnie najlepszym sposobem na poznanie Wenecji.
    Idź bez żadnego planu, z wyjątkiem zakochania się w mieście i mogę ci obiecać, że to zrobisz, jeśli sobie na to pozwolisz.
    Polecam szybko zaliczyć główne atrakcje na mapie Wenecji i od razu zrobić krok w przeciwną stronę.



    Słyszałam mnóstwo razy, że w Wenecji śmierdzi. 
    Przed moją pierwszą wizytą w Wenecji (i wielokrotnie od tamtej pory) usłyszałam, jak niektórzy mówią: „Och, w Wenecji — śmierdzi. Nie jedź!” 
    To jedno z najpopularniejszych mitów, które usłyszysz o tym mieście. 
    Wdychałam głęboko podczas mojej pierwszej podróży, która była w kwietniu i nigdy nie czułam smrodu. 
    Odtąd odwiedziłam miasto w każdym miesiącu — i jeszcze nie czułam niczego poza słoną wodą w kanałach. 
    Czytałam i słyszałam, że czasami, gdy kanał został spuszczony do naprawy, można trochę poczuć smród. Mówi się mi, że czasami latem, kiedy poziom wody jest niższy, woda stojąca w mniejszych kanałach może trochę pachnieć. Mnie się jeszcze nie zdarzyło. 
    Ale nie patrz na mnie, może ja nie czuję zapachów. 
    Myślę, że wyobrażenie o Wenecji, która jest miastem, w którym kanały pachną mocno i regularnie, jest właśnie tym — starym mitem.

    Jedną ze smutnych prawd o Wenecji, która, do pewnego stopnia, niezależnie od tego, jakie są doświadczenia, jest taka, że jest to bardzo drogie miasto. Nawet jeśli robisz wszystko by nie wydać kasy, Wenecja jest nadal droższa od innych miast we Włoszech i innych częściach Europy. Aby mieć jak najlepsze wrażenia z Wenecji bez wydawania fortuny, najlepiej jest odwiedzać ją poza sezonem, wtedy skorzystasz z niższych cen hoteli.


    Wenecja nie jest miastem, na które należy patrzeć — to miasto, które trzeba poczuć przez wszystkie zmysły. 
    Jak to zrobić ? 
    Usiądź na moment. Najlepiej na małym i nieznanym placu. Przestań gonić z punktu a do punktu b. 
    Czasem dobrze jest gdzieś usiąść, zamknąć oczy i oderwać się od wszystkiego. 
    Może usłysz dzwon. 
    Czy dzwoni najstarszy dzwon w Wenecji - Marangona? 
    Czy kiedykolwiek widziałeś tak wspaniałą architekturę ? 
    Może w niektórych budynkach tynk się łuszczy, a wysokie ślady wody są widoczne na pastelowych elewacjach wielu domów wzdłuż kanałów. 
    Ale jeśli skupisz się tylko na tym, a nie na wspaniałości przed Tobą, całkowicie przegapisz, czym jest Wenecja
    Na budynkach widać zapisaną historię miasta. 
    Czy kiedykolwiek robiłeś zakupy na ulicach, gdzie nie ma samochodów? 
    Czy na rynku rybnym, który działa od setek lat w ten sam sposób i w tej samej lokalizacji? 
    Wenecja to nie tylko masa turystów, mityczny smród „Wenecja jest jak zjedzenie całego opakowania czekoladek za jednym razem” - Truman Capote. 
    To wszystko ma swój niepowtarzalny urok. Tym jest dla mnie Wenecja.

    Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o Wenecji. Już teraz możecie poczytać o:
    Andare per bacari a Venezia - co to znaczy ?
    Burano
    Duże ręce w Wenecji
    Giudecca - powiew świeżości
    Gondole w Wenecji za 2 € - możliwe czy nie ?
    Libreria Acqua Alta - może najdziwniejsza księgarnia świata?
    Noclegi w Wenecji
     

    Nowy punkt widokowy Wenecji - T Fondaco dei Tedeschi
    Pellestrina nieznany zakątek
    Sant' Erasmo - ogród Wenecji
    Scala Contarini del Bovolo - najsłyniejsza klatka schodowa Wenecji
    Torcello - mała perła laguny weneckiej 

    Wenecja na talerzu, czyli czego nie można przegapić kulinarnie w Wenecji
    Wenecja. Dzwonnica św. Marka
    Wenecja. Spacer po Ghetto Weneckim
    Wenecja. Spacer po wyspie San Giorgio Maggiore
    Zimowy spacer w pobliskiej Sottomarina


    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata

    Gnocchi all'ortolana

    $
    0
    0
    Delikatne gnocchi all'ortolana, czyli gnocchi z sosem warzywnym to olbrzymia uczta dla wielbicieli włoskich kopytek. 
    Jeżeli miałabym podać, przykład comfort food to proszę bardzo, to jest właśnie to! Delikatne, ziemniaczane gnocchi i smak warzyw… nic dodać, nic ująć – po prostu trzeba je zrobić. 
    Oczywiście na blogu lądują tylko przepisy sprawdzone przeze mnie i smaczne, ale czasem trafi się taka perełka jak ta, którą mogłabym robić cały czas! 
    Jeśli macie ochotę na prosty i naprawdę doskonały obiad to ten przepis jest dla Was. 
    Zapraszam :-)



    Składniki dla 4 osób:
    • 1 kg ziemniaków
    • 120 g mąki pszennej
    • 3 marchewki
    • 4 grzyby prawdziwki
    • 3 cukinie
    • 100 g wina białego wytrawnego
    • świeże zioła
    • sól i pieprz do smaku
    Przygotowanie :

    Ziemniaki myjemy i nie obieramy. Wkładamy do garnka z wodą i gotujemy przez około 45 minut, do czasu aż będą miękkie. 
    Odcedzamy ziemniaki i jeszcze gorące kroimy na pół. Wkładamy stroną bez skórki do środka. Rozcieramy dokładnie praską do ziemniaków (nie trzeba obierać ziemniaków, jeśli zrobisz to,  gdy ziemniaki są jeszcze ciepłe). 
    Jeszcze ciepłe kładziemy do miski, dodajemy mąkę. Zgarniając składniki do środka, szybko łączymy je ze sobą w kulę, nie wyrabiając. 
    Kroimy na kawałki, dłońmi rolujemy wałeczki o średnicy około 1 cm, podsypując odrobiną mąki w razie konieczności. Kroimy na 1 cm kawałki. 
    Gnocchi można pozostawić w takim kształcie lub zrobić na ich powierzchni wgłębienia widelcem — odciskając go wklęsłą stroną. 
    Powiem szczerze, że ja nigdy tego nie robię. Jem je zawsze malutkie bez wgłębienia. 
    Na patelni rozgrzewamy oliwę i dodajemy pokrojona w kostkę marchewkę. Smażymy przez 3 minuty, od czasu do czasu mieszając. 
    Wlewamy niewielką ilość wody na patelnię, przykrywamy pokrywką i dusimy do momentu, aż marchewka będzie prawie miękka. Następnie dodajemy pokrojone w pastry prawdziwki i cukinię pokrojoną w kostkę. 
    Dodajemy do smaku 100 ml białego i wytrawnego wina. 

    Dodajemy świeże zioła, sól i pieprz do smaku. Wszystko mieszamy na niezbyt dużym ogniu. Redukujemy sos.
    Gotujemy gnocchi w dużej ilości osolonej wody, wyławiamy łyżką cedzakową, jak tylko wypłyną na powierzchnię. 
    Przekładamy do sosu warzywnego. 
    Mieszamy i podajemy natychmiast. 

    Smacznego! 

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    Pozdrawiam 

    Renata


    Średniowieczna wioska Canale di Tenno

    $
    0
    0
    Zwiedzanie Canale di Tenno oznacza cofanie się w czasie. 
    Kilka kilometrów od jeziora Garda można znaleźć chwile spokoju i relaksu w małym miasteczku ze średniowieczną duszą, w której czas wydaje się, że się zatrzymał.
    Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na Facebooku: Włochy po mojemu.

    Aby cieszyć się lepiej tą zaczarowaną wioską, proponuję przyjechać wcześnie rano, lub o zachodzie słońca, kiedy kolory są tak silne, że tworzą mistyczną atmosferę.
    Kiedy tam byliśmy, nie spotykaliśmy żywej duszy. Miło było zgubić się w uliczkach, słuchając tylko dźwięku własnych kroków.

    Canale di Tenno – to jedno z najpiękniejszych średniowiecznych miasteczek we Włoszech, znajduje się niedaleko jeziora Garda w regionie Trydentu.
    Obowiązkowy przystanek dla tych, którzy chcą zanurzyć się w miejscu, którym można pooddychać historią, sztuką i kulturą.
    Miejscowość położona jest na wzgórzu — z punktu widokowego można dostrzec początek jeziora Garda. 
    Historia mieściny sięga najprawdopodobniej 1211, kiedy to pojawiły się pierwsze wzmianki na jej temat.
    Do tej pory miasteczko zachowało pierwotny plan urbanistyczny, składający się z czterech ulic, które zbiegają się na głównym placu, łącząc ze sobą wszystkie domy.
    Canale di Tenno to plątanina wąskich uliczek, szare domy z balkonami, podziemne przejścia, niskie i szerokie sklepienia, widoki na otaczające góry i jezioro Garda.  


    Dominują szare kamienie, prawie wszędzie, z wyjątkiem gór, gdzie dominuje zieleń gór Callino.
    Ciemne drewniane balkony zdobią kwiaty, suche kolby, flagi, a uliczki są oznaczone znakami ze średniowiecznymi wersetami.
    Wąskie brukowane uliczki, arkady — wszystko jak w średniowiecznych osadach z XIII wieku. 


    Uwielbiam stare budynki, są strażnikami naszej przeszłości.
     
    Po I wojnie światowej miejscowość została częściowo opuszczona. Miasteczko odrodziło się powoli po II wojnie światowej dzięki aktywnym działaniom artystycznym i kulturalnym.
    Malarz Giacomo Vittone, który zakochał się w tej wiosce, spędził kilka lat swego życia nad jeziorem Garda i uwiecznił go w kilku swoich pracach.
    Ma tu swoją siedzibę Casa degli Artisti (Dom Artystów) dedykowany Giacomo Vittone, który można zwiedzać bezpłatnie.
    Rozkwita tu życie kulturalne, szczególnie dzięki inicjatywom Domu Artystów, a także dzięki wielu innym twórcom, którzy wybrali Canale na swoją letnią siedzibę.
    W domu artysty dość często organizowane są kursy, wystawy, koncerty to także miejsce, gdzie spotykają się artyści. 


    Raz w roku, w drugim tygodniu sierpnia organizowane jest wydarzenie „Rustico medioevo”, w którym uczestnicy przebrani w stylu średniowiecznym przedstawiają przebieg dnia i typowe zajęcia sprzed setek lat.
    Atutem miasteczka jest piękno otaczającego krajobrazu: na wysokości 428 metrów można podziwiać wspaniałe jezioro Garda, a także dotrzeć do jeziora Tenno, jednego z najczystszych odcinków wody w regionie Trentino, charakteryzującego się intensywnym turkusowym kolorem. 


    Canale di Tenno jest niczym wymarłe, nie ma tutaj dużo barów, hoteli i sklepów. Nie ma też tłumu turystów.
    Obecnie liczba mieszkańców wynosi 50 osób, ludzie ci żyją poniekąd z turystyki.
    W samym centrum miasteczka znajduje się niewielki sklepik z pamiątkami, a także maleńka piwniczka, która zmienia często wystrój. 


    W Canale odbywają się imprezy artystyczne organizowane z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Boże Narodzenie w Regionie Tenno (Natale nel Tennese) to imprezy dedykowane osobom, które wciąż zachowują w sercu żywą tradycję świąt i pragną je uczcić w duchu sztuki.
    Od końca listopada w Canale odbywa się jarmark świąteczny
    dokładne daty znajdziesz na stronie agencji Garda Trentino.
    Zapraszam Was na porcję fotografii z tej „ perły Trydentu”.














    JAK DOJECHAĆ ?

    Do Canale di Tenno najlepiej dojechać samochodem. Miasteczko znajduje się zaledwie 11 km od Riva del Garda.
    Najpierw musisz się dostać do miasteczka Riva del Garda.
    Stamtąd z pętli autobusowej autobusem 211 do miejscowości Villa del Monte. Z Villa del Monte (numer przystanku 0960) pieszo 1,3 km do Canale di Tenno.

     
    Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o jeziorze. Już teraz możecie poczytać o:
    - 6 miasteczek nad jeziorem Garda, które trzeba zobaczyć
    - Jezioro Garda #1 - region Wenecja Euganejska 
    - Monte Baldo - must see nad jeziorem Garda
    - Szlak Busatte - Tempesta nad jeziorem Garda

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata

    Festiwal Latawców w Pinarella di Cervia

    $
    0
    0
    Wiosną w całej Italii odbywa się mnóstwo festiwali latawców. Jednym z najpiękniejszych jest festiwal w Pinarella di Cervia. Być może nie każdy wie, że ten festiwal jest uważany, za jeden z 10 najważniejszych festiwali na świecie.

    Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na Facebooku: Włochy po mojemu.

    Ponad 200 aquilionisti (pasjonaci puszczający latawce) z 30 krajów z 5 kontynentów, 200.000 miłośników — są to elementy sukcesu międzynarodowego festiwalu latawców Artevento w Pinarella di Cervia

    Artevento swoje początki zawdzięcza malarzowi Claudio Capelliemu, który podczas podróży do Nowego Jorku w 1978 roku został uderzony przez lot dwóch imponujących latawców manewrowanych przez dwoje ludzi.
    Ta chwila na zawsze zmieniła życie malarza, który z czasem stał się organizatorem festiwalu w Pinarella.
    Pierwsza edycja odbyła się w 1981 roku i od wiosny tego roku najlepsi aquilonisti (pasjonaci puszczający latawce) podnoszą swoje kolorowe kreacje do nieba, ciesząc dorosłych i dzieci.

    Czy mi się podobało ?
    Wyobraź sobie niebo pokryte latawcami o najdziwniejszych i fantazyjnych kształtach.
    Czerwony, zielony, żółty — mnóstwo jaskrawych kolorów, duże i małe, przeróżne kształty geometryczne. Widok, który można podziwiać godzinami, leżąc na piasku.
    Atmosfera jest piękna: osoby w każdym wieku i narodowości, dużo kolorów, dużo muzyki oraz bliskość Adriatyku. 
    Festiwal latawców to wydarzenie, które jednoczy wiele ludzi, którzy się nie znają.

    Wstęp jest bezpłatny i chociaż oficjalnie festiwal rozpoczyna się codziennie o godzinie 10 rano, polecam wybrać się na plażę po południu, ponieważ jest dużo więcej latawców na niebie !
    Oto migawki z ostatniej edycji w Pinarella di Cervia :-)




















    Inne festiwale latawców we Włoszech, które warto zobaczyć:
    • Ventomania w Gubbio - koniec marca
    • Sole e Vento w Imperia Borgo Marina - pierwsza połowa kwietnia
    • Aquilonata sul Mare w Rimini - połowa kwietnia
    • Vulandra w Ferrara - pierwsza połowa kwietnia
    • Coloriamo i Cieli w Castiglione del Lago (Pg) - pierwszy tydzień maja
    • Voliamo con i Colori w Prato - druga połowa maja 
    Czy znasz historię latawca?
    Wszyscy uwielbiamy patrzeć na latawce, ale mało kto wie, kiedy powstały.
    Jak się okazuje, latawce są najstarszymi obiektami latającymi.
    Pierwsze z nich pojawiły się w Chinach i początkowo były wykonane z bambusa, papieru lub jedwabiu (jak można sobie wyobrazić) - były bardzo kruche i trwały krótko.
    Pierwszy latawiec narodził się dzięki całkowitemu przypadkowi, który miał miejsce w Chinach co najmniej 2000 lat temu (jest wiele hipotez, ale ta mi się spodobała najbardziej).
    Pewnego dnia pewien rolnik, pracując w polu, został uderzony przez falę wiatru, która zabrała mu kapelusz.
    Udało mu się złapać kapelusz za sznurek, który był przymocowany do jego podbródka. Kapelusz zaczął trzepotać na niebie jak latawiec.
    Rolnik, oczarowany i rozbawiony tym zjawiskiem, pokazał go wieśniakom, co skłoniło ich do wymyślenia pierwszego latawca. 


    Kiedy latawiec dotarł do Polski?
    Historia głosi, że podczas najazdu Tatarów, w bitwie pod Legnicą w 1241 r. używano latawców w kształcie smoków.


    Latawce bardzo często były używane podczas wojny. W Chinach np. stosowano pokaźnych rozmiarów latawce, w celu odstraszenia wrogów.
     

    Chińczycy uważają, że latawiec może spełniać siłę oczyszczenia.
    Uważają, że wypuszczony latawiec potrafi uwolnić od wszelkich kłopotów i zmartwień. Istnieje tradycja zwana „fang huiqi” (odstraszanie pecha).
    Sposób postępowania jest następujący: przed wypuszczeniem latawca, właściciel latawca pisze o swoich wszystkich cierpieniach, zmartwieniach i klęskach, które go trapią.
    Puszczając latawca, przecina linę, sprawiając, że znika ona na niebie, w nadziei, że wszystkie nieszczęścia znikną wraz z nią.
    Jeśli latawiec wpadnie na teren domu innej osoby (rodziny), nieszczęście spadnie na nią.
    Właściciel latawca jest zobowiązany odwiedzić tę osobę, przynosząc prezenty i przepraszając — odzyskując latawiec.
    W przeciwnym razie osoba, o której mowa, będzie musiała zniszczyć i spalić latawiec, aby odeprzeć pech.


    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupyWłochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata

    Artena — nieznana perła Lacjum

    $
    0
    0
    Nie mogłam nie polubić tego miejsca. Zobaczyłam je po raz pierwszy (nie sposób go nie zauważyć) jadąc do ogrodów Nimfy — od razu wiedziałam, że muszę tam wrócić.
    W naszym planie objazdówki po Lacjum musiał się znaleźć również ten punkt. Dopięłam swego i po kilku dniach wybraliśmy się do Arteny. 
    Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na Facebooku: Włochy po mojemu.

    Dzięki niesamowitemu położeniu miasteczko przykuwa uwagę już na samym wjeździe. 
    Artena to maleńkie miasteczko zbudowane na skale na wysokości 420 m n.p.m, na północnym krańcu Gór Lepini, których strome zbocza ukształtowały się na przestrzeni wieków.
    Tłumy do Arteny jeszcze nie dotarły, choć miasteczko położone jest zaledwie 35 km na południe od Rzymu.
    Lacjum nieodkryte, nieturystyczne, a zatem wypełnione autentycznym lokalnym gwarem i swojskimi obrazkami. Miejscowość zupełnie oderwana od życia turystycznego, w której można się wyciszyć i w spokoju rozkoszować obłędnymi widokami, atmosferą oraz rześkim powietrzem.
    Artena jest przesiąknięta historią i tradycją. Stare miasto pochodzi jeszcze z czasów średniowiecza, a cywilizacja na tym terenie ma aż 2500 lat.

    Przez cały XVIII wieku, aż do pierwszej połowy XIX wieku Artena była znana jako il paese dei briganti, czyli „ziemia zbójców”.
    I rzeczywiście, z daleka, nawet dzisiaj, wygląda trochę jak gniazdo jastrzębi. Topograficzny układ kaskadowych domów sprawia, że stare centrum miasteczka ma swój niepowtarzalny krajobraz.

    Nazwa Artena jest całkiem nowa: do 12 lutego 1870 r. Artena nosiła nazwę Montefortino.
    Nowa nazwa wywodzi się z chęci przypomnienia sobie przodków, jeszcze bardziej starożytnych i szlachetnych — Volsci.
    Nie brakuje również legendy, według której, Artena, jest miasteczkiem pochodzenia łacińskiego, o nazwie Foretum, wspomnianego po raz pierwszy przez Pliniusza.
    Miasteczko w ciągu wieków cierpiała na gwałtowne najazdów barbarzyńców i bezlitosne grabieże.
    Z tego powodu, podobnie jak w przypadku innych sąsiednich wiosek, stała się castrum. Dokładniej castrum Montisfortini.

    Najstarszą częścią Arteny jest stare centrum, które jest najstarszym nieprzejezdnym miasteczkiem w Europie. Cały ruchy w tym nieskończonym labiryncie ulic, zaułków, odbywa się poprzez muły, potulne i cierpliwe zwierzęta, które oprócz rzeczy transportują również gości.  

    Miasteczko pnie się w górę, ulice są prawie w całości zbudowane ze schodów.
    Przez to Artena jest zachwycająca — łączy nowoczesne aspekty miasteczka ze średniowieczną wsią.
    Za kilka euro można sobie zafundować wycieczkę mułem na górę. 
    My wybraliśmy spacer, by móc rozkoszować się pięknem tego miejsca.

    Nad miasteczkiem góruje barokowy kościół parafialny Świętego Krzyża
    Ciche uliczki, bramy, domy o niezliczonej ilości donic z kwiatami, tworzą znakomite kadry fotograficzno — malarskie.
    Jest spokojnie, błogo i romantycznie. Nie chce się stąd wyjeżdżać.
    Poza oczywistym pięknem natury aspektem, który spodobał nam się najbardziej był aspekt ludzki. 
    Aż trudno w to uwierzyć, ale w starym centrum miasteczka wciąż możesz znaleźć otwarte drzwi lub klucze w drzwiach, tak jak by one mówiły, że nasz dom jest zawsze otwarty, a jeśli chcesz wejść, będziemy mogli cię przyjąć.
    Krótko mówiąc, otwartość mieszkańców, robi niesamowite wrażenie.
    Osobliwością miasteczka są również bajeczne widoki na pobliską okolicę. Wspaniała panorama otaczających gór robi oszałamiające wrażenie szczególnie latem, gdy kwiaty i krzewy kwitną feerią barw. 

    Zachwyca również panorama miasteczka na terakotowe dachy kaskadowo opadające po zboczu wzgórza.

    CO ZOBACZYĆ ?

    • Palazzo Borghese
    Oprócz pięknej starówki niewątpliwie najciekawszym budynkiem jest Palazzo Borghese. Budynek zyskał obecną formę w drugiej i trzeciej dekadzie XVI wieku. 
    Został zakupiony w 1615 roku przez kardynała Scipione Borghese, który docenił jego pozycję strategiczną na starożytnej Via Latina. 
    • Palazzetto del Governatore
    Naprzeciwko Palazzo Borghese i placu o tej samej nazwie znajduje się Palazzetto del Governatore, siedziba administracji publicznej Montefortino, która służyła za siedzibę gubernatora, biuro i więzienie dla skazańców. 
    • Convento dei Padri Francescani
    Klasztor Ojców franciszkanów został zbudowany na zboczach Monte Foresta w październiku 1629 roku z woli kardynała Scipione Borghese, jest jednym z głównych kościołów Arteny.
    Kościół jest długi 34 metry i szeroki 22. Ma pięć ołtarzy, z których największy przedstawia Imię Jezusa, Najświętszej Maryi Panny i św. Anny, prawdopodobnie Manentiego, któremu przypisuje się inne obrazy umieszczone jako ornamenty poszczególnych ołtarzy, św. Antoniego opata i św. Antoniego z Padwy oraz św. Klary i św. Elżbieta z Portugalii.
    Interesujący jest także chór z drewna orzechowego, umieszczony za głównym ołtarzem, a także zakrystia — obraz krucyfiksu za ołtarzem głównym, dzieło Ojca Bernardo z Digione. Kościół jest jedynym Kościołem wyposażonym w organy piszczałkowe.
    • Collegiata di S. Croce
    Kościół św. Krzyża, którego data budowy nie jest znana (najprawdopodobniej można go przepisać XIII wieku), jest jednym z najbardziej reprezentatywnych kościołów w mieście.
    Znajduje się na dominującej pozycji, na szczycie miasta. W stylu barokowym jest dziełem architekta Domenico Terzago. Ma 26,5 metra długości i 11,5 szerokości.
    Oprócz ołtarza głównego znajduje się sześć kaplic.
    Główna fasada, patrząc na północ, jest majestatyczna dzięki obecności dwóch wieżowych dzwonnic.

    CO SPRÓBOWAĆ ?

    Wśród wyśmienitych kulinarnych specjałów przeważają wyśmienite kiełbaski, doskonałe szynki i słynne „coppiette”.
    Coppiette to rodzaj suchego, surowego mięsa podzielonego w pasy, odpowiednio przyprawionego ostrą papryczką, nasionami kopru włoskiego, czosnkiem, rozmarynem i białym winem. Dawniej wykonywane tylko z koniny, obecnie często z wieprzowiny lub wołowiny. Przysmak ten, konsumowany najczęściej jako aperitivo, dobrze smakuje w towarzystwie czerwonego wina, ale też piwa.
    Polecam spróbować również fettuccine alla burina— makaron z grzybami, zielonym groszkiem, guanciale i szynką parmeńską.
    Jeśli lubisz makaron, koniecznie skosztuj gnocchi coda de soreca— „gnocchi, które mają kształt szczurzego ogona”. Mówią na nie gnocchi, ale w rzeczywistości jest to długi makaron. Potrawa typowa dla obszarów wiejskich tradycji kulinarnej valmontonese (z pobliskiego Valmonte). Zawdzięczają swoją nazwę kształtowi, który jest wydłużony i smukły — przypomina ogon myszy. 
    Wina, które warto skosztować w tym obszarze to wina Castelli i Colli Lanugini.

    CO ZOBACZYĆ W OKOLICY ?


    Artena i jej okolice to niesamowite bogactwo zarówno naturalne, jak i kulturowe. 
    Niedaleko miasteczka znajduje się Palestrina z etruskimi znaleziskami oraz Valmontone, gdzie znajduje się niedawno wybudowany park Magicland, z przeróżnymi atrakcjami odpowiednimi dla wszystkich grup wiekowych.
    W pobliżu znajduje się kilka zabytków wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Goraco polecam wizytę w Villa d'Este w Tivoli — niecałe 26 km w kierunku północnym.

    JAK DOJECHAĆ ?

    Najprostszym sposobem, aby dotrzeć do Arteny jest samochód. 
    Alternatywą jest pociąg z Rzym Anagnina. Następnie przesiadka na jeden z autobusów Cotral (www.cotralspa.it) do Colleferro.
    Autobusy kursują regularnie, a podróż trwa nieco ponad godzinę.
    Autobusy Cotral odjeżdżające z Rzymu Anagnina do Colleferro zatrzymują się również w Artena w zależności od godziny — sprawdź rozkład jazdy.
    Do Arteny można się dostać na dwa sposoby, z przesiadką: najpierw pociągiem regionalnym z Rzymu Termini do Colleferro, następnie z Colleferro do Arteny autobusem Cotral.
    Jeśli musisz podróżować w godzinach, które nie są objęte autobusami Cotral (np. rano przed 9 rano lub po świcie) rozważ to inne możliwe rozwiązanie (pociąg + autobus).
    Linie Cotral:

    • Rzym Anagnina — Frascati — Grottaferrata — Artena — Colleferro
    • Rzym Anagnina — San Cesareo — Labico — Valmontone — Artena — Colleferro.
    Na koniec, chciałabym się z Tobą podzielić mnóstwem zdjęć z naszej podróży, ale wiedz o tym, że zdjęcia nigdy nie oddadzą sprawiedliwości, temu, co zobaczysz na własne oczy. Kiedy widzisz to osobiście, jest to jeszcze niesamowite.










    Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o regionie Lacjum( a będzie ich jeszcze sporo).
    Już teraz możecie poczytać o:
    Calcata - magiczna dusza włoskich artystów
    Civita di Bagnoregio - umierające miasteczko
    Infiorata w Genzano di Roma
    Orte. Gotowi zobaczyć, co jest poniżej ?
    Ostia Antica - starożytny rzymski port
    Vitorchiano - wierny sojusznik Rzymu i strażnik Moai
    Zamek w Santa Severa

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam
    Renata

    Pappardelle carbonara ze szparagami

    $
    0
    0
    Czy może być coś pyszniejszego niż klasyczna Carbonara
    Okazuje się, że tak. 
    Ciężko przebić klasykę, ale jeśli jesteście miłośnikami Carbonary i szparagów to połączenie na pewno Was zachwyci.
    Chrupiące zielone szparagi i delikatny sos z żółtek — to dwa składniki, które razem ze sobą tworzą wyjątkowo smaczną kompozycję.
    Moim zdaniem to jest jeden z lepszych przepisów na dobry makaron w sezonie szparagowym.
    Zapraszam :-)

    Składniki dla 2 osób:
    • 200 g makaronu pappardelle
    • 200 g zielonych szparagów
    • 2 dwie łyżki wazowe
    • 2 łyżki oliwy
    • 1 czosnek 
    • 2 żółtka
    • 30 g sera Pecorino
    • świeży tymianek
    • sól i świeżo zmielony czarny pieprz.
    Przygotowanie:

    Gotujemy makaron al dente w osolonym wrzątku.
    W międzyczasie myjemy szparagi, odłamujemy twarde końce. 
    Łodygi kroimy na skos na kawałki o rozmiarze 1,5 cm. 
    Na patelni podsmażamy na oliwie czosnek przepuszczony przez praskę. Po 1 minucie dodajemy szparagi. 

    Wlewamy 2 nalewki bulionu (jeśli nie mamy, to dodajemy posoloną lekko wodę). 
    Gotujemy, aż woda wyparuje.
    W międzyczasie żółtka rozkłócamy za pomocą trzepaczki. 

    Dodajemy starty ser pecorino, świeży tymianek i świeżo zmielony czarny pieprz. Mieszamy.
    Odcedzamy i wrzucamy makaron na patelnię do szparagów. W ten sposób makaron nabierze aromatu.
    Następnie przekładamy gorący makaron do miski, mieszamy energicznie, inaczej jajka na patelni zamieniłby się w jajecznicę.

     

    Podajemy natychmiast!

    Smacznego!


    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.

    Pozdrawiam

    Renata


    Jaskinie Caglieron

    $
    0
    0
    Le Grotte del Caglieron (jaskinie Caglieron) znajdują się u podnóża góry Cansiglio w regionie Wenecja Euganejska. Są główną atrakcją miejscowości Breda di Fregona, w prowincji Treviso, zaledwie kilka minut jazdy od Vittorio Veneto. Miejsce tajemnicze, nieodkryte, wciągające i hipnotyzujące — jedna z największych atrakcji w okolicach miasta Treviso.

    Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na Facebooku: Włochy po mojemu.

    Kompleks składa się z szeregu jaskiń, z których niektóre są naturalne, a niektóre sztuczne.

    Każda z nich jest niepowtarzalna i wyjątkowa a ich dodatkową zaletą jest to, że można zobaczyć je za darmo.
    Myślę jednak, że nie potrwa to długo: nowe muzeum w budowie i restrukturyzacja młyna do celów komercyjnych dają do zrozumienia, że zmieni się to za jakiś czas. 


    Szlak jest naprawdę ciekawy. Drewniane chodniki zawieszone w powietrzu prowadzą w dół i wokół wodospadów poprzez gigantyczne jaskinie. W niektórych przypadkach są naprawdę wysokie — ponad 10 metrów. 


    Jaskinie Caglieron zostały utworzone częściowo przez strumień o tej samej nazwie, który swoim impetem wkopał się w skałę i utworzył wapienne nawarstwienia u podstawy, niszcząc to, co miejscowi nazywają „piera dolze” w dialekcie oznacza to „delikatny kamień”.
    Reszta w XVI wieku została stworzona przez człowieka, poprzez usunięcie kawałków piaskowca za pomocą ogromnych dłut.
    Skała była używana do gzymsów i opasek pałacowych w Vittorio Veneto, nadal widocznych w niektórych zabytkowych budynkach.


    Jaskinie są niecodziennym zjawiskiem przyrodniczym, które zachwyca turystów. Czasem zdjęcia potrafią przemówić mocniej niż tysiąc słów dlaczego warto zobaczyć jaskinie - zapraszam na migawki ;-)












    INFORMACJE

    Jaskinie Caglieron mają około 1 km długości. Aby przejść cały szlak, potrzebne jest 30-40 minut, w zależności od tego, ile razy zatrzymasz się po drodze.
    Szlak nie jest zbyt męczący, ale polecam odpowiednie buty. Drewniane chodniki są w niektórych przypadkach bardzo pochyłe, ścieżka jest mokra i śliska. Nie jest niebezpiecznie, ale trzeba uważać, by się nie pośliznąć.
    To tutaj rok temu rozwaliłam kolano, poślizgnęłam się właśnie na ścieżce.

    GDZIE ZJEŚĆ ?

    Osteria Cal dei Cavai
    Adres:
    Via Borgo Piai48
    Fregona TV





    JAK SIĘ DOSTAĆ Z TREVISO ?

    Najprostszym sposobem, aby tam dotrzeć  jest samochód.  
    Jeśli nie mamy wyboru, zostaje nam pociąg, autobus i na samym końcu spacerek.
    Wsiadamy na pociąg na stacji kolejowej w Treviso do Vittorio Veneto. Trasa trwa około 40 minut. Następnie w Vittorio Veneto musimy przesiąść się na autobus numer 301 do Mezzavilla. Trasa trwa około 12 minut. Z Mezzavilla do jaskiń pieszo, około 25 minut (1,7 km). Wejście znajduje się na via Ronzon.

    Jaskinia Caglieron to wspaniała odskocznia od plażowania nad Adriatykiem. Idealne miejsce zarówno dla dorosłych, jak i dzieci, które z pewnością nie zdążą się znudzić na tak krótkiej trasie. 

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam 

    Renata

    Filety z okonia z cukinią

    $
    0
    0
    Filety z okonia z dodatkiem cukinii mają niepowtarzalny smak i aromat. 
    Szybko, zdrowo i pożywnie. Uwielbiam takie połączenia, które mogę przygotować szybko, a następnie czerpać dużą przyjemność z jedzenia.
    Zapraszam :-) 


    Składniki na jedną porcję:
    • 2 filety z okonia - 270 g 
    • 1 cukinia 
    • 3 łyżki oliwy 
    • 6 listków bazyli 
    • sól i pieprz do smaku 
    Przygotowanie:

    Filet z okonia myjemy i osuszam ręcznikiem papierowym.
    Nagrzewamy piekarnik do 200 º C. Układamy dwa filety z okonia w formie.
    Cukinie myjemy, odcinamy końce i kroimy na cieniutkie plastry (3mm).
    Na wierzchu każdego fileta układamy kilka plasterków z cukinii. Resztę plasterków układamy naokoło ryby. Polewamy oliwą.
    Wkładamy do piekarnika na 15-20 minut, aż filety się upieczą.
    Cukinie, które nie są na rybie miksujemy w blenderze z dodatkiem bazyli i oliwy. Doprawiamy solą i pieprzem.
    Dekorujemy z sosem i listkami świeżej bazylii. Serwujemy z winem półwytrawnym białym. 

    Smacznego!

    Warto wiedzieć!

    Pamiętaj, by podczas pieczenia ryby w piekarniku nie trzymać jej za długo. W konsekwencji ryba może być zbyt sucha i niezbyt smaczna. Czas pieczenia mięsa zależy od kawałka ryby i grubości mięsa.

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata

    Zaproszenie na warsztaty kulinarne ze mną we Włoszech

    $
    0
    0
    Często piszecie do mnie z pytaniami o możliwość gotowania ze mną, smakowania i podglądania na żywo mojego świata. 
    Już nie mogę się doczekać – bo właśnie z początkiem jesieni zaplanowałam wraz z biurem Atelier Podróżywarsztaty kulinarne we Włoszech w małej miejscowości pod Rzymem
    Miło mi poinformować, że pierwsze takie warsztaty, odbędą się od 22 do 29 września 2018 roku. 

    Dla mnie gotowanie jest życiową pasją.
    To nie jest zawód, ale radość, jaką czerpię zarówno z gotowania, jak i z biesiadowania.
    To radość, jaką przynosi mi podzielenie się tą umiejętnością z innymi, bo przecież najlepiej jest gotować dla kogoś. Wierzę, że wspólny posiłek zbliża.
    Przeprowadziłam się do wprost idealnego kraju, aby pielęgnować moją pasję.
    Uważam, że nie ma lepszego miejsca na doskonalenie umiejętności kulinarnych niż Włochy.


    Na warsztatach ze mną wspólnie będziemy odkrywać magiczny świat domowej kuchni włoskiej. 


    Spędzisz wakacje nie tylko w ciekawy sposób, ale wrócisz do domu z umiejętnościami do wykorzystania we własnej kuchni. 
    Wspólne gotowanie to nie tylko sposób spędzania wolnego czasu w gronie osób, ale przede wszystkim okazja do zdobywania nowych doświadczeń kulinarnych bez względu na poziom zaawansowania i wiek. 
    Będzie smacznie i wesoło, a spotkanie na pewno na długo zapadnie Ci w pamięci. 
    Wszystko przy atmosferze kuchennego, domowego ciepła – dosłownie i w przenośni. Wspólnie ugotujemy, nakryjemy razem stół i, mam nadzieję, spędzimy miło czas. 
    Warsztaty nie ograniczają się do przygotowania z góry ustalonych dań. Nie wyobrażam sobie zajęć bez aperitifu z przekąskami zrobionymi z uczestniczkami warsztatów. 
    Degustacja jest również elementem warsztatów kulinarnych!

    Zaczniemy warsztaty przygotowanym wspólne aperitivo, coś na ząb — antipasto, w międzyczasie przygotujemy główne danie i na koniec deser. 
    Skończymy wspólną biesiadą — jemy to, co przygotowaliśmy. 
    Stawiam również nacisk na integrację i umiejętność pracy w grupie, nie zapominając, że ma być miło i oczywiście smacznie! 

    Na warsztatach kulinarnych możemy zatrzymać się w przyjaznej atmosferze włoskich smaków, aromatów, kultury i tradycji. 
    W trakcie siedmiodniowego pobytu poznacie tajniki domowej kuchni włoskiej. 
    W programie aż 4 warsztaty 3 godzinne ze mną.

    Oprócz warsztatów kulinarnych ze mną, Atelier podróży zorganizowało warsztaty rozwojowe z Kamilą Olszewską Frontino — life coach i trener rozwoju osobistego
    Uczestnicząc w warsztatach rozwojowych towarzyszących warsztatom kulinarnym, odkryjecie jak wprowadzić filozofie slow life do codziennego życia, nauczycie się, na czym polega praktyka ważności (trening Mindfulness) oraz poznacie skuteczne techniki, oraz narzędzia do pracy nad sobą. 

    Żyjemy w ciągłym biegu, wciąż jesteśmy czymś zajęci, czymś zmartwieni, pędzimy naprzód pochłonięci własnymi myślami. 
    Tak często brakuje nam czasu na to, by chwile się zatrzymać i zastanowić nad swoim życiem i tym czy jesteśmy w nim szczęśliwi. We współczesnym świecie miara człowieka są przede wszystkim osiągnięcia zawodowe. 
    Włosi jednak są specjalistami od innego podejścia do życia. Ich delektowanie się życiem, cieszenie się każdym dniem i czerpanie z życia pełnymi garściami, pomaga skupić się na tu i teraz, być uważnym i doceniać moment. 

    Kamila Olszewska Frontino zakochana w krajach śródziemnomorskich, miłośniczka idei slow life i slow travel. 
    Więcej informacji o prowadzącej możecie znaleźć na stronie kamilafrontino.com 

    Ponadto nie zabraknie czasu na wycieczki we własnym zakresie. 



    Jeśli ten temat was interesuje, chcielibyście spotkać się ze mną, pogotować i porozmawiać. Zarezerwujcie czas i kupcie bilet do Rzymu.
    Wraz z Kamilą zabierzemy Was w niezwykłą podróż do Włoch, która pozwoli poznać smaki, kulturę, oraz samych siebie.
    Posmakujcie z nami prawdziwego włoskiego życia.
    Zapraszam serdecznie. Ściskam. I mam nadzieję, że do zobaczenia.

    Wszystkie szczegóły w pliku pdf, więcej informacji oraz rezerwowanie miejsc zapraszam pod adres info@atelierpodrozy.pl


    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata


    Tarta z zielonymi szparagami i zielonym groszkiem

    $
    0
    0
    Dziś na blogu prezentuje właśnie taki mój ideał wiosennej kolacji — tartę z zielonymi szparagami i zielonym groszkiem. 
    Gdybym mogła, robiłabym tarty codziennie. To jeden z tych rodzajów jedzenia, które naprawdę uwielbiam i, choć jest takich rzeczy parę, tarty plasują się na wysokim miejscu. 
    Mam nadzieję, że Wy również się skusicie i przygotujecie taką tartę w domu, szczególnie że jej przygotowanie nie zajmuje naprawdę dużo czasu!
    Zapraszam :-)


    Warsztaty kulinarne ze mną we Włoszech w małej miejscowości pod Rzymem!
    22/09/2018 – 29/09/2018, więcej informacji tutaj

    Składniki na forme kwadratową 25 cm x 25 cm:
    • 1 opakowanie ciasta francuskiego - 260 g
    • 145 g zielonych i młodych szparagów
    • 110 g świeżego zielonego groszku
    • 2 jajka
    • 250 serka Philadelphia
    • 30 g tartego sera Emmentaler (dobry będzie też Gruyère)
    Do dekoracji użyłam:
    • 6 szparagów (50 g)
    • 12 główek szparagów (30 g)
    • 30 g zielonego groszku 
    Przygotowanie: 

    Formę do tarty smarujemy masłem i posypujemy mąką.
    Formę wykładamy ciastem, które dokładnie dociskamy do dna i brzegów formy. Za pomocą noża usuwamy nadmiar ciasta. 
    Następnie dociążamy je ceramicznymi kulkami, by nie wstało podczas pieczenia. 
    Wstawiamy na 10 minut do piekarnika nagrzanego do temperaturay 175 stopni C z termoobiegiem (lub 200 stopni C bez tej funkcji).
    Myjemy szparagi, odłamujemy twardy koniec i kroimy je na drobne kawałki (zostawiając 6 sztuk w całości oraz 12 główek) .
    W miedzy czasie w małej misce mieszamy 2 jajka i ser philadelphia.
    Dodajemy starty ser Emmentaler i mieszamy aż masa będzie gładka i będzie miała jednolitą strukturę.Doprawiamy solą i świeżo starty pieprz.
    Na lekko przypieczoną tartę wykładamy trzonki pokrojonych szparagów i zielony groszek. 
    Wylewamy mase jajeczno serową. 
    Układamy na wierzchu pozostałe szparagi, odcięte wcześniej główki oraz zielony groszek.

    Wstawiamy na 20 - 25 minut do pieca.
    W tym czasie masa powinna się ściąć i ładnie zarumienić.
    Jeśli nie zjecie jej w całości, wówczas należy przechowywać ją w lodówce.

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam 

    Renata

    Szlak 52 Tuneli

    $
    0
    0
    Szlak 52 tuneli, czyli Strada delle 52 Gallerie usytuowana jest na masywie Pasubio w Wenecji Euganejskiej.
    Bez cienia przesady można powiedzieć, że to jeden z najpiękniejszych szlaków włoskich.

    Warsztaty kulinarne ze mną we Włoszech w małej miejscowości pod Rzymem!
    22/09/2018 – 29/09/2018, więcej informacji tutaj

    Dolomity w większości kojarzą się z pięknymi widokami, a mało kto wie, że były one świadkiem zaciętych walk podczas I Wojny Światowej pomiędzy wojskami włoskimi a armią Austro-Węgier.
    Ten nadzwyczajny projekt inżynierii wojskowej został zbudowany na potrzebę działań militarnych w czasie pierwszej wojny światowej.
    Jest dowodem pomysłowości i determinacji V włoskiego Pułku. Zbudowany w zaledwie 10 miesięcy — od marca do listopada 1917 roku, pod kierunkiem porucznika Josepha Zappy. Miał on strategiczne znaczenie — służył do transportu zapasów i komunikacji z dala od ognia artylerii austro-węgierskiej.

    Kiedy wspinamy się wijącą się drogą (jeśli naprawdę można to nazwać drogą), często na myśl przychodzą mi żołnierze prowadzące muły, które niosą w tym celu zapasy.

    Wkrótce po wybuchu wojny okupowane przez Włochów Monte Grappa i Monte Pasubio reprezentowały ostatnią pozycję obronną na równinie weneckiej, przez to stały się strategicznie ważne.
    Po bitwie pod Asiago znanej również jako ofensywa w Trentino, 15 maja 1916 roku rozpoczął się na froncie włoskim niespodziewany kontratak austriacko-węgierski.
    Kontyngent włoski został pilnie przeniesiony z frontu Isonzo na Monte Pasubio. Zajmując południowy szczyt, zwany Włoskim zębem (Dente Italiano) i oddzielony od wroga o mniejszy szczyt austriacki Selletta dei Denti, teren stał się tłem wielu krwawych bitew.
    Pierwotnie zapasy na włoską linię frontu dostarczane były przez Strada degli Scarubbi - 8-kilometrową drogę znajdującą się po północnej stronie grzbietu górskiego, która została wystawiona na działanie ognia przeciwnika, co oznaczało konieczność nowej trasy, stąd budowa 52 tuneli obecnie znany również pod nazwą Strada della Prima Armata (Droga pierwszej armii).
    Droga Bohaterów zaczyna się na przełęczy Pian delle Fugazze (1162 m). Tych, których interesuje historia wojny, zachęcam do zwiedzenia muzeum, znajdującego się w pobliżu przełęczy Pian delle Fugazze.
    Droga 52 tuneli prowadzi do schroniska, któremu nazwy użyczył bohater wojny Generał Achille Papa.

    Schronisko znajduje się przy Porte di Pasubio (1928 m), czyli Bramie Pasubio — jest to jedyne miejsce, gdzie można przedostać się z jednej strony masywu na drugą.
    Schronisko jest zamykane na zimę. Dzień otwarcia na wiosnę zależy od stanu śniegu w górach.
    Jeśli wybierasz się wiosną najlepiej sprawdzić, czy już jest czynne.

    Podczas wędrówki znajdziesz wiele tablic informacyjnych, które podają Ci historię związaną z Twoją pozycją w tunelach.
    Gdy dojdziesz do szczytu (1928 m), możesz zatrzymać się na odpoczynek w Rifugio (schronisku) Papa. Radzę zabrać ze sobą mały piknikowy lunch. W sezonie Rifugio Papa może być zatłoczone.

    Szlak jest przepiękny, trudno czasem opisać w słowach tak niecodzienne piękno. Czasem zdjęcia potrafią przemówić mocniej niż tysiąc słów dlaczego warto przejść się tym szlakiem - zapraszam na migawki ;-)  

















    Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na Facebooku: Włochy po mojemu.

    INFORMACJE

    Samochód można zaparkować na parkingu współrzędne geograficzne - N45 46 43.7 E11 13 41.0 — koszt parkingu wynosi 6 € za dzień (tylko monety 1 lub 2 €).
    Bezpłatny parking znajduje się w Malga Campiglia, ale zazwyczaj nigdy nie ma wolnego miejsca.
    Szlak jest otwarty od późnej wiosny (lub wcześniej, jeśli nie ma śniegu), przez całe lato do późnej jesieni (najlepszy czas), aż do pierwszych opadów śniegu.
    Uwaga: niewskazane jest przejście przez tunele zimą, gdy jest śnieg i lód. Między tunelami są podstępne wąwozy, gdzie zdarzają się lawiny (było kilka śmiertelnych wypadków). 
    Długość szlaku 52 Tuneli to 7 km, czas wspinaczki — to 2:30/4: 00. 
    Jako szlak powrotny wybraliśmy szlak Scarubbi około 10 km (droga na skróty to około 6 km), zejście tą trasą trwa 1:30/2:00 - czas bez przystanków. 
    Szlak nie jest dostępny dla wózków ze względu na tunele. Z tego samego względu dla rowerzystów. Nie można uprawiać jogging w galeriach. Nie wskazane są dzieci w plecaku. 

    Koniecznie weź ze sobą wodę. Jeden litr na osobę powinien wystarczyć. Nam poszedł 1 litr na osobę w jedną stronę. Byliśmy w upalny jesienny dzień. 
    Snack-bar znajduje się na końcu szlaku w schronisku Papa. 
    Obowiązkiem są buty trekingowe oraz latarka potrzebna do tuneli. 
    Polecam również kurtkę i czapkę, w tunelach są przeciągi.

    Jeśli lubicie szlaki, polecam Wam również:
    Szlak Busatte - Tempesta nad jeziorem Garda
    Sentiero degli Dei czyli Ścieżka Bogów

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam 

    Renata



    Jak butelkować kupione we Włoszech wino ?

    $
    0
    0
    Po tym, jak wczoraj umieściłam zdjęcia butelkowania wina w mojej grupie  Włochy po mojemu, moja skrzynka pocztowa została zasypana pytaniami na ten temat.
    Nie będę Wam tutaj pisać jak butelkować robione własne domowe wino (jest to trochę inna procedura).
    Mój artykuł dotyczy wina kupnego, które kupimy i chcemy butelkować.
    Może ktoś z Was kupił 50 litrów wina na wakacjach we Włoszech i nie wie co z tym fantem zrobić ? A może myśli o kupnie i butelkowaniu ?
    Moje wskazówki to doświadczenie nabyte w ciągu kilkunastu lat. Najpierw robiłam to z teściem, teraz butelkujemy wspólnie z mężem.
    Oto kilka moich wskazówek.



    I ETAP  FAZY KSIĘŻYCA

    W zależności od tego jakie wino butelkujemy, musimy czekać na odpowiednią fazę księżyca.
    Dorastanie i cofanie Księżyca ma wpływ na „żywość wina“. 
    Butelkujemy wina musujące w fazie dorastania Księżyca, by wesprzeć żywość wina, zaś wina ciche butelkujemy podczas ubywającego Księżyca.

    II ETAP - MYCIE BUTELEK

    Butelki powinny być umyte i wolne od wszelkich zapachów. Nie wolno myć butelek płynem do naczyń!!!
    Słyszałam, że niektórzy myją sodą oczyszczoną. Osobiście myje tylko bardzo ciepłą wodą.
    Zazwyczaj nalewam wody do butelki i potrząsam nią kilka razy.

    III ETAP SUSZENIE BUTELEK

    Po umyciu, butelki muszą być osuszone z wody. 
    Ja umieszczam je na narzędziu służącym do tego. We Włoszech mówi się na to scolabottiglie— można kupić coś takiego w internecie. Tutaj znajdziesz link.

    III PRZELEWANIE DO BUTELEK 

    Za pomocą specjalnego węża przelewamy wino do butelek. Jeśli nie mamy takiego węża, przelewamy wino do dużego dzbanka i następnie do butelek. 
    Jeśli myślicie butelkować często, polecam kupić sobie narzędzie służące do przelewania wina. 
    We Włoszech nazywa się riempitrice— jest to plastikowy wąż, który blokuje się, gdy trzeba zmienić butelkę. Wygląda tak jak na zdjęciu. 
    Butelki trzeba napełnić winem prawie całe, zostawiam nienapełnione tylko 1,5 cm od otworu butelki. Jeśli wino jest musujące albo wino, które stanie się musujące, zostawiam 4 cm od otworu — robię tak w przypadku wina Rabosello, Raboso, Prosecco i Refosco. 
    Otwierając wino musujące, wino gazuje, mając trochę miejsca w butelce, zapobiegamy wylaniu, zanim wlejemy wino do szklanki.

    IV KORKOWANIE

    Korkujemy za pomocą specjalnego narzędzia — we Włoszech mówi się na to macchina tappatrice. Są dwa typy: na korki lub na kapsle. Osobiście używam kapsli. W moim wypadku, do tej pory sprawdzały się lepiej przy winach domowych. Próbowałam korkować, ale zauważyłam, że wino zmieniało wcześniej smak. 
    Tutaj przykład takiej, która posiadam w domu — link na Amazon. 
    Pamiętajmy, szyjki butelki powinny być suche przed butelkowaniem. Nie używamy starych korków korki do butelek muszą być nowe.

    V ETYKIETY

    Ważne jest też to, by każde wino oznaczyć etykietą, na której będzie rocznik wina.
    Kupne wina przeznaczone do butelkowania nie wytrzymują więcej niż dwa lata, max. 3 lata. Oprócz win przeznaczonych do długiej konserwacji (mają zdecydowanie inną cenę), ale nie o takich piszę. Mój instruktaż ma służyć do win domowych — cena we Włoszech to 1 -2 euro za litr.

    VI LEŻAKOWANIE

    Jeżeli chcemy by wino konserwowało się dobrze, powinniśmy pozwolić mu leżakować bez dostępu powietrza. Miejsce, w którym będzie leżakowało wino, powinno mieć stałą niewysoką temperaturę.

    Mój instruktarz to umiejętności i doświadczenie nabyte we Włoszech.


    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam 

    Renata

    Asolo — nieznana perła Wenecji Euganejskiej

    $
    0
    0
    Asolo to małe miasteczko pośród wzgórz porośniętych cyprysami, z przytulnym ryneczkiem, zamkiem, kilkoma kościołami i uroczymi uliczkami.
    Niesamowicie spokojna miejscowość — wymarzony cel na długi romantyczny weekend. Asolo emanuje spokojem. Nie da się faktycznie opisać, jaki tam panuje spokój.
    Wygląda to wszystko, tak jakby czas się tutaj zatrzymał, stanął, na pewno dużo zwolnił.


    Warsztaty kulinarne ze mną we Włoszech w małej miejscowości pod Rzymem!
    22/09/2018 – 29/09/2018, więcej informacji tutaj

    Pejzaże miasteczka są na pewno znane miłośnikom sztuki z prac Tycjana, Giorgione i Canaletta. 
    Miasteczko nie jest powszechnie znane turystom, a szkoda. Szkoda, bo jest to miejsce wyjątkowe. Wyjątkowe, bo zaskakujące. Maleńkie, ale piękne. 
    Gdy się tutaj znajdziesz, doznasz uczucia bycia we właściwym miejscu. Może przez to Asolo zasługuje na swoją nazwę wywodzącą się z łacińskiego od słowa „azyl”, co oznacza schronienie. 

    Idealne miejsce dla duszy, gdzie można znaleźć spokój i ciszę, zanurzając się w pięknie przyrody i średniowiecznych uliczek. 

    Asolo znajduje się także w pobliżu pięknych wzgórz Conegliano i Valdobbiadene, gdzie odkryjesz jedno z najbardziej znanych włoskich białych win Prosecco. 
    Należy do grupy najpiękniejszych miasteczek (borgo) we Włoszech– i ciężko się temu dziwić! 

    Henry James, Robert Browning, Eugene Benson, Giosué Carducci, Igor Strawiński, kompozytor Gian Francesco Malipiero, aktorka teatralna Eleonora Duse oraz angielska pisarka i podróżniczka Freya Stark — to tylko niektórzy, którzy znaleźli tutaj inspirację. 
    Piękno tego miejsca przyciągnęło wielu intelektualistów, artystów i podróżników. 

    Swój maksymalny splendor Asolo przeżyło w czasach Republiki Weneckiej. 
    Katarzyna Cornaro — ostatnia królowa Cypru, która w swoim życiu była także królową Jerozolimy i Armenii ostatnie lata swojego życia spędziła w Asolo, przenosząc tam swój dwór — poetów, artystów i malarzy. 
    Robert Browning tak bardzo uwielbiał Asolo, że kupił tam willę, która po jego śmierci została przekształcona w luksusowy hotel. 

    Eleonora Duse — włoska aktorka, którą George Bernard Shaw uznał za bardziej utalentowaną niż bardziej znana współcześnie Sarah Bernhardt — szukała schronienia w Asolo i kochała je tak bardzo, że została tam pochowana.

    DLACZEGO WARTO ODWIEDZIĆ ASOLO? 

    Asolo to naprawdę fascynujące miasteczko. 
    Nie spotkasz tutaj tłumów. Nie znajdziesz tutaj dużej ilości zabytków, jest to rodzaj miejsca, gdzie każdy może znaleźć swój kąt. 
    W centrum znajdziesz wiele tawern, restauracji, kawiarni i winiarni, które wychodzą na charakterystyczne arkady i place, gdzie można delektować się pysznymi daniami przygotowywanymi z najlepszych lokalnych produktów połączonych z wenecką tradycją kulinarną. 
    W Asolo dobrze zjesz, wypijesz, odpoczniesz i pozwiedzasz. W ciągu kilku dni można wiele zobaczyć i jeszcze zdążyć, odpocząć. 

    Zwiedzanie jest ważne, ale jedzenie jeszcze bardziej. Karmią tutaj dobrze, a wino, jak to wino z okolic Treviso, jest świetne. 
    Gdziekolwiek nie spojrzysz, ukazuje się idealny widok, usprawiedliwiający pseudonim Asolo jako Miasta Stu Horyzontów

    CO ZOBACZYĆ ? 

    Asolo zawsze czarowało swoim pięknem, stąd jego nieprzerwana historia trwająca od ponad 2000 lat. 
    Rzymianie zbudowali tutaj akwedukty, łaźnie termalne i teatr. 
    Obecnie to miasteczko o średniowiecznym układzie, lekko zmodyfikowane w XVIII wieku. Przez to małe i łatwe do zwiedzenia. 
    Wizytę w Asolo polecam zacząć na Piazza Garibaldi, z imponującą XVI-wieczną fontanną, Loggią del Capitano, w którym mieści się Muzeum Civico oraz skromną katedrą zbudowaną na miejscu ruin rzymskich z XVI-wiecznym „Wniebowzięciem” Lorenzo Lotto oraz pracami Jacopo Bassano. 
    Stare centrum Asolo jest częściowo zamknięta dla ruchu samochodowego. Inne interesujące miejsca, które odkryjesz w centrum Asolo to: 
    • pozostałości amfiteatru, 
    • twierdza z XII wieku zapierającymi dech widokami na pobliską okolicę. Tam, gdzie dziś znajduje się twierdza, archeolodzy odkryli pozostałości miejsca kultu, cmentarz i osadę. 

    • Zamek Cornaro. To tam w 1489 roku Catherine Cornaro założyła swój dwór. Następnie w 1798 r. wybudowano teatr w wewnątrz zamku, który w 1857 r. został przebudowany i bogato zdobiony. Co ciekawe, teatr ten został zdemontowany w 1930 roku, a prawie dwadzieścia lat później został sprzedany stanowi Floryda w USA, gdzie obecnie znany jest jako Asolo Repertory Theatre w Sarasocie. W 1932 r. w zamku Asolo wybudowano nowy teatr, któremu nadano imię Eleonora Duse. W zamku mieści się również kawiarnia-restauracja. 
    • XV-wieczne freski z życia Świętej Katarzyny w małym kościele Świętej Katarzyny, 
    • część starożytnego akweduktu rzymskiego na Piazza Angelo Brugnoli, 
    • kościół Gottharda z XVIII-wiecznymi freskami. 
    Można znaleźć również kilka luksusowych pałaców: 
    • Palazzo della Ragione, w którym obecnie mieści się muzeum regionalne, 
    • Villa Freya, 
    • dom Eleonory Duse 
    • Villa Scotti Pasini. 
    Jako ciekawostkę mogę dodać, że można również spotkać dom, na którym widniej tabliczka, która głosi, że 10 marca 1797 r. spędził tam noc Napoleon Bonaparte. 
    Kilka tradycyjnych wydarzeń, które warto zobaczyć w Asolo: 
    • Targ antyków, co druga niedziela miesiąca od 30 lat,
    • Międzynarodowy Festiwal Muzyczny w pięknym kościele w San Gottardo od sierpnia do września,
    • Koncerty organizowane przez Instytut Muzyczny Malipiero poświęcony kompozytorowi
    • Impreza muzyczna Open Air Arcipelago, podczas którego muzyka jest grana na placach i ulicach miasteczka, w tym również przez dzieci. Odbywa się w każdą pierwszą niedzielę maja.

    CO ZOBACZYĆ W OKOLICACH ASOLO ?

    Większość odwiedzających Asolo również podróżuje do pobliskiej Villa Barbaro.
    Villa jest jednym z największych arcydzieł Andrea Palladio — została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
    W imponującej XVI-wiecznej willi znajdują się godne uwagi freski Paolo Veronesi i stiuki Alessandro Vittoria. W środku możemy podziwiać również przepiękny trompe l'oeil.
    Willa znajduje się pośrodku kwitnącej posiadłości, jej zabytkowa winiarnia produkuje wina o doskonałej jakości.

    Niedaleko Asolo znajduje się Possagno - miejsce urodzenia rzeźbiarza Antonio Canovy.
    Możemy tam podziwiać majestatyczną świątynię oraz Muzeum Gipsoteca i Muzeum Canova. Muzeum Canovy częściowo zaprojektowane zostało przez Carlo Scarpa, możemy w nim znaleźć cenne kredy i inne cenne dzieła rzeźbiarza.

    Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na Facebooku: Włochy po mojemu.

    JAK SIĘ DOSTAĆ Z POLSKI?

    Asolo jest łatwo dostępna samolotem, pociągiem lub samochodem. Najbliższe lotnisko to Wenecja lub Wenecja Treviso z bezpośrednimi połączeniami z Polski.

    JAK SIĘ DOSTAĆ Z TREVISO DO ASOLO ?

    Wsiadamy w autobus numer 112 na dworcu autobusowym w Treviso do miejscowości Ca'vescovo. Trasa trwa około 60 minut. Z Ca'vescovo spacerkiem około 30 minut do Asolo - 1.7 km. Tutaj znajdziesz mapę.

    Na koniec, chciałabym się z Tobą podzielić mnóstwem zdjęć z Asolo, ale wiedz o tym, że zdjęcia nigdy nie oddadzą sprawiedliwości, temu, co zobaczysz na własne oczy.
    Kiedy widzisz to osobiście, jest to jeszcze niesamowite.













    Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o o moim regionie (a będzie ich jeszcze sporo).
    Już teraz możecie poczytać:

    5 miasteczek, które warto zobaczyć w pobliżu Wenecji
    6 miasteczek nad jeziorem Garda, które trzeba zobaczyć
    Szlak 52 Tuneli
    Jaskinie Caglieron
    Jezioro Garda #1 - region Wenecja Euganejska
    Moje ulubione termy w Montegrotto Terme
    Monte Baldo - must see nad jeziorem Garda
    Ogród botaniczny w Padwie
    Ogród Giusti w samym sercu Werony
    Sanktuarium Madonna della Corona
    Skutery śnieżne w Dolomitach - czy warto ?


    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam 

    Renata


    Portofino — perła liguryjskiej riwiery

    $
    0
    0
    Portofino to małe miasteczko z wąskimi uliczkami, ukrytymi zatoczkami, uroczymi kawiarniami i niesamowitym urokiem. To jedno z najbardziej popularnych miasteczek na włoskiej riwierze, położone na południe od Genui i na północ od głównej atrakcji Ligurii — Cinque Terre. 
    Warsztaty kulinarne ze mną we Włoszech w małej miejscowości pod Rzymem!
    22/09/2018 – 29/09/2018, więcej informacji tutaj

    Gdy po raz pierwszy odwiedziłam Portofino, byłam zaskoczona, jak maleńkie jest to słynne miasto, liczy niecałe 500 mieszkańców.
    Portofino jest praktycznie na każdej liście miejsc do odwiedzenia ... i słusznie!
    Urok tego miejsca jest niepowtarzalny.
    Miasteczko zachwyca przede wszystkim barwnymi i wąskimi kamieniczkami odbijającymi się w wodach zatoki, gdzie cumują statki turystyczne i drogie jachty.
    Czerwone i pomarańczowe domy są przepięknie podkreślone zielenią wzgórz i błękitem wody.
    To właśnie te stare kamieniczki, wyblakłe już od słońca dają niesamowity urok temu miejscu.
     

    Włoskie gwiazdy, a nawet gwiazdy Hollywood nie mogą się oprzeć jego urokowi i co roku przypływają tam na swoje wakacje.
    Jedni na odpoczynek, inni biorą tu śluby, a jeszcze inni kręcą sceny do różnych filmów. Nakręcono tutaj m.in. erotyczno sentymentalny film „Al di la delle nuvole” z Johnem Malkovichem i Sophie Marceau (1995 rok) i epizod znanej opery mydlanej „Moda na sukces” (2002).
    Można tu spotkać gwiazdy filmowe z całego świata, znanych piosenkarzy, ludzi biznesu i elitę towarzyską z całej Europy, a nawet świata.
    Portofino jest celem podróży romantyków, miłośników przyrody i mody, i może przez to nie jest tanie!


    U odwiedzających powoduje pewnego rodzaju oszołomienie. Może się podobać, jak i nie. Ale na pewno jest to jedno z najładniejszych nadmorskich włoskich miejscowości.


    W latach 60 Fred Buscaglione, włoski piosenkarz, poświęcił Portofino piosenkę „Love in Portofino”, którą grał w małym klubie Carillon na plaży w Paraggi.
    Piosenka stała się wielkim międzynarodowym sukcesem, sprzedano ponad 160.000 egzemplarzy.
    W Polsce słowa piosenki
    Buscaglione zostały przetłumaczone przez Agnieszkę Osiecką. Mogliśmy je również usłyszeć dzięki Sławie Przybylskiej, Annie German, Magdzie Umer czy Katarzynie Groniec.

    TROCHĘ HISTORII

    Portofino było rzymską kolonią pierwotnie zwaną Portus Delphini, podobno z powodu obecności delfinów w porcie. Służyło jako punkt strategiczny przez wiele stuleci. 
    Pod Republiką Genui wylądowało w 1229 roku. 
    W 1409 r. przez kilka stuleci podlegało jurysdykcji rodzin szlacheckich, takich jak Fieschi i Doria, zanim zostało zjednoczone przez Włochy.

    LOKALNE ŻYCIE

    Nie ma nic lepszego niż siedzenie w kawiarni i oglądanie lokalnego życia, gdy rozkoszujesz się kawą. 
    Zapomnij o tym, w Portofino tego nie ujrzysz. Tam nie ma lokalnego życia. Nie spotkasz tam typowego włoskiego uroku. Nie znajdziesz prawdziwych Włoch. 
    Jedynymi miejscowymi ludźmi wydawali mi się ludzie pracujący w kawiarni, restauracji i butikach lub ludzie oferujący swoje usługi jako przewodnicy po mieście. 
    Nie ma tam lokalnego życia, ale jest to coś, co spotkasz tylko tam — luksus na każdym centymetrze ziemi, po której stąpasz.

    Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na Facebooku: Włochy po mojemu.

    CO ZOBACZYĆ ?

    Piazzetta

    Znany formalnie jako Piazza Martiri dell'Oliva jest określany popularnie „La Piazzetta” - i jest centrum życia społecznego w Portofino.
    Tutaj możesz cieszyć się spokojnym cappuccino, lampką wina lub lodami w jednej z kawiarni. Może zobaczyć jakąś słynną gwiazdę, która próbuje wtapiać się w tłum!

    Castello Brown

    Brązowy XVI-wieczny zamek jest cechą charakterystyczną wzgórza nad Portofino (ok. 600 m n.p.m.). Zbudowany został na fundamentach rzymskich.
    Kiedyś używany był jako wieża obserwacyjna na włoskim wybrzeżu.
    W 1961 roku został sprzedany przez Barberów Gminie Portofino i dzięki temu dziś jest on ogólnie dostępnym muzeum.
    Zamek jest uroczym zakątkiem, z ciekawym wnętrzem. Żeby się do niego dostać, trzeba pokonać kilkadziesiąt schodów, ale widok, który oferuje na miasteczko, jest niepowtarzalny.
    Zostaniesz nagrodzony tym wspaniałym pocztówkowym widokiem na Portofino, o którym marzyłeś, odkąd zobaczyłeś jego pierwsze zdjęcia!
    Nieco dalej zaczyna się ogromna połać Parku Krajobrazowego Monte di Portofino. Teren obejmuje miasteczko wraz ze wzgórzem i oferuje pięćdziesięciokilometrową trasę dla spacerujących wizytatorów.
     

    Informacje:
    Zamek znajduje się na ulicy Penisola 13.
    Godziny otwarcia:
    (od 01/11-31/03) 10.00-17.00
    (od 01/04-31/10) 10.00-19.00
    Wejście kosztuje 5 €.


    Chiesa di San Giorgio (Kościół San Giorgio)

    Kościół San Giorgio, wzniesiony w miejscu sanktuarium wybudowanego przez rzymskich żołnierzy, w którym znajdują się szczątki św. Jerzego, według legendy przywiezione tutaj przez miejscowych korsarzy w XII wieku. 
    Kościół jest wspaniałym punktem widokowym na Portofino i morze.

    Faro(latarnia morska)

    Latarnia morska, z której również rozpościerają się bajeczne widoki na Wybrzeże Liguryjskie. Jest to spokojne miejsce otoczone zielonymi drzewami.
    W latarni funkcjonuje klimatyczna kawiarenka – można napić się szampana lub innych trunków – a wszystko to w otoczeniu spektakularnych widoków.

    Możesz również wędrować po mieście, oglądać butiki i galerie sztuki lub zjeść coś w jednej z wielu kawiarni i restauracji. W cieplejszych miesiącach można popływać na małej plaży.

    CO ZOBACZYĆ W OKOLICACH PORTOFINO ?

    Opactwo San Fruttuoso

    Znajdujące się po drugiej stronie półwyspu średniowieczne opactwo benedyktynów zostało wzniesione tuż przy plaży w XI wieku. 
    Dziś można tam dotrzeć leśnymi ścieżkami lub statkiem wycieczkowym. W pobliżu opactwa w morzu siedemnaście metrów pod poziomem wody, pomiędzy głazami znajduje się
    dwuipółmetrowy posąg z brązu przedstawiający Chrystusa składającego ofiarę pokoju — Chrystus w Otchłani. 

    Figura Chrystusa z Głębin jednak nie ma z budowlą najmniejszego związku. Została poświęcona Dario Gonzattiemu, który zginął w tych wodach w 1947 roku.
    Włoski pływak jako pierwszy testował ekstremalny sprzęt do nurkowania, a statua jest jego pomysłem. 
    Chrystus z Otchłani ma ręce i głowę uniesioną ku powierzchni wody. Jest opiekunem marynarzy i nurków.
    Mało kto jednak wie, iż okolica jest jednym z najlepszych miejsc do nurkowania. 
    Przy opactwie znajduje się urokliwa zatoczka, która w czasie wakacji bywa zatłoczona. Zejście do morza jest tu łagodne, a opalanie w pobliżu historycznej scenerii szczególnie miłe. 

    Możesz odwiedzić inne pobliskie miejscowości, takie jak Santa Margherita Ligure, Camogli i Genua.

    NURKOWANIE

    Portofino jest rajem dla płetwonurków i snookerów - można tutaj spotkać piękne rafy koralowe i wyjątkowe siedliska ryb oraz innych stworzeń wodnych. 
    Obszar ten jest chronionym parkiem w celu zachowania integralności ekosystemu i krajobrazu morskiego. Wędkowanie i nurkowanie wymaga pozwolenia.

    PLAŻE

    Najlepsze plaże w Portofino są dostępne dla każdego.
    Do najpiękniejszych należą:

    • Baia di Cannone
    • Baia del Silenzio 
    • Paraggi

    GDZIE ZJEŚĆ ?

    Strainer
    Via Molo Umberto I


    Dla samego tego dania warto tam pójść. Nie jest tanio, ale jeśli pozostało Ci trochę kasy — polecam!!!
    Świeży grzybowy makaron z tartą truflą. Makaron do stolika zostaje podany przez kelnera wewnątrz wykutego parmezanu. Warte grzechu!!!




    JAK DOJECHAĆ ?

    Do Portofino można też dojechać pociągiem z Genui lub La Spezii. Pociąg dociera do miasteczka sąsiadującego z Portofino - Santa Margherita Ligure.
    Spod dworca kolejowego Santa Margherita Ligure do Portofino jeździ regularnie autobus komunikacji miejskiej – linia 82. Bilet kosztuje 1,80 € w jedną stronę. 

    Podróż trwa około 20 minut. Autobusy kursują co 20 minut od godziny 6.15 do 22.00 (w sezonie letnim do 00.45). 
    Do Portofino można dotrzeć również pieszo z Santa Margherita Ligure, około 5 km. 
    Czas potrzebny na przejście tego odcinka to niecała godzina, do dwóch godzin, jeśli będziesz się zatrzymywać co chwilę.
    Najpierw nadmorskim bulwarem przez Santa Margherita Ligure, a później chodnikiem wzdłuż drogi (która także biegnie przy morzu) do Portofino.


    Interesującym rozwiązaniem sposobem jest podróż do Portofino statkiem.
    W zatoce Paradiso czyli z Recco lub Camogli : http://www.golfoparadiso.it/php/index.php
    W zatoce Tigullio czyli z Santa Margherita Ligure, Rapallo, Chiavari, Lavagna, Sestri Levante http://traghettiportofino.it Z Genui : http://www.battellierigenova.it 


    Samochodem odradzam ze względu na cenę parkingów w Portofino.

    PARKING

    Jak w każdym mieście na świecie, parkowanie w centrum jest kosztowne.
    Wiem, jest to trochę irytujące, kiedy decydujesz się na podróż, jest to równie coś, co zaczynasz akceptować jako jeden z nieuniknionych codziennych wydatków.
    Portofino, jak sama nazwa miejsca wskazuje to port na końcu drogi.
    Główna droga, która prowadzi wzdłuż wybrzeża z Rapallo do Santa Margherita Ligure, kończy się wąską i krętą drogą, która nie oferuje miejsc na parkowanie. To właśnie tu kończy się i zaczyna droga.
    Prowadzi bezpośrednio do małego miasteczka i bezpośrednio do podziemnego parkingu.
    Pozostaje tylko inny zakręt, na inny parking. Taniego parkingu raczej nie warto szukać, gdyż go po prostu nie ma.
    Nie można jeździć po mieście i nie można parkować na obrzeżach — nie ma innych dróg.
    To jedno z najdroższych miasteczek na świecie, jeśli musimy tam zaparkować. 

    W Portofino parking kosztuje 5,5 euro za godzinę.
     

    UWAGA: Lepiej nie poruszać się samochodem w Portofino, jeśli chcesz przeżyć wakacje na ograniczonym budżecie. Najlepiej zaparkować w Santa Maria Ligure.

    Interesującym rozwiązaniem jest pozostawienie samochodu na bezpłatnym parkingu pomiędzy Santa Margherita Ligure a Paraggi. 

    Parking jest bezpłatny dla osób parkujących do 3 godzin maksymalnie. 
    Parking znajduje się po lewej stronie, za ostatnią zatoczką autobusową koło morza w Santa Margherita Ligure. Z tego miejsca do Portofino można dojechać autobusem miejskim lub wybrać się na pieszy spacer podziwiając krajobraz.
     

    Nie jest tanio w Portofino. Podobnie zresztą jak w Amalfi. 
    Tam gdzie mało miejsc parkingowych, zawsze liczymy się z tym , że będzie kosztować fortunę.
    Dużo podróżuje i powiem szczerze, że według mnie nie jest to drogo, jeśli weżniemy pod uwagę inne miejsca na świecie. Portofino nie ma tylu miejsc parkingowych co np. Amsterdam. W 2012 roku w Amsterdamie zapłaciłam 4 euro za godzinę.

    Portofino nie jest miejscem dla biednych. To miejsce dla bogatych. 

    Ludzie przychodzą tutaj, żeby robić zakupy w drogich butikach, jeść w drogich restauracjach, spać w drogich hotelach. 
    Przyjeżdżają tutaj, aby doświadczyć tego małego kawałka włoskiej burżuazji. 
    Nie jest to moje ulubione miejsce, ale nie znaczy, że to miejsce nie jest dla Ciebie.
    Jeśli możesz sobie na to pozwolić, dlaczego nie?
    Nie uważam też, że nie trzeba go zobaczyć. Wręcz przeciwnie, trzeba.
    Nie brzmi to zbyt przekonująco, ale nie da się racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego jedzie się do Portofino. Wie się to, kiedy już się jest na miejscu.
    Gdy jestem w Ligurii prawie zawsze tam jadę, bo Portofino jest jak lampka dobrego wina, na którą zawsze ma się ochotę. 

    Zapraszam na migawki z Portofino :-)






    Portofino może być wspaniałą wycieczką z Cinque Terre. Możesz łatwo wskoczyć do pociągu z dowolnej miejscowości Cinque Terre i tam się udać.

    Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o Ligurii (a będzie ich jeszcze sporo).
    Już teraz możecie poczytać:
    Tellaro - zapomniana perła Ligurii
    Jak zwiedzać Genuę ? Wywiad z przewodniczką licencjonowaną
    Jak zwiedzać Ligurię ? Wywiad z mieszkanką
    Mistrzostwa Świata w ucieraniu pesto


    Mam nadzieję, że zainspirowałam cię do kolejnej podróży i Portofino będzie jednym z celów na twojej liście podróżniczej.

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę. 
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata


    Smażone kwiaty cukinii

    $
    0
    0
    Kwiaty cukinii nauczyłam się jeść we Włoszech. Są one tutaj bardzo popularne i można je dostać zarówno na targu, jak i w supermarkecie.
    Kiedy kwitną w ogródku, wykorzystuje ten okres na maksa i robię, kiedy tylko mogę.
    Prezentują się nie tylko pięknie, ale są również przepyszne. 

    Jeśli chcesz cieszyć się pyszną przekąską, która zawiera smaki lata, smażone kwiaty cukinii będą idealnym daniem, które pokoloruje stół ze smakiem i prostotą!
    Lekkie, delikatne, uniwersalne – mogą służyć jako przystawka, przekąska albo tylko dopełniający całość dodatek.
    Jeśli uda Wam się je dostać na targu lub macie je w ogródku czy na działce, to zachęcam do ich przygotowania, są bardzo smaczne.
    Zapraszam :-)

    smażone kwiaty cukinii


    Warsztaty kulinarne ze mną we Włoszech w małej miejscowości pod Rzymem!
    22/09/2018 – 29/09/2018, więcej informacji tutaj

    Składniki:

    • 24 kwiaty cukinii
    • 200 g mąki
    • 300 ml jasnego piwa
    • 1 jajko
    • sól do smaku 
    • olej do smażenia

    Przygotowanie:


    Kwiaty oczyszczamy z zabrudzeń, delikatnie myjąc pod bieżącą wodą. Z kwiatów męskich odcinamy długie łodyżki — świetnie nadają się do tego nożyczki.
    Delikatnie rozchylamy kwiat cukinii i usuwamy pręciki. 
    Sprawdzamy, czy w środku kwiatka nie ma robali, zdarzają się. 
    Na końcu warto kwiaty jeszcze raz przepłukać, aby usunąć resztki pyłku. Następnie osuszamy na ręczniku papierowym.
    Do miski wsypujemy mąkę, wbijamy jajko i wlewamy piwo. 
    Uwaga piwo musi być bardzo zimne, by mąka nie zrobiła się kleista. Mieszamy. 
    Doprawiamy do smaku solą, ponownie mieszamy. 
    Ciasto powinno mieć średnio lejące konsystencję. Następnie wkładamy na godzinę do lodówki.
    Obtaczamy w mieszaninie kwiaty.
    Na patelni rozgrzewamy olej – powinno być go tyle, aby przykrywał dno. 
    Musi być również gorący, aby kropla ciasta zaczęła od razu bomblować. Gdy olej się rozgrzeje zmniejszamy lekko płomień. Inaczej spalimy wszystko.
    Smażymy kwiaty przez około minutę z każdej strony. 
    Łyżką cedzakową wyjmujemy kwiaty na papier kuchenny, aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Oprószamy solą wedle upodobania i podajemy.

    Warto wiedzieć!

    Kwiaty cukinii dzielą się na dwa rodzaje. Wyróżnia się kwiaty męskie i żeńskie. Męskie to sam kwiat z łodygą. Żeńskie natomiast połączone są z małą, młodą cukinią. Oba są jadalne i smakują tak samo.

    Do usunięcia pręcików dobrze sprawdzi się pęseta. Należy je usunąć, ponieważ smak pyłku zaburza smak całego kwiatka, a dodatkowo pyłek może działać alergizująco.

    Ciasto należy mieszać łyżką lub trzepaczką, a nie mlakserem  (czytałam w wielu książkach i widziałam w włoskiej telewizji, że nie należy mieszać masy robotem, tylko trzepaczką lub łyżką. Nie wolno również mieszać długo.
    Można pozostawić ciasto z grudkami. Tak mnie nauczono, tak robię. 
    Tak zawsze wychodzi mi najlepsza tempura (z języka japońskiego) lub pastella (po włosku).
    Olej musi być dobrze rozgrzany, sprawia to, że cukinie go nie wchłaniają. Nie są wtedy tłuste, a chrupiące i lekkie.
    Nie czekaj z przygotowaniem kwiatów do następnego dnia, więdną szybko.


    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę. 
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata

    Jak znaleźć dobrą restaurację we Włoszech ?

    $
    0
    0
    Znalezienie dobrej restauracji we Włoszech może być trudniejsze, niż sobie wyobrażasz. Można pomyśleć, że nie można zjeść tutaj źle, ale niestety jest to dość powszechne, gdy znajdujesz się w turystycznym miejscu.
    W rzeczywistości chyba na to najbardziej narzekają wszyscy.
    Kiedy zwiedzam jakiekolwiek miejsce we Włoszech, odmawiam poddania się restauracji tylko dlatego, że jestem głodna i nie mam rezerwacji.
    Prawda jest taka, że znalezienie dobrej włoskiej restauracji jest trudne, jeśli nie wiesz, czego szukasz.
    W tym artykule podam Ci kilka wskazówek, które pomogą znaleźć autentyczną restaurację, która zaspokoi Twoje gusta smakowe prawdziwą włoską kuchnią.
    Warsztaty kulinarne ze mną we Włoszech w małej miejscowości pod Rzymem!
    22/09/2018 – 29/09/2018, więcej informacji tutaj

    Szukaj restauracji w bocznych uliczkach.

    Pierwszą wskazówką jest to, że należy unikać restauracji i lokali gastronomicznych, które znajdują się w pobliżu słynnych włoskich zabytków, takich jak Koloseum w Rzymie czy most Rialto w Wenecji. Powodem tego jest to, że te przestrzenie są zazwyczaj bardzo drogie do wynajęcia dla małych rodzinnych restauracji.
    Rodzinne trattorie i osterie znajdowały się kiedyś obok najsłynniejszych włoskich zabytków, ale stale rosnące ceny czynszów zmusiły je do przeniesienia się do tańszych lokalizacji.
    Restauracje przy głównych zabytkach są bardziej skoncentrowane na pozyskaniu jak największej liczby klientów, zapewniając żywność ogólną, której daleko do autentyczności.
    Wystarczy oddalić się kilka ulic od głównych atrakcji turystycznych, takich jak Piazza San Marco w Wenecji czy Piazza Navona w Rzymie. Zazwyczaj nie jadam w słynnych dzielnicach.

    Wybierz restaurację, która nie jest otwarta przez cały czas.

    Włosi jedzą posiłki w określonych godzinach, a restauracje są otwarte tylko w godzinach 12.00-14.30 na obiad i od 19.30 do 23.00 w porze kolacji. 
    Jeśli restauracja jest otwarta cały dzień i serwuje jedzenie, poza tymi godzinami, jest na pewno przeznaczona dla turystów. 
    Włosi zazwyczaj nigdy nie jedzą kolacji przed godziną 20:30, a większość kuchni w restauracjach zostaje otwarta o godzinie 19.30. Pizzerie otwierają wcześniej.

    Naganiacze

    Po prostu idź dalej. Największą oznaką tego, że jedzenie nie jest dobre, jest restauracja, która musi płacić innym, aby zwabić Cię swoim czarującym przekomarzaniem. 
    Naprawdę dobra knajpa nie potrzebuje osób na zewnątrz.

    Nie wchodź, jeśli menu ma zdjęcia.

    Nie jesteś w McDonaldzie. Dobra restauracja nie potrzebuje zdjęć.

    Do wyboru menu tylko w języku włoskim. 

    Może to zabrzmieć przerażająco, jeśli nie mówisz po włosku, ale menu przetłumaczone na kilkanaście języków to kolejna wskazówka, że restauracja jest przeznaczona dla turystów. Założę się, że rozpoznasz przynajmniej kilka dań w menu, nawet po włosku.

    Wybierz restaurację,  której menu zawiera składniki sezonowe. 

    Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak „włoskie” jedzenie. Włoskie jedzenie różni się między regionami, a nawet miastami w obrębie regionu. Kuchnia rzymska różni się znacznie od kuchni weneckiej, ale jedyną rzeczą, która pozostaje spójna w całych Włoszech, to świeże, sezonowe składniki. Szparagi to warzywo sezonowe w kwietniu i na początku maja, więc w grudniu nie szukaj makaronu ze szparagami.

    Wybierz restaurację, która tętni życiem tubylców. 

    Angielski nie jest językiem powszechnie używanym we Włoszech. 
    Nie powinieneś wchodzić do restauracji, gdzie mówią po angielsku. 
    Restauracji wypełniona prawdziwymi Włochami mówi już sama za siebie. 
    Jeśli w środku siedzą Włosi, nie ma się nad czym zastanawiać. Będzie dobrze.

    Nie sugeruj się wyglądem restauracji.

    Pamiętaj, że najczęściej i najlepiej zjesz w mało eleganckich miejscach. 
    Nie daj się odstraszyć średnio atrakcyjnym wnętrzem.
    Oczywiście nie chcę zachęcać do miejsc, w których jest ewidentnie brudno, ale z doświadczenia wiem, że w malutkich i skromnych knajpeczkach jada się najlepiej.

    Zapytaj tubylca gdzie zjeść dobrze.

    Pamiętaj,Włoch powie Ci, gdzie możesz zjeść dobrze.

    Nie zamawiaj menu turistico

    Gwarantuję Ci, że żaden ale to żaden Włoch nie zamawia z menu turystycznego, jak sama nazwa wskazuje to menu skomponowane dla turystów.

    Zamawiaj menu fisso na obiad.

    Menu fisso jest stałym menu oferowanym zwykle za około 12-15 euro za osobę w czasie lunchu. To nie to samo, co menu turistico oferujące przystawkę, makaron i wino.
    Menu fisso jest często spożywane przez mieszkańców, zwłaszcza tych, którzy pracują w sąsiedztwie, a menu zmienia się z dnia na dzień w oparciu o świeże dostępne składniki. Zazwyczaj serwowane jest pierwsze i drugie danie, przystawka, woda, wino i kawa. Dobre restauracje na obiad nie mają nawet spisanego menu. Kelnerka po prostu wymienia dostępne opcje na dany dzień. Nie martw się, zazwyczaj znajdzie się ktoś z personelu, kto będzie mówił po angielsku (w miastach turystycznych) i będzie mógł ci pomóc z menu. Jeśli nie, po prostu rozejrzyj się po tym, co zamawiają inni goście.

    Nie wybieraj restauracji, która oferuje pizzę na obiad.

    Włosi nie jedzą pizzy na obiad.
    Jeśli restauracja oferuje pizzę w porze obiadowej, jest to kolejna wskazówka, że restauracja jest przeznaczona dla turystów.
    Pizza musi być odpowiednio przygotowana, w piecu opalanym drewnem, który nagrzewa się długo do temperatury.
    A ponieważ zajmuje to sporo czasu i energii, restauracje nie odpalają pieca na obiad.
    Ponadto, większość Włochów nie ma w domu pieca do pieczenia pizzy w domu, więc pizza to jedzenie towarzyskie, na które Włosi zazwyczaj wychodzą wieczorami.

    Menu napisane na tablicy.

    Jeśli menu jest napisane na tablicy to znaczy, że często się zmienia, a to oznacza, że przygotowywane jest ze świeżych produktów i często zmieniane.

    Pusty parking przed restauracją.

    Jeśli stoi na nim jeden czy dwa samochody, nie radzę się zatrzymywać.  Pełny parking – to dobry znak.
    Pamiętaj, ze zazwyczaj 2 - 3 samochody należą do obsługi.


    Na koniec mała rada. Owoce morza i ryby nie jemy górach, ale nad morzem.

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę. 
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata

    Calcio Storico — wszystkie chwyty są dozwolone

    $
    0
    0
    Dla współczesnego turysty zwiedzającego Florencję łatwo jest cieszyć się miastem takim, jakim jest dzisiaj i zapomnieć o jego wojennych perypetiach.
    Ale Florencja zachowała z wojowniczej przeszłości swoją najciekawszą pamiątkę „calcio storico fiorentino — historyczna florencka piłka nożna”.


    Każdego roku, 24 czerwca podczas dnia św. Jana, patrona Florencji, na placu przed bazyliką Świętego Krzyża (Santa Croce), który na tę okazję jest pokryty piaskiem, cztery zespoły stają naprzeciw siebie, by walczyć o zwycięstwo.
    Cztery zespoły reprezentują cztery dawne rioni (dzielnice) miasta: Bianchi di Santo Spirito, Rossi di Santa Maria Novella, Verdi di San Giovanni i Azzurri di Santa Croce.
    Zasady gry Calcio Storico są proste: zadaniem zawodników jest strzelenie jak największej ilości bramek. Z tą różnicą, że w Calcio Storico wszystkie chwyty są dozwolone.
    Słowo „gra” umieszczam w cudzysłowie, ponieważ aspekt tej gry nie jest tak oczywisty. W rzeczywistości przypomina uliczną bójkę, w której od czasu do czasu pojawia się piłka.
    Calcio Storico to mieszanina piłki nożnej, rugby i zapasów. 
    Bicie, kopanie, pchanie, zapasy i uderzania głową — wszystkie chwyty są dozwolone, aby odstraszyć przeciwników od zdobycia piłki. Bez ciosów i kopnięć w głowę.
    Pomimo tych kilku ograniczeń, sport zamienia się w bójkę na 50 minut bez żadnych przerw, zastępstw i dyskwalifikacji.

    Calcio Storico ma swoje początki w czasach starożytnego Rzymu, kiedy to bardzo podobna do niej gra tzw. harpastum, była praktykowana przez rzymskich legionistów, w celu zachowania formy w chwilach odpoczynku. Ten sport nigdy nie został zapomniany we Florencji, gdzie był tam rozgrywany przez całe średniowiecze. A w okresie renesansu stał się niezwykle popularny.
    Obecny florencki turniej piłkarski przypomina historyczny mecz, który odbył się 17 lutego 1530 roku, jako pogarda dla wojsk cesarskich Karola V, który oblegał Florencję.

    Rozgrywane są trzy mecze — dwa półfinały, które prowadzą do finału.
    Drużyny, które będą rywalizować ze sobą w półfinałach, zostają wylosowane w wielkanocny poranek, na Piazza San Giovanni, przed Mszą Wielkanocną w katedrze.
    Biskup wydobywa z torby cztery marmurowe jajka w czterech różnych kolorach, a następnie błogosławi graczy.

    Każda drużyna składa się z 27 zawodników ubranych w typowe stroje z epoki renesansu, podobne do tych z 1530 roku.
    W Calcio Storico nie mogą grać wszyscy ci, którzy kiedyś zostali skazani za morderstwa. Zostało to wyszczególnione, bo we Włoszech nie jest jednoznaczne, że jak ktoś zabił i został za to skazany.

    Zaraz po wystrzeleniu pistoletu startowego dwa zespoły zawodników z przeciwnych drużyn rozpoczynają walkę. Walka jest zacięta i niekiedy brutalna.
    Prawie połowa zawodników zaczyna od koszulek, co początkowo wydawało mi się bardzo dziwne, zważywszy, że „calcio storico” wymagałoby pewnego rodzaju odzieży ochronnej.
    W rzeczywistości dozwolone jest rozrywanie ubrań przeciwników — w niecałe 5 minut boisko zostaje zaśmiecone resztkami podartych koszul.
    Chwyt tyczy również „spodni”, ale wszyscy gracze noszą bardzo grube i ciasne pasy, aby wyeliminować tak kompromitującą ewentualność.

    Ach tak, piłka.
    Łatwo jest zapomnieć, że istnieje piłka, gdy oglądasz ponad czterdziestu graczy bijących się i chwytających się nawzajem.
    Patrząc na to wszystko, zapominasz, że jest piłka i że ma ona tutaj jakikolwiek znaczenie.
    Zasady są naprawdę niewielkie, nawet jeśli w ostatnich latach dodano nowe, aby ograniczyć konflikty poza kontrolą.

    Oficjalne zasady Calcio Storico zostały po raz pierwszy opublikowane w 1580 roku przez florenckiego hrabia Giovanni de 'Bardi.

    Każda drużyna musi podjąć próbę polowania tj. Gola w siatce drużyny przeciwnej. 
    Piłkę można przekazać również rękoma. 
    Walki są podejmowane w celu zablokowania przeciwników.
    Każde polowanie warte jest jednego punktu, ale jeśli graczowi nie uda się oddać strzału, połowę punktu otrzymuje zawodnik z przeciwnej drużyny.
    Boisko jest prostokątne, z zawieszonymi po przeciwległych bokach siatkami, pełniącymi role bramek.
    Oczywiście, wygrywa drużyna, która wbije więcej goli (po każdym golu następuje zamiana pół boiska).

    Jednym z najdziwniejszych aspektów gry są małe bójki, które rozgrywają się wśród graczy.
    Patrząc na to wszystko, ma się wrażenie, że zawodnicy wolą się wzajemnie bić, niż tracić czas na jakieś głupie wbijanie goli.
    Potrafią spędzać sporo czasu w miejscu, może dlatego, że są zbyt zmęczeni, by biegać lub walczyć, mając cały czas oko na przeciwnika, pozwalając mniej zmęczonym graczom uporać się z piłką.

    Porządku dotrzymuje sędzia główny, który stara się uspokoić zawodników, gdy biją się za bardzo. Bramek natomiast doglądają sędziowie liniowi.
    Aby było łatwiej sędziom panować nad zawodnikami na boisku, atleci nie mogą przekroczyć lat czterdziestu.
    Tych młodszych można ponoć szybciej uspokoić sędziowskim autorytetem, bo wielu sędziów to dawni, legendarni zawodnicy i młodzi czują przed nimi trochę respektu.

    Zwycięski zespół oprócz pucharu dostaje do zjedzenia biały, bawoli cielak, który zwykle kończy jako bistecca alla fiorentina -  stek po florencku na talerzach wycieńczonych zawodników.

    Calcio Storico jest zawsze poprzedzone historyczną procesją Republiki Florenckiej: liczby reprezentują dokładnie historyczne i polityczne postaci Republiki Florenckiej tamtych czasów.  

    P.S. Po więcej zdjęć zapraszam Was do poniższej galerii. 
    Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o Florencji (a będzie ich jeszcze sporo).
    Już teraz możecie poczytać:
    10 zabytków we Florencji, których nie można pominąć
    Jak zwiedzać Florencję ? Wywiad z mieszkanką
    Noclegi w Toskanii
    Toskania na talerzu czyli czego nie można przegapić kulinarnie w Toskanii
    Mam nadzieję, że zainspirowałam cię do kolejnej podróży i Florencja będzie jednym z celów na twojej liście podróżniczej.

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę. 
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata

    Szybkie ciasto z czereśniami w kształcie ślimaka

    $
    0
    0
    Zaczął się u mnie sezon na czereśnie.
    Pierwszy głód zaspokoiłam, miska czereśni została zjedzona, więc pora na ciasto.
    A proponowane przez mnie ciasto robi się naprawdę łatwo — wystarczy po kolei dodawać do misy malaksera składniki. Ułożyć ślimaka i gotowe!
    A jeśli masz gotowe ciasto w domu, przygotowanie zajmie Ci niecałe 10 minut.
    Sezon na czereśnie trwa krótko, więc spieszmy się, żeby nacieszyć się ich smakiem.
    Zapraszam :-) 
    Warsztaty kulinarne ze mną we Włoszech w małej miejscowości pod Rzymem!
    22/09/2018 – 29/09/2018, więcej informacji tutaj

    Składniki:
    • 2 opakowania ciasta brisée (2 x 230g)
    • 2 łyżki cukru trzcinowego do czereśni + cukier do podsypywania
    • 1 żółtko
    • 480 - 500 g drelowanych czereśni
    Jeśli nie mamy gotowego ciasta brisée potrzebne nam będzie:
    • 420 g mąki
    • 220 g masła
    • 200 ml wody
    • szczypta soli
    Przygotowanie:

    Do miski malaksera wsypujemy mąkę, dodajemy zimne masło pokrojone na kawałki, szczyptę soli oraz lodowatą wodę i zaczynamy wyrabiać maszynką. Wyrabiamy na elastyczną masę. Jeśli będzie zbyt suche, dodajemy troszeczkę lodowatej wody, ale dolewamy ją raczej małymi porcjami, po łyżce. W sumie wlałam 100 ml wody. Gdy zagniatane ciasto zbije się w kulę, starannie owijamy je folią do przechowywania żywności i wkładamy do lodówki na 60 minut. 
    W międzyczasie drelujemy czereśnie i zasypujemy cukrem. 
    Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 °C. 
    Ciasto dzielimy na 7-8 części, z każdej części formujemy rulon jak na kopytka. Następnie lekko dociskamy i rozwałkowujemy na płaski prostokąt (jeśli mamy gotowe ciasto, to dzielimy tylko na prostokąty), każdy z nich posypujemy cukrem

     i układamy na środku czereśnie wzdłuż długości, zwijamy lekko, zlepiając łączenie. 

    Formę wykładamy papierem do pieczenia, rulony nadziane czereśniami układamy zlepieniem do góry delikatnie w kształt ślimaka. 

    Smarujemy wierzch ciasta rozbełtanym żółtkiem. Wstawiamy blaszkę z ciastem do piekarnika i pieczemy przez 40 minut na bladozłoty kolor. Ciasto po upieczeniu pozostawiamy w piekarniku na parę minut. Ostudzone oprószamy cukrem pudrem.

    Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
    • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
    • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę. 
    • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku lub google+. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
    • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
    Pozdrawiam

    Renata
    Viewing all 584 articles
    Browse latest View live